Rozdział 12

719 27 0
                                    

Próba była dość...

...udana.

Choć jak zwykle, nie obyło się oczywiście bez pewnego rodzaju poróżnienia między mną, a Cecylią.

***

Weszłam do teatru piętnaście minut przed czasem. Znów chciałam zająć swoje miejsce, ale oczywiście nauczyciel mnie wyprzedził. Podeszłam więc do trzeciego rzędu i zaczęłam liczyć.

- 1, 2 i 3.

Gdy tylko usiadłam, usłyszałam piskliwy głos za plecami.

Odwróciłam się i zauważyłam, jak dziewczyna skrzyżowała ramiona na oparciu fotela obok mnie.

- Cześć upadła królowo.

- Cześć - odpowiedziałam obojętnie.

- Co ty się tak izolujesz? - przerwała na chwilę, po czym uniosła rękę i pstryknęła palcami. - Czekaj, już wiem - posłała mi szyderczy uśmieszek. - W końcu ludzie powiedzieli ci jaka jesteś beznadziejna i to oni cię nie chcą.

- Myśl sobie co chcesz.

Wytrzeszczyła oczy i uśmiech jej zbladł. Powoli zaczynam rozumieć o co jej tak naprawdę chodzi. Cecylia chce mnie wytrącić z równowagi, ale jestem silna, już skończyłam zabawę w te infantylną grę i nie będę więcej reagować na jej zaczepki.

- Gdzie się podziała dawna Rose? Kiedyś jakoś byś odpowiedziała.

- Dobrze powiedziane. Kiedyś.

- Zaczynam rozumieć, dlaczego Adam cię rzucił - uśmiechnęła się ponownie i zapewne w jej głowie zaczęło kreować się coś złego. - Po prostu takimi szmatami jak ty, najwyżej można wytrzeć podłogę. Nie wiem, jak mógł być z tobą tak długo.

- Skończyłaś już, czy masz coś do dodania? Bo chcę jeszcze powtórzyć scenariusz.

- To jeszcze nie koniec - wysyczała blondynka.

Gdy poszła, odetchnęłam z ulgą.

***

Pod koniec stwierdziłam, że jednak decyzja, by nad ranem prześledzić scenariusz była bardzo dobra. Nie ćwiczyliśmy scen po kolei, a większość osób była kompletnie nieprzygotowana, dlatego przez te dwie godziny zdążyliśmy zrobić zaledwie trzy sceny.

1. Scena rzucenia klątwy.

2. Scena rozmowy księcia z ojcem.

3. Scena monologu Śpiącej Królewny.

Moją scenę powtarzaliśmy zaledwie dwa razy, z dwóch powodów. Po pierwsze zostało nam mało czasu, a po drugie ten tekst, akurat znałam cały.

Natomiast pierwszą, do której powinni być przygotowani inni uczestnicy, powtarzaliśmy bez końca. Drugą tak samo, ale to akurat było zrozumiałe z racji sporego przeskoku.

Cecylia wyszła z teatru jako pierwsza, trzaskając drzwiami tak głośno i mocno, że niemal poczułam jak zatrzęsły się mury budynku.

Pakując swoje rzeczy zauważyłam dawną przyjaciółkę w towarzystwie spektaklowego księcia, którzy wpatrywali się we mnie, mrużąc nieco oczy.

- Co z nią się stało? - spytał chłopak.

- Nie wiem - odparła.

Gdy tym razem spojrzałam w ich stronę nieco mniej dyskretnie, odwrócili wzrok, jednak nie przerwali konwersacji na mój temat, zapewne sądzili, że nic nie słyszę.

- Z dnia na dzień zerwała z nami kontakt.

- Myślisz, że to przez tego dupka, Adama? Znaczy, dlatego, że z nią zerwał?

- Im więcej się tym chwali, tym więcej zaczynam się zastanawiać, czy to czasem ona z nim nie zerwała.

- Serio tak myślisz?

- Tak. Zmieniła się, ale nie jest przybita, a na pewno nie nim.

- Coś ją trapi to fakt - dodał nieco ciszej.

- Szkoda tylko, że nie przyszła z nami pogadać, zamiast się odcinać - przyznała smutno szatynka.

- Anna, mam jeszcze jedno pytanie.

- No?

W tej samej chwili zarzuciłam na ramię torebkę i ruszyłam w stronę wyjścia.

- Czy ona usunęła wszystkie konta?

- Na to wygląda.

To ostatnie co udało mi się usłyszeć, nim opuściłam teatr.

Jedna rzecz nie dawała mi spokoju.

Z jednej strony Anna miała rację, że mogłam do nich pójść i prosić o pomoc, jednak z drugiej mogli podejść i zapytać się czy coś się stało, ale żadne z nich tego nie zrobiło.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz