Rozdział 23

641 26 0
                                    

Sen nie trwał długo. Do moich uszu zaczęły dobiegać irytujące dźwięki.

Otworzyłam oczy i zerknęłam na zegarek.

05:18.

Początkowo zaspana nie wiedziałam, skąd dobiegają hałasy, po chwili jednak doszłam do siebie i podeszłam do okna.

Zobaczyłam jak pod sąsiedni dom, który od kilkunastu lat stał pusty, podjeżdżają ciężarówki, z ogromnym napisem "przeprowadzki międzystanowe" na bocznych ścianach. Z pierwszej ciężarówki wyciągali rzeczy, a tuż obok niej leżało pudło z napisem "uwaga szkło", którego zawartość rozsypała się po całym chodniku. Na podjazd domu jednocześnie podjechał granatowy pick-up i wysiadły z niego trzy osoby.

Było dość ciemno i jedyne światło, które dawało ogólny zarys tego co działo się na ulicy, była przydrożna latarnia, która pozwalała jednak stwierdzić, że wysiadający z samochodu ludzie to najprawdopodobniej małżeństwo około czterdziestki z córką - na pierwszy rzut oka była to typowa buntowniczka.

"Pod tym względem jednak nie mi osądzać."

Dziewczyna, mniej więcej w moim wieku, była niską szatynką z mnóstwem różowych pasemek. Miała na sobie skórzaną, ćwiekowaną kurtkę i jeansy z dziurami.

Starsza kobieta odwróciła się w stronę ludzi od przeprowadzek i gdy zobaczyła rozbite szkło, zaczęła krzyczeć na mężczyzn.

Nie chciałam ich słuchać, ale wiedziałam, że nie mam szans by zasnąć.

Zeszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawę, posiedziałam kilka minut wtulając ręce w ciepły kubek przy kominku i ruszyłam w stronę pralni.

Wrzuciłam wszystkie rzeczy ojca do bębna i poszłam do swojego pokoju się przebrać.

Pytania zeszłego wieczoru nadal krążyły po mojej głowie, ale nie mogłam dopuszczać do siebie zdrady jednej z bliższych mi osób.

Późnym popołudniem ojciec wyjechał, a matka przyjechała kilka godzin po nim. Nie miałam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać. Zamknęłam się w pokoju.

Nie chciałam myśleć, ale wszystko spływa na mnie jak woda do koryta po ulewnym deszczu.

"Miałam nadzieję, naprawdę miałam szczerą nadzieję, że ojciec swoją obecnością zabierze mi trochę trosk z ramion, a on jedynie narzucił na mnie kolejny bagaż zmartwień.

Tymczasem musiałam się przygotować na kolejny tydzień pustki.

Wiedziałam, że te dni będą znów jedynie nie zapisanymi kartkami wyrwanymi z kalendarza.

"Tym razem jednak będzie inaczej, to ja muszę być silna..."

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz