Rozdział 83

442 15 1
                                    

Zadzwoniliśmy do drzwi. Niemal natychmiast otworzyły się, a w progu stała kobieta po pięćdziesiątce i zaraz dołączył do niej mężczyzna mniej więcej w tym samym wieku. To była Marie i William Blackwellowie - rodzice Roberta.

- No nareszcie synku, gdzieś ty się podziewał. Wejdźcie do środka, bo jeszcze się przeziębicie.

- Przepraszamy, były małe korki w centrum - stwierdził ukochany.

- Bardzo miło mi cię widzieć młoda panno - zaczęła kobieta. - Robert nigdy nie przyprowadził do domu żadnej dziewczyny, a gdy opowiedział, że kogoś spotkał, ale nie może być z tą dziewczyną, obawiałam się, że już nigdy nie będzie szczęśliwy, a tu proszę. W dodatku jesteś taka śliczna.

- Marie, daj dziewczynie dojść do słowa - mężczyzna podał mi rękę. - Jestem William, a to moja żona Marie.

- Bardzo mi miło państwa poznać i dziękuję za gościnę, mam nadzieję, że nie robię wielkiego problemu?

- Oczywiście, że nie.

Do przedpokoju wyszły jeszcze Meggie i jak przypuszczam Anna - starsza siostra Roberta i z tego co zauważyłam również była w ciąży.

- Braciszku, nie mówiłeś, że przyprowadzisz przyjaciółkę na obiad - odezwała się starsza. - Jestem Anna.

- Dzień dobry.

- Cześć - rzuciła radośnie Meggie. - My się już znamy.

- To może w końcu przedstawię, skoro wszyscy się zebrali - zaczął ukochany, ściskając delikatnie mą dłoń. - To ta dziewczyna, o której wam opowiadałem.

- Rose Black - dokończyłam. - Jeszcze raz miło was poznać.

- Ta Rose?

- Tak - ukochany uśmiechnął się promiennie.

Usiedliśmy do obiadu, a później wszyscy zgromadzili się w salonie. Na jednej kanapie siedziałam ja, wtulona w Roberta i młodsza siostra bruneta. Naprzeciw jego matka i Anna, a w fotelu bujanym ojciec.

- Napijecie się czegoś? Brendy, koniaku, wina? - spytał mężczyzna.

- Ja brendy - stwierdziła kobieta.

- Ja wina - krzyknęła Meggie.

- Siostra! - skarciła ją Anna.

- No dobra, już dobra.

- Rose?

- Nie, ja dziękuję - odpowiedziałam.

- Na pewno?

- Ona nie może - stwierdził ukochany.

- Dlaczego? - ciekawski mężczyzna dopytywał się.

- Mam tylko dziewiętnaście lat.

- No tak, zapomniałem, przepraszam.

- Nic nie szkodzi.

- To co, ja skoczę po sok dla reszty - zaoferowała się Meggie i ruszyła do kuchni.

- To jak się poznaliście? - spytała Marie.

- To dość ciekawa historia - spojrzałam na Roberta.

- Potrąciłem ją pierwszego dnia po przyjeździe do miasteczka.

- O tym nie wspomniałeś - zaśmiała się Anna.

- Później wiecie co się wydarzyło, dowiedziałem się, że Rose jest moją uczennicą, próbowałem stłumić to uczucie, ale nie potrafiłem. Gdyby nie ta cała rozprawa, pewnie o wiele wcześniej byśmy się wszyscy spotkali i inaczej się to potoczyło.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz