Rozdział 105

386 15 0
                                    

- Tak, właśnie weszłam do domu - odstawiłam nosidełko z Mary Ann. - Przestało padać niedługo po tym jak wyjechałyśmy z Vancouver.

- Cieszę się, że dojechałyście bezpiecznie.

- Ja też - zaśmiałam się. - Życzę ci miłego wieczoru, tobie i Piterowi, więc już nie przedłużam.

- Dobrze, to na razie.

Przyjaciółka rozłączyła się, a ja postanowiłam przebrać małą w śpiochy i położyć ją spać w jej łóżeczku. Było już po dwudziestej, więc szybko zapadła w sen. Chwilę posiedziałam z nią, obserwując jak słodko śni.

Po jakimś czasie naszedł mnie pomysł i przygotowałam się na przyjazd męża.

Siedząc przy oknie ubrana w czarną satynę czekałam, aż zjawi się ukochany. Światło księżyca było na tyle mocne, że nie potrzebowałam dodatkowego źródła światła, by czytać książkę.

- Co czytasz? - spytał znajomy głos.

- Taką tam klasykę wśród romansów - podeszłam do ukochanego, a ten obserwował każdy mój krok.

- Czy główny bohater zdobył serce dziewczyny, czy to raczej historia bez szczęśliwego zakończenia? - spytał, lekko całując mnie w usta.

- Pomijając miesiące bolesnej rozłąki, znów są razem i czekają na to co przyniesie jutro.

- Dobrze, że my ten etap mamy już za sobą - uśmiechnął się.

Poczułam jak jego dłonie przesuwają się po satynowej koszuli nocnej i delikatnie opierał je na biodrach. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam twarz do mojej, tak by nasze usta znów się spotkały.

Robert miał dziś na sobie granatowy garnitur w prążki i czerwony krawat, wyglądał jak hollywoodzki aktor, ale nie powstrzymało mnie to od zaczęcia rozbierania go.

- Myślałem, że po ciąży libido spada - wychrypiał, gdy zjeżdżałam paznokciami przez jego klatkę i mięśnie brzucha do paska spodni, a raczej mocno zaznaczonej wypukłości.

- Narzekasz? - spytałam kokieteryjnie, zaciskając na nim dłoń.

- W żadnym wypadku - odparł wpijając się w me usta.

Brunet schodził pocałunkami w stronę mego obojczyka, a ja dwoma ruchami odpięłam pasek i ma dłoń znalazła się pod materiałami, kontynuując przerwaną czynność, a mężczyzna w tej samej chwili przygryzł skórę na mym obojczyku.

Robert skierował jedną dłoń na me piersi, drażniąc przez cienki materiał wrażliwy sutek. Może nie karmiłam piersią, ani nie miałam pokarmu, ale i tak wciąż były bardzo czułe.

- Uwielbiam cię w satynie - wychrypiał znów całując mnie za uchem. - Doprowadzasz mnie do szaleństwa.

Podniósł mnie gwałtownie i położył na łóżku. Nie fatygował się by ściągnąć ze mnie halkę, sam też nie połasił się o pozbycie spodni, zsunął je jedynie z bioder wraz z bokserkami, po czym gwałtownie wszedł we mnie po samą nasadę.

Krzyknęłam z zaskoczenia, ale chwilę później me usta zostały zaatakowane przez cudowne wargi bruneta, tłumiąc tym samym krzyk.

Jego ruchy były stanowcze i pełne energii, czyli takie jak uwielbiałam. Zbliżając się ku niebu zatopiłam paznokcie w plecach ukochanego i przejechałam nimi po całej długości. Mój gest jedynie bardziej podniecił Roberta, bo ten cały drżał i jeszcze przyśpieszył. Zalewając mój środek nasieniem, pociągnął mnie za sobą w sidła spełniana.

- Kocham cię - szepnął mi we włosy gdy leżałam w jego objęciach.

- Ja też cię kocham - odchyliłam głowę tak, by spojrzeć na oświetloną bladym światłem twarz.

- Jak dziś było na wykładzie?

- Zaskakująco dobrze i stojąc za mównicą poczułam, że to jest część mnie i to było bardzo dziwne.

- Masz talent do przewodzenia ludźmi, słuchają cię i szanują, widziałem to w teatrze - oznajmił.

- Dziękuję, że mnie wspierasz i za to, że namówiliście mnie do tego.

- Zawsze do usług - cmoknął mnie w czubek głowy.

- A ty jak się bawiłeś na balu?

- Uczniowie bawili się do końca, a po trzeciej rozpłynęli się w powietrzu - stwierdził z uśmiechem. - Niestety jeden z futbolistów będzie miał problemy, ponieważ przyłapaliśmy go, jak chciał dolać alkoholu do pączu.

- Nic poza tym?

- Spokój przez całą noc.

- Cieszy mnie to.

- A jak Mary Ann?

- Wróciłyśmy o dwudziestej i szybko zasnęła, raz się obudziła po drugiej i... - spojrzałam na elektroniczną nianię, stojącą na stoliku nocnym - ...wygląda na to, że jeszcze trochę pośpi.

Leżeliśmy w swoich objęciach zapadając w sen.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz