Rozdział 35

584 17 0
                                    

Przez całą historię przeglądałam telefon:

7 nieodebranych połączeń od Roberta i 27 wiadomości.

Robert:

Rose, dotarłaś bezpiecznie do domu?
Odpisz, zaczynam się niepokoić.
Proszę!
Jeśli to znów rodzaj kary za to, że pisałem z tobą jadąc autem, to przepraszam.
Rose.
Błagam cię, odpisz.
To przestało byś śmieszne godzinę temu.
Jeśli nie odpiszesz do piętnastu minut to przyjadę do ciebie.
Jestem pod twoim domem, ale stoi na podjeździe samochód, podejrzewam, że to twoja mama. Prawda?
Rose!
!!!
Nie wiem co się z tobą dzieje.
Martwię się.
Jesteś bezpieczna?
Gdzie jesteś?
ODPISZ!
PRZEPRASZAM COKOLWIEK ZROBIŁEM!
Jeśli nie chcesz pisać, to chociaż odbierz telefon.
Zaraz zwariuję!
Błagam naciśnij zieloną słuchawkę gdy dzwonię.
Za chwilę będziesz miała pełną pocztę głosową.
ODBIERZ
ODBIERZ!!!

Faktycznie się martwił. Mogłam mimo wszystko sprawdzić ten głupi telefon gdy się przebudziłam, tak przeze mnie nie spał do trzeciej w nocy. Albo i dłużej, o trzeciej siedemnaście było ostatnie połączenie.

Nie wiem czym się bardziej przejmować: rodzicami, czy przerażającą liczbą wielkich liter w odebranych wiadomościach.

Zaczęłam powoli dostrzegać, że uzależniłam się od tego mężczyzny, a brunet choć nie mogłam być tego pewna, powoli uzależnia się ode mnie.

Resztę dnia jakoś przeżyłam, a wychodząc z Sami ze szkoły poczułam się nieco lepiej. Bardzo brakowało mi obecności Roberta i wiem, że jutro będzie chciał dokończyć rozmowę, którą dziś przerwał nam dzwonek.

- To co, idziemy do mnie? - uśmiechnęła się.

- Ale teraz?

- Tak, mama zaprasza cię na obiad.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się. - Nie pamiętam kiedy jadłam coś, czego sama nie musiałam gotować.

- Domyślam się, a mama przyrządziła dziś swoje popisowe danie, curry.

- Już nie mogę się doczekać.

Po wspólnym obiedzie poszłam z Sami do jej pokoju i zabrałyśmy się za rozpakowywanie pudeł. Po kilku godzinach kartony stały poskładane w rogu, a ich zawartość została starannie ułożona na półkach i w szufladach.

- A teraz zajmiemy się tobą - oznajmiłam, siadając na łóżku.

- Mną?

- Tak, obiecałam przecież odkryć twoje prawdziwe ja.

- Mam tylko jedno pytanie: będzie bolało?

- Dzisiaj tylko przeprowadzam rekonesans i w sobotę zajmę się tobą na poważnie.

- W takim razie oddaję się w twoje ręce - stwierdziła z uśmiechem.

- Widziałam u ciebie kilka obrazów w stylu lat pięćdziesiątych.

- Tak, te kobiety miały klasę i nie bały się wyrazistości.

W głowie pojawił mi się już jakiś zamysł, ale postanowiłam nic jej nie zdradzać i zostawić w napięciu.

- Teraz kolory. Jakie lubisz, a na jakie nigdy się nie zgodzisz?

- Przede wszystkim lubię biały, czarny, czerwony, ciemny fiolet, kremowy i różne odcienie zieleni. Nie włożę na siebie na pewno nic żółtego, pomarańczowego i różowego.

- Różowego? - spojrzałam jeszcze raz na jej pasemka. - Doprawdy?

- To był błąd - dotknęła pasma włosów. - To co dla mnie szykujesz?

- Na razie to tajemnica. Poczekaj a się przekonasz.

Zerknęłam na zegarek. Była już dwudziesta, więc została mi niecała godzina do zamknięcia sklepu.

- Muszę się zbierać - oznajmiłam i pożegnałam się.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz