- Twoja rodzina jest urocza - stwierdziłam, gdy około trzeciej wróciliśmy do domu.
- Teraz to też twoja rodzina - przypomniał mi i pocałował w szyję.
- Możesz mnie już postawić - dodałam po tym, jak przekroczyliśmy próg. - Robert! - mąż nie odpuszczał.
Wniósł mnie po schodach i postawił dopiero przy łóżku.
- Pani Blackwell, jest pani gotowa na naszą noc poślubną? - spytał namiętnie.
- Owszem - szepnęłam pociągając go lekko za krawat, a nasze usta ponownie się spotkały.
Po chwili poczułam jak jego dłonie z bioder wędrują prosto do zamka mojej sukienki.
Gdy zostaliśmy nadzy, uklęknął przede mną i ucałował brzuszek.
- Kocham was - wyszeptał ponownie całując maleństwo. - Jesteście dla mnie wszystkim.
Wsunęłam palce w jego włosy i zmusiłam, by spojrzał w me zaszklone oczy.
- Dziękuję ci za wszystko - wyszeptałam i zmusiłam go, by wstał.
Brunet wpił się w me usta i dłońmi zaczął błądzić po całym moim ciele. Jego czułości doprowadzały mnie do obłędu. Delikatnie pchnęłam męża do tyłu, a ten opadł zaskoczony na łóżko. Wykorzystałam jego zdezorientowanie i usiadłam na nim okrakiem.
- Skarbie - wymruczał, zaciskając dłonie na mych udach.
- Odpręż się - wyszeptałam do ucha ukochanego, przygryzając lekko płatek.
Tym razem ja zaczęłam tworzyć ustami mokre ścieżki na jego ciele, dochodząc do jego linii "v," złapałam jego nabrzmiałą męskość, na co Robert zareagował głośnym westchnięciem z przyjemności. Zaczęłam jeździć od żołędzi po samą nasadę mocno zaciskając dłoń.
- Roza! - jęknął siadając momentalnie, gdy przez jego ciało przeszedł dreszcz.
Mąż jednym ruchem przyciągnął mnie bliżej i powoli, opuszczając me biodra, wszedł we mnie. Nasze ruchy z każdym pchnięciem przyspieszały, przybliżając nasze ciała do ekstazy.
W klatce jego ramion i z ręką na galopującym sercu bruneta spadłam w przepaść, tak głęboką jak jeszcze nigdy.
Mąż widząc mój stan zwolnił i nie opuszczając mego wnętrza obrócił nas tak, że teraz ja leżałam pod nim.
Zarzucił me ręce nad głowę i splótł nasze palce.
- Kocham cię Roza - wydyszał całując mnie delikatnie.
- Kocham... Cię.
Nie powrócił już do szaleńczego rytmu, ruchy ukochanego były delikatne, powolne, a zarazem stanowcze i zachłanne.
Kolejny orgazm osiągnęliśmy razem, długi i namiętny.
Chwilę później zasnęliśmy mocno w siebie wtuleni.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...