Rozdział 22

636 23 0
                                    

Jedyną osobą, która mogła zająć moje myśli i choć w najmniejszym stopniu odciągnąć od Roberta, był mój ojciec.

W sobotę rano ruszyłam na zakupy, a po powrocie zaczęłam gotować. Po kilku godzinach stania przy garach i kilkunastu minutach spędzonych na dekorowaniu stołu wszystko było gotowe. Prócz jednego...

Pobiegłam ile sił w nogach do pokoju i wyciągnęłam z szafki mały pakuneczek.

Zeszłam znów do kuchni i położyłam go na stole, dokładnie w tym samym momencie, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach.

Ojciec powoli przechodził od pokoju do pokoju, aż w końcu trafił na miejsce, gdzie na niego czekałam.

- Wszystkiego najlepszego tato - powiedziałam, zamiast się witać.

- Pamiętałaś? - uściskał mnie mocno.

- Jak mogłabym zapomnieć o twoich urodzinach? - spytałam lekkim tonem i z szerokim uśmiechem na twarzy postanowiłam trochę poudawać przed ojcem.

- A gdzie Alex? - spytał, spoglądając na stół pełen jedzenia i znajdujące się na nim trzy talerze.

- Nie wiem, o której wróci z kancelarii, ale postanowiłam przygotować też dla niej.

- Kochana córeczka - przytulił mnie raz jeszcze. - To co mi kupiłaś?

- Otwórz. To nic wielkiego, ale mam nadzieję, że ci się spodoba - stwierdziłam, gdy usiedliśmy.

Max zabrał się do rozpakowywania prezentu.

Gdy wyciągnął z pudełka krawat w kolorowe, duże grochy, jego oczy rozbłysły. Od zawsze zbierał dziwaczne krawaty i mimo iż nigdy nigdzie w nich nie wyszedł, uwielbiał na nie patrzeć - typowy kolekcjoner.

- Jest świetny - spojrzał na mnie. - Dziękuję ci.

- Nie ma za co tato, najważniejsze, że ci się podoba.

Trochę rozmawialiśmy przy obiedzie, ale niezbyt poprawiło mi to humor.

Dochodziła ósma a matki wciąż nie było. Mogłaby się zjawić choć w dzień urodzin męża, ale ona nie zwraca uwagi na innych ludzi.

Wieczorem poszłam do swojego pokoju, ale nie mogłam zasnąć. Zaś koło północy okropnie zmarzłam i musiałam zejść do kuchni, by napić się ciepłego mleka.

Jednak gdy zeszłam po schodach, jasne światło dobiegające z pokoju nieco mnie zszokowało i stanęłam jak wryta.

- Również mi przykro, że nie udało nam się dziś zobaczyć - stwierdził ojciec do telefonu.

Nie chciałam go podsłuchiwać, ale i nie chciałam mu przerywać, więc tylko stałam.

- Też za tobą tęsknię...

Zapalił światło w salonie, które nieco mnie oślepiło i odruchowo zakryłam oczy. Zrobiłam krok do tyłu i w tym właśnie momencie deska pod moją stopą zazgrzytała.

- ...muszę kończyć. Kocham cię - ojciec momentalnie zakończył rozmowę i wszedł na korytarz.

Spojrzał na mnie.

- Co ty tu robisz, Rose?

- Zmarzłam i szłam do kuchni po mleko.

- Zimne mleko chyba nie jest najlepszym pomysłem jeśli jest ci zimno.

- Zamierzałam je podgrzać - wyznałam wchodząc do pokoju. - Nie przeszkodziłam ci? - spytałam, otwierając lodówkę.

- Nie, właśnie szedłem do sypialni.

- Chcesz też?

- Nie, dziękuję, jestem padnięty. Idę spać - stwierdził. - Nie siedź za długo - poprosił, całując mnie w czoło.

- Dobrze.

- Pogaś później światła.

Patrzyłam jak wchodzi po schodach i...

...i zaczęłam się zastanawiać.

"Z kim ojciec rozmawiał? Dlaczego był tak tajemniczy? Czemu nic mi nie odpowiedział?..."

"Co mam myśleć?"

"Czy i on może mieć kochankę? Jednak mógł rozmawiać z Alex, bo przecież nie wróciła dzisiaj do domu. Czemu moja rodzina tak się zmieniła? Już nic nie jest w tym domu oczywiste."

Zasnęłam z trudem, wciąż męczona pytaniami.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz