Rozdział 91

418 16 0
                                    

- Meg, Anna? Co wy tu robicie? - spytałam, widząc na progu siostry Roberta, a nie ukochanego, który miał wrócić z pracy.

- Ubieraj się, jedziemy znaleźć ci suknię ślubną.

- Co?

- Chyba nie myślałaś, że do ślubu pójdziesz w jeansach i bluzce - oświadczyła Meg.

- Eee...

- Rose! Idziemy!

Po kilkunastu minutach dotarłyśmy do wielkiego salonu sukien na rynku.

- Masz jakieś pomysły? - spytała Anna, gdy weszłyśmy do środka.

- Zawsze marzyłam by pójść do ślubu w sukni mojej babci, ale nie ma takiej opcji, bym się do niej teraz zmieściła. Poza tym Robert mnie już w niej widział na balu, więc moja odpowiedz brzmi, nie. Nie mam żadnego pomysłu.

- Przepraszam, są jakieś suknie dla ciężarnych panien młodych? - Anna podeszła do ekspedientki.

- Dzień dobry Anno, ale ty chyba już nie potrzebujesz sukni - stwierdziła sprzedawczyni.

- To nie dla mnie - uśmiechnęła się. - Kate, poznaj proszę moją przyszłą bratową, Rose Black.

- To u Blackwellów będzie kolejne wesele? - zmierzyła mnie wzrokiem. - Ale to chyba dopiero początek ciąży - stwierdziła.

- Nie - stwierdziła Meggie. - Jest bardziej zaawansowana niż Anny - zaśmiała się.

- Boże, nie dobijaj mnie, siostra!

- Wydaje mi się, że zmieści się pani nawet do kilku normalnych sukienek - jeszcze raz dokładnie na mnie popatrzyła. Mogą się panie rozejrzeć, a ja coś dla pani znajdę.

- Dziękuję bardzo.

Chodziłam między wieszakami, kiedy podeszła do mnie Meg.

- Nie uwierzysz, co się dziś stało - zaczęła. - Złapała mnie między lekcjami Jessica, jedna z najpopularniejszych dziewczyn w szkole i... - zachichotała.

- I? - nie wiedziałam, do czego pije.

- I wypytywała mnie o dziewczynę która kręciła się przy moim bracie - znów się zaśmiała. - Liczyła na to, że jesteś kolejną zakochaną w nim uczennicą, ale nigdzie nie potrafi cię znaleźć.

- Co jej powiedziałaś?

- Szczerze to nic, bo chcę zobaczyć jej minę, gdy to wyjdzie na jaw. Jessica zastraszyła już wszystkie dziewczyny, które do niego wzdychały, a było ich niemało.

- Wiem, ciężko jest mieć greckiego boga za narzeczonego.

- Rozmawiacie o Robercie? - zza następnego wieszaka wyszła Anna. - Mieć tak przystojnego brata też jest ciężko. Jego dziewczyny zawsze otaczały, ale żadna nie podbiła jego serca.

- Jak widać jednej się udało - młodsza siostra szturchnęła mnie lekko w ramię.

- I dobrze, że to ty.

- A Jessica się zdziwi, gdy okaże się, że mężczyzna, z którym zapowiedziała, że będzie w związku, ma żonę i dziecko w drodze. Poza tym, ma tylko siedemnaście lat, czego się spodziewała? - westchnęła.

- Wiek to tylko liczba - wtrąciłam półgłosem.

- No tak - zmieszała się. - Ale ty jesteś bardzo dojrzała jak na swój wiek, a ona zachowuje się jak dziecko, musi mieć wszystko, czego tylko zapragnie.

- Koniec już tych plotek, bo w sobotę ślub i mamy bardzo mało czasu - wyznała Anna.

- Oj, nie chwalcie dnia przed zachodem słońca - zaśmiałam się.

- Dlaczego tak mówisz? Rozmyśliłaś się? - spytała Anna.

- W życiu się nie rozmyślę - wyznałam. - Ale moja przyjaciółka może mnie zabić w sobotę, bo nie powiedziałam jej o ciąży... i o Robercie, a parę razy już o niego pytała w wiadomym znaczeniu.

- To będzie ciekawe - stwierdziły równocześnie z uśmiechem na twarzy.

- Wybrałam już dla pani kilka sukienek.

W przebieralni czekało na mnie dziesięć pięknych sukien, a ja byłam pod wrażeniem, że sprzedawczyni umiała ocenić mój rozmiar po kilku spojrzeniach.

Wybrałam cztery spośród sukienek, a jedną z nich specjalnie zostawiłam na sam koniec, bo spodobała mi się najbardziej. Gdy w końcu wyszłam pokazać się siostrom ukochanego, we trójkę zgodziłyśmy się, że to ta właśnie jest najpiękniejsza.

- Zobaczcie - poprosiła starsza dziewczyna wskazując na ekran telefonu, gdy byłyśmy w połowie drogi do domu. - Moi znajomi z liceum się zaręczyli. Amanda i Bryan, król i królowa, podobno to przeznaczenie i królewskie pary zawsze się łączą.

"Masz coś, co należy do mnie..."

Przypomniały mi się słowa Adama, gdy chciał mnie zgwałcić.

" Zostałaś królową, a ja królem, nie uważasz, że to przeznaczenie?"

Słowa wypowiedziane po balu, w końcu Adam został królem...

- Boże nie! - wymsknęło mi się.

- Masz coś przeciwka tradycji? - spytała Meg. - W sumie skoro wychodzisz za naszego brata to tak, w końcu był królem balu...

- Zaraz, Robert dostał koronę? - przerwałam jej.

- Tak, nie powiedział ci? - pokręciłam głową. - Nasz kochany dziwak, ale dobrze, że nie znalazł sobie jakieś tępej księżniczki, tylko ciebie.

- Nasza sekretarka w szkole została królową balu tego samego rocznika co Robert - zaczęła blondynka. - Wdzięczyła się do niego na każdym kroku, a on i tak ją zlewa, a odkąd pojawiłaś się w szkole - spojrzała na mnie. - Chodzi strasznie naburmuszona.

"To wyjaśnia jej reakcję, gdy pytałam o ukochanego."

- Właściwie to zostałam królową balu - wyznałam.

- Co? - uśmiechnęła się Anna. - Widzisz Meg, mówiłam ci, a ty nie chcesz wierzyć.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz