Po wspaniale spędzonym wieczorze następnego ranka byłam cała w skowronkach. Nie mogłam się doczekać dwóch pierwszych lekcji, bo wiedziałam, że spędzę je z mężczyzną, który zawładnął moim życiem.
- Rose, co z tobą? - spytała Samanta.
- Nic, po prostu jestem pełna wigoru i nie mogę się doczekać naszego sobotniego wypadu.
- Jeśli jesteś z tego powodu taka radosna, to chyba nie mam się co bać - uśmiechnęła się, a po chwili mina jej zrzedła. - Mogę cię o coś zapytać?
- Tak?
- Kto był u ciebie wieczorem?
- A nikt taki. Chwila moment i już go nie było.
- Rosie! - spiorunowała mnie wzrokiem.
Chciałam uciec od jej dalszych pytań, bo bałam się, że przyjaciółka coś ze mnie wyciągnie, więc szybko skręciłam w stronę szkoły i weszłam na pasy, prosto pod koła nadciągającego samochodu.
Znowu!!!
Kierowca miał dobry refleks i zdążył zahamować, lekko jedynie potrącając, ale niestety upadłam. Oślepiało mnie światło reflektorów, nie wiedziałam co się dzieje, póki nie usłyszałam znajomych głosów.
- Rose! - poczułam ciepłą dłoń na policzku, a cień przybrał postać bledszej niż zwykle, znajomej mi twarzy, nie wiem, czy było to spowodowane wyjątkowo ciemnym i zachmurzonym zimowym porankiem, czy strachem. - Jesteś cała?
- Rose! - doskoczyła do mnie także przyjaciółka.
- Rose! - patrzyłam to na niego, to na nią i nie zdawałam sobie sprawy, że nie odpowiadam. - Rose!
- Tak, wszystko jest dobrze.
Robert pomógł mi wstać, otrzepałam się z oszronionych liści.
- Znowu weszłaś mi pod koła - zbeształ mnie.
- A może to pan znów mnie potrącił? - uśmiechnęłam się blado, gdy jego dotyk opuścił me ciało.
- Tak! Zdecydowanie wszystko jest w porządku.
- Przepraszam, a pan z czego to wnioskuje? - spytałam, posyłając mu wyzywające spojrzenie.
- Z jej poczucia humoru.
Zdałam sobie sprawę z tego, że Samanta przysłuchuje się naszej rozmowie, więc nie ciągnęłam jej dalej.
- Podwieźć was do szkoły? Nie chcę, byś wyszła przed maskę kierowcy jeżdżącego mniej ostrożnie, niż ja.
- Dziękujemy, ale to tylko kawałek, poradzimy sobie - odparła Samanta.
- W takim razie do zobaczenia Rose za dziesięć minut i uważaj na siebie. Do widzenia Samanto.
Wsiadł do auta i odjechał.
- Rose!
- Co?!
- Co to miało być? - spytała nie rezygnując.
- Nic.
- Po pierwsze, z tego co pamiętam to już drugi raz weszłaś pod samochód i to w dodatku drugi raz tego samego faceta.
- Przypadek. Zwykły przypadek - stwierdziłam i przyśpieszyłam kroku. - Ok?
- Nie ok. Poza tym, to on był u ciebie wczoraj. Poznałam jego auto - oznajmiła stanowczo.
- No dobrze, skoro się upierasz i chcesz wiedzieć, to udziela mi korepetycji i wczoraj właśnie po to przyjechał, trochę się zasiedzieliśmy, bo chciałam jeszcze poćwiczyć rolę.
- To wszystko?
- Tak! - krzyknęłam.
- Nie mogłaś tak od razu?
- No dobrze Sami, nie ciągnijmy dłużej tego tematu, tylko się pośpieszmy.
- Dobrze.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...