Rozdział 50

510 18 0
                                    

Gdy kurtyna po raz kolejny się podniosła, zobaczyłam tłum wiwatujących ludzi, nie wiedziałam, że nasza interpretacja klasyki baśni spotka się z taką aprobatą. Cieszę się jednak, że to już koniec, nie zniosłabym takiego stresu w najbliższym czasie raz jeszcze, dlatego cieszyłam się, że wystawialiśmy spektakle raz na semestr.

Wszyscy aktorzy, pomoc techniczna i scenarzyści zjawili się na scenie i pokłoniliśmy się.

Po chwili na środku z mikrofonem i wielkim bukietem kwiatów zjawił się dyrektor Ring.

- Proszę wszystkich o uwagę - zaczął. - Wiem, że będzie to trudne po tak emocjonującym spektaklu, naprawdę należą się wam te gromkie brawa i gratulacje. Tak wiele młodych talentów na jednej scenie. Brawo. Zapraszam również sprawcę tego wydarzenia, pana Blackwella. Prosimy na scenę.

Gdy nauczyciel pojawił się tuż obok dyrektora widownia znów wstała i zaczęła klaskać.

- Panie Blackwell, nie wiem czy kwiaty to odpowiednia nagroda, ale w podziękowaniu za trud i ciężką pracę związaną z tym spektaklem oraz z wyrazami podziwu, proszę - podał mu bukiet. - Gratulacje.

- Dziękuję panie dyrektorze - przejął od niego mikrofon. - Prawda jest jednak taka, że to by się nigdy nie udało, gdyby nie ci utalentowani młodzi aktorzy. Włożyli wiele pracy w przygotowanie i wcielenie się w swoje postacie. Dlatego te piękne kwiaty chciałbym złożyć w ręce osoby, która włożyła w nasze wspólne dzieło najwięcej serca i bardzo mi pomogła w odnalezieniu się w mojej roli - gdy popatrzył na mnie, zrzedła mi mina i odruchowo przecząco pokręciłam głową, licząc że go powstrzymam, nie udało się. - Zapraszam ponownie na środek Rosemary Black, naszą Księżniczkę.

- Dziękuję, nie musiał pan - stwierdziłam, gdy podawał mi bukiet przepięknych róż.

- Musiałem.

- Moje gratulacje - również pan Ring postanowił uścisnąć mi dłoń.

Powoli wszystko się uspokajało, uczniowie i zaproszeni nauczyciele, zaczęli opuszczać teatr, ale za kulisami ponownie wrzało.

- Rose, byłaś świetna - uśmiechnęła się do mnie Anna serdecznie, kompletnie mnie tym zaskakując.

- To prawda - dodał Morris.

- Wszyscy byliśmy świetni - stwierdziłam.

- Tak, ale to ty w większości ratowałaś nam tyłek, gdy zapominaliśmy kwestii - wyznał Christian.

- Nikt nawet nie zauważył i było to zbędne - wtrąciła się Cecil, szturchając mnie w ramię.

- Przez ciebie ten spektakl mógł lec w gruzach, co chwilę coś myliłaś, Cecil - Mery, kolejna z wróżek zaoponowała.

Nie chciałam słuchać ich dopiero zaczynającej się kłótni, Cecil i Mery to dwa bardzo mocne charaktery, od których w razie sprzecznych zdań najlepiej trzymać się z dala na odległość trzech mil.

Poszłam do przypisanej mi i jeszcze dwóm innym dziewczynom z pierwszych klas garderoby, zamieniłam różową suknię księżniczki na moją zwykłą, dopasowaną sukienkę z golfem w kolorze butelkowej zieleni, czarne kozaczki na obcasie i wyplątałam z włosów diadem. Nim zjawiły się Kate i Lisa byłam gotowa do wyjścia, założyłam jedynie szary płaszcz i zabrałam bukiet.

- Hej Rose! - usłyszałam znajomy głos za plecami.

- Chris? Coś się stało?

- Nic. Wow, wyglądasz zabójczo - zmierzył mnie wzrokiem. - Wracając do tematu, to chciałem zaprosić cię na domówkę, wiesz takie after party po spektaklu, jak prawdziwe gwiazdy - były przyjaciel uśmiechnął się serdecznie. - A co to za impreza bez najjaśniejszej gwiazdy?

- Dzięki za zaproszenie, ale wracam do domu.

- Nie namówię cię w żaden sposób byś przyszła?

- Nie liczyłabym na to.

- Jeśli zmienisz zdanie to znasz adres! - krzyknął gdy odchodziłam.

- Cześć Christian!

Nie przeszłam nawet przez parking, gdy zaczepiła mnie kolejna osoba, całe szczęście była nią Samanta.

- Czy księżniczka potrzebuje kompana na drogę ku zamku?

- Najlepsza przyjaciółka zawsze jest w cenie, nieważne gdzie się zmierza.

- Byłaś świetna.

- Dziękuję.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz