Teatr w Bridges był odrobinę mniejszy niż ten w moim liceum, a jedyną większą różnicą, którą dało się zauważyć, to kolor miejsc na widowni.
Oczywiście zrobiłam to, co zawsze, poszłam do pierwszego rzędu i chciałam zająć trzecie miejsce, ale znalazłam na nim bukiet pięknych białych róż.
Pięknie pachniały i gdy upajałam się ich słodkim zapachem poczułam ciepłe ramiona męża, otulającego mnie.
- Jak zwykle przychodzi pani pierwsza - cmoknął mnie w szyję.
- Po prostu nie lubię się spóźniać - odwróciłam się twarzą do niego. - Poza tym, im szybciej przyjdę, tym szybciej cię zobaczę.
- Wie pani jak słodzić.
- Uczyłam się od najlepszych - westchnęłam.
- Ciekawe od kogo? - spytał ironicznie.
W tym czasie na salę zaczęli wchodzić uczniowie i Robert nie przesadzał w żadnym calu. Mimo, że stał już z pięć minut na scenie, na widowni wciąż toczyły się zawzięte rozmowy, panował chaos i nikt nie zwracał uwagi na proszącego o ciszę nauczyciela.
Podeszłam do sceny, a Robert do krawędzi.
- Widzę, że nie przesadzałeś - stwierdziłam. - Zachowują się gorzej niż uczniowie w Fiston.
- Jakieś sugestie?
- Pamiętasz jak odegraliśmy tę scenę, podczas gdy reszta nie zwracała na ciebie uwagi?
- Tak?
- Dwa krańce kontynentu, ale metoda powinna zadziałać - stwierdziłam.
- W takim razie zapraszam na scenę.
Weszłam po schodkach i stanęłam tuż obok męża.
- Gotowa Księżniczko?
- Księżniczko? - zdziwiłam się. - Nie pamiętam by w "Romeo i Julii" była jakaś księżniczka.
- Znasz scenariusz na tyle?
- Przypominam ci, że rok temu na przesłuchaniu dałeś mi pół godziny i zabroniłeś korzystać ze skryptu, więc dzisiejsze przedpołudnie mi wystarczyło.
- Wolisz scenę balu czy finałową? - uśmiechnął się.
- Może finałową.
Przygotowywałam się do sceny, podczas gdy Robert przygotowywał rekwizyt na scenie, chciałam mu pomóc, ale kategorycznie mi zabronił.
Ta scena wyglądała nieco inaczej niż w Szekspirowskiej wersji - Romeo znajduje Julię leżącą w wannie, martwą, a właściwie myślał, że martwą, gdy tak naprawdę była nieprzytomna. Dziewczyna upozorowała samobójstwo, do wody nalała czerwonego barwnika, położyła żyletkę na krawędzi, wzięła dużą dawkę środków przeciwbólowych i zemdlała. Zrobiła to by jej rodzina, gdy ją znajdzie w takim stanie doznała szoku, by zrozumieli jak wielka jest ich miłość, by pozwoliła jej na związek z ukochanym chłopakiem pochodzącym w rodziny właścicieli ich konkurencyjnej firmy.
Położyłam się w wannie.
- Życie bez miłości nie jest życiem - stwierdziłam i zamknęłam oczy.
By leżeć spokojnie przywołałam wspomnienie naszego pierwszego pocałunku, który niespodziewanie przemienił się w dzień naszego ślubu.
- ...życie bez miłości nie jest życiem - usłyszałam końcówkę kwestii Roberta.
Wiedziałam co teraz robi, udaje że zażywa te same tabletki co moja postać i poczułam ciepło na ustach, tylko że nie był to teatralny pocałunek. Całował mnie, Rose, swoją żonę, nie aktorkę, a sama poszłam w jego ślady, odwzajemniłam pocałunek, ale szybko odzyskaliśmy rozum.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...