Dwie kolejne lekcje minęły jak zawsze, czyli tak jakby ich nie było, za to po raz pierwszy od dawna poszłam w stronę stołówki uśmiechnięta.
Nie obchodziło mnie, czy zobaczę tam nieprzyzwoicie lepiących się do siebie Adama i Cecylię, którzy robili to tylko na pokaz. Oczywiście robili to też na przekór mnie, ale to nie ma dla mnie znaczenia.
Po raz pierwszy od dawna czułam, że idę się spotkać z prawdziwą przyjaciółką, a nie po to by posiedzieć piętnaście minut grzebiąc w jedzeniu i czuć na sobie spojrzenia obcych ludzi.
- Cześć! - Samanta w mgnieniu oka znalazła się tuż obok, zaraz gdy weszłam do ogromnej jasnej sali.
- Boże, Samanta - położyłam rękę na sercu, - ale mnie przestraszyłaś.
- To za tą Samantę - oznajmiła krótko. - Nie pamiętasz, jak mówiłaś do mnie w dzieciństwie.
- Jak mogłabym zapomnieć Sami - uśmiechnęłam się.
- Od razu lepiej.
Po kilku minutach siedziałyśmy już w mojej dawnej ławce i odniosłam wrażenie, że przyciągamy uwagę pozostałych uczniów. W sumie nie dziwię im się, tą szkołą od zawsze rządziły plotki i popularność, a ja niewątpliwie byłam obiektem ich zainteresowana od prawie trzech lat. Sama o to zadbałam i teraz tego żałuję.
Dodatkowo, Samanta swoim niecodziennym wyglądem, też przyciągała uwagę.
- No to mów, jak spędziłaś te kilka lat beze mnie?
- Miałam spytać o to samo - odparłam.
- Przeprowadziłyśmy się z mamą kilka razy, aż poznała obecnego męża, a gdy dostał pracę w Fiston, wróciliśmy do domu dziadków. Nie znalazłam też nikogo, z kim mogłabym się zaprzyjaźnić.
- Powiesz mi jak pojawiły się te twoje różowe włosy?
- A to - dotknęła jednego z kolorowych kosmyków. - Miałam niedawno buntowniczy okres, a to pamiątka po nim. Poza tym nie wiem co mogłabym zmienić, bym była sobą.
- Nie ma nic prostszego - uśmiechnęłam się. - Powinnaś przekładać to co lubisz na to jak się ubierasz.
- Proste. Może dla ciebie.
- Skoro tak uważasz zabiorę cię gdzieś w sobotę i spróbujemy odnaleźć prawdziwą ciebie.
- Mam zacząć się bać?
- Nie, ja... - chciałam jeszcze coś dodać, ale na drugim końcu jadalni pojawił się Robert i zajął wszystkie moje myśli.
- Ja?
- Ja tylko chcę ci pomóc - wyznałam wracając do świata żywych.
- Dobra, dobra, lepiej powiedz gdzie odpłynęłaś.
- Nigdzie.
- Rosie - skarciła mnie wzrokiem. - Widzę, że coś ci jest, a raczej ktoś.
- Nic i nikt mi nie dolega, chwilowo cierpię na przesyt wrogów.
- To znaczy?
- Nic takiego, tylko jedna nienawidząca mnie dziewczyna i były.
- Wyczuwam zazdrość, więc może skończmy temat - oznajmiła Samanta. - To w takim razie powiedz mi co wydarzyło się gdy mnie nie było.
- Nic ciekawego, a na pewno nic czym można by się chwalić - stwierdziłam smutno. - Zwłaszcza, że Mary Ann zmarła kilka lat temu.
- Twoja babcia? Tak mi przykro, pamiętam jak byłyście zżyte.
- Tak i to bardzo.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...