- ...zaręczyliśmy się - oświadczył mój ukochany, gdy w siódemkę zasiedliśmy w salonie.
Dziś miałam okazję poznać Benjamina Avenue, męża Anny i zarazem najlepszego przyjaciela Roberta. Wystarczyła mi chwila z tym jasnowłosym, wysportowanym mężczyzną o niebieskich oczach by wiedzieć, dlaczego jest blisko z tak wspaniałymi ludźmi, którzy tworzą rodzinę Blackwellów.
Ben był altruistą i gotów był poświęcić siebie za innego, często zupełnie obcego człowieka, dlatego postanowił zostać strażakiem. Poza tym był również bardzo inteligentny, a swoim niezwykłym poczuciem humoru zarażał wszystkich wokół.
***
- Hej, szwagierku - uściskał się z Robertem radośnie już w progu. - Wow - dodał zauważając mnie, tuż za plecami brata swojej żony. - Anna mówiła, że masz niespodziankę, ale nie mówiła jaką - uścisnął moją dłoń.
- Ben, to jest właśnie Rose, ta, o której wam opowiadałem.
- Naprawdę miło mi poznać kobietę, która skradła serce tego wiecznego samotnika, a właściwie singla, bo zawsze miał wokół siebie tłum ludzi, ale nikogo naprawdę bliskiego w ten szczególny sposób.
- Dziękuję, mi również miło cię poznać.
W progu salonu stanęła Meg.
- Zakładam, że skoro Annie nie powiedziała ci o Rose, to o swoim przegranym zakładzie też nie. Prawda?
- Jakim zakładzie? - spytał mężczyzna.
- Tym, kto pierwszy będzie miał dziecko - wyjaśnił Robert przyciągając mnie do siebie, a ja odruchowo położyłam dłoń na brzuchu, którego biały sweter nie był już w stanie zamaskować.
- Gratuluję! - uściskał mnie.
- Szkoda, że nie widziałeś Anny wczoraj, gdy się dowiedziała.
- Nie wierzę, że ktoś utarł nosa mojej żonie - zaśmiał się.
- Hej! - uderzyła go lekko w ramię.
- Wiesz, że cię kocham, ale masz pazurki - uśmiechnął się lubieżnie. - Poza tym miło będzie podzielić doświadczenia z kimś, kto jest w związku z kimś starszym - puścił mi oko.
- Nie przesadzaj, z tego co wiem dzielą was zaledwie dwa lata - stwierdziłam.
- A was niby ile?
- Ben, Rose byłą moją uczennicą - wtrącił Robert. - Dziesięć lat.
- A, no tak, zapomniałem, ale spokojnie wyglądasz na dwadzieścia pięć.
Zaśmialiśmy się i przenieśliśmy rozmowę do salonu, a później do części jadalnej w kuchni.
***
- Ślub? - spytała Marie.
- I to za tydzień - wyznał William.
- Ale jak to?
- Byliśmy dziś w urzędzie i chcieliśmy najszybszy termin jaki był - sprecyzował mój narzeczony.
- Och, to świetnie! - Meggie klasnęła w dłonie. - Drugi ślub w przeciągu pół roku.
- Tak, to niesamowite - dodała jej matka.
Właśnie teraz przypomniało mi się, że Robert nie wspominał wcześniej, że jego siostra wychodziła za mąż. Widziałam w prawdzie zdjęcia Bena, ale tylko z liceum z Robertem.
- Rose, chyba nie wspomnieliśmy ci, że pobraliśmy się w maju tego roku, a niedługo później zaszłam w ciążę.
- Ja przyjechałem na krótko przed uroczystością, chcieli mnie zawiadomić dwa dni wcześniej, a swój związek ukrywali przede mną przez prawie cztery lata, bojąc się mojej reakcji.
- Twojej reakcji? - prychnęłam. - Jesteś najbardziej opanowanym człowiekiem na świecie, choć znam parę osób, które są w stanie wytrącić cię z równowagi.
- Nawet mi nie przypominaj - poprosił, ale ton miał chłodny i stanowczy.
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższą chwilę, po czym podaliśmy deser - słynne ciastka Roberta z czekoladą i prażonymi migdałami.
- Nie wiedziałam, że tak świetnie gotujesz synku - wyznała matka.
- Tak, jest znakomitym kucharzem - potwierdziłam jej słowa przytulając się do ukochanego.
- Ta kaczka, palce lizać, nigdy nie jadłem tak delikatnego i smacznego mięsa - dodał jego ojciec, ale większość potwierdziła to skinieniem, na dowód, że podzielają opinię Williama.
- Akurat kaczkę, tak jak i sałatkę, która cała zniknęła, zrobiła Rose.
- Bratowo, błagam, nie gotuj więcej - poprosiła Meggie. - Jesteś tylko trzy lata starsza ode mnie, a ja nawet wodę w garnku jestem w stanie spalić. Więc nie. Nie rób tego, bo i ja za chwilę będę musiała gotować.
- ...
- Meg, ja jestem dwanaście lat starsza od Rose i jeszcze nigdy nie tknęłam się kaczki, bo to zbyt trudne mięso do przygotowania - wtrąciła się starsza dziewczyna nim zdążyłam coś powiedzieć.
- ...
- Kochane, a co ja mam powiedzieć, jak ja robię kaczkę nikt jej nawet tknąć nie chce - tym razem do słowa nie dała mi dojść Marie.
- To naprawdę nic trudnego, mogę wam podać przepis - uśmiechnęłam się blado na wspomnienie. - Babcia zaczęła mnie uczyć gdy miałam osiem lat, a gdy skończyłam dwanaście, wszystkie jej przepisy miałam w głowie i musiałam sama gotować.
- Och, dlaczego? - spytał William.
- Babcia zachorowała na Alzheimera, gdy miałam dziesięć lat, i trzy lata później zmarła.
- Bardzo mi przykro - nawet Ben nie był już taki uśmiechnięty.
Zepsułam wszystkim humor i zniszczyłam tak lekką oraz przyjemną atmosferę, na szczęście na ratunek przybył mi rycerz na białym koniu i w lśniącej zbroi.
- Poczekajcie, aż Rose ugotuje coś z rosyjskich przysmaków. Zdecydowanie to jej świat, jeśli chodzi o kuchnię.
- Rosyjską? - spytały dziewczyny równocześnie, śmiejąc się z przypadkowej synchronizacji.
- Tak, mam rosyjskie korzenie i zdecydowanie się w te część rodziny wdałam. Dziadkowie wyemigrowali z Rosji i po przyjeździe tu zmienili imiona i nazwisko na amerykańskie. A ponieważ to ta babcia uczyła mnie gotować, to tę kuchnię znam najlepiej.
- Intrygujące.
- Rose, a twoi bliscy zdążą na uroczystość? - spytał Benjamin.
- Moja przyjaciółka studiuje w Vancouver więc przyjedzie razem z chłopakiem na czas.
- A rodzice?
- Nie - odpowiedziałam sucho.
- Nie akceptują was?
- Ben - żona powstrzymała męża od dalszych pytań. - Ona nie chce o tym rozmawiać.
Tak więc porzuciliśmy nieprzyjemne tematy i resztę wieczoru spędziliśmy w wesołej atmosferze.
- Ładnie się urządziliście - szepnęła mi na ucho matka ukochanego, nim wyszli, a pomyśleć, że to tylko kilka dodatków. - Nareszcie. Był strasznie przygnębiony i zagubiony po powrocie. Naprawdę cię kocha.
- Ja go również, jest dla mnie najważniejszy.
- Widzę.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...