Rozdział 66

394 16 0
                                    

- W takim razie po tej dość krótkiej rozprawie, ogłaszam zam...

- Chwileczkę - krzyknęłam wstając, przeszkodziłam tym samym sędziemu.

- Przepraszam, co to ma znaczyć?

- Mogę rzucić trochę światła w tej sprawie i wszytko wyjaśnić - stwierdziłam nie patrząc na Roberta. - Pragnę zeznawać.

- Rose, co ty robisz, siadaj! - krzyknęła Alex.

- Proszę wezwać ją na świadka - polecił Robert Marcowi.

- Nie! - krzyknęła Cecil.

- Cisza! - sędzia znów zastukał trzy razy młotkiem.

- Zapraszam panią na miejsce świadka - sędzia nie czekał na decyzję adwokatów, tylko po szybkiej analizie sytuacji sam zdecydował.

Przeszłam na wyznaczone miejsce obok sędziego.

- Proszę się przedstawić i podać swój dowód osobisty.

- Nazywam się Rosemary Black - zrobiłam to o co prosił.

- Zaraz, jest pani rodziną adwokat Aleksandry Black? - spytał sędzia.

- Jestem jej córką, a przynajmniej tak mam napisane w dokumentach - odparłam.

- Więc pani adwokat, ma pani jakieś pytania?

- Jedno. Rose, co ty wyprawiasz?

- Nic mamo! Po prostu mam dość niesprawiedliwości. Nie rozumiem dlaczego zawsze w takich sprawach wierzy się uczennicom bądź uczniom, a nie nauczycielom. Nieważne jaka jest prawda, wyrok jest oczywisty.

- Ale ten mężczyzna jest winny.

- Pani adwokat, to nie pytanie - upomniał ją sędzia.

- Przepraszam, więc uważasz, że twój nauczyciel jest winny? - wysyczała przez zęby, a jej oczy ciskały pioruny w moją stronę.

- Pan Blackwell jest niewinny! - stwierdziłam ostro. - Jest jednym z najlepszych i najbardziej odpowiedzialnych nauczycieli w naszej szkole. Na potwierdzenie moich słów proszę poprosić dyrektora placówki, o przesłanie corocznej opinii nauczycielskiej i o kształceniu. Statystyki jednoznacznie zaprzeczają temu co mówił pan Sparks.

- Zwrócę się o to do dyrektora - stwierdził sędzia, zapisując coś w notatkach.

- Pan Blackwell nigdy nie złamał prawa. Miał również rację, ta rozprawa jest niedorzeczna, bez jakich kolejek namacalnych dowodów i z jednym świadkiem. Poza tym, tak naprawdę nie chodzi o niego. Oczywiście rozumiem również, dlaczego pan Marc Greeman nie stara się nawet udawać obrońcy, ze względu na to co łączy pana z Alexandrą Black, nieprawdaż? - nie chciałam ujawniać ich romansu, ale nie miałam wyboru.

- Więc chodzi o mnie? Jesteś zła i uważasz, że cię zaniedbuje?

- Nie, ty tylko rozkładasz nogi przed obcym mężczyzną, podczas gdy twój mąż jest w delegacji.

Alex podeszła zdenerwowana do mnie, złapała za nadgarstek i szarpnęła.

- Wyjdziesz stąd, natychmiast - wysyczała ponownie.

- Proszę o spokój pani adwokat. Nie może pani być agresywna wobec świadka, nawet jeśli jest to pani córka.

Gdy odsunęła się nieco zauważyłam, że Robert stoi.

- Proszę pamiętać, że ta sprawa nie ma charakteru osobistego - dodał sędzia.

- Wręcz przeciwnie wysoki sądzie. Ta rozprawa została rozpoczęta z powódek osobistych, jednak nie dotyczą one mojej matki, już jako dziecko pogodziłam się z tym, że nie jesteś częścią mojego życia - zwróciłam się do niej - ani nie chodzi tu o pana Roberta, on jest jedynie ofiarą nienawiści Cecylii do mnie.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz