Stałam pod domem w sukni babci i naprawdę nie miałam ochoty wychodzić z samochodu Roberta, bo wiedziałam, że rozstaniemy się na bardzo długo.
- Masz plany na ferie?
- Słucham? - zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Jeśli nie masz żadnych planów, to pomyślałem, że możemy gdzieś pojechać... razem.
- Zaintrygowałeś mnie tą propozycją - uśmiechnęłam się. - Co proponujesz?
- Myślałem o Waszyngtonie albo Filadelfii. Możemy też polecieć na Florydę.
- Floryda odpada, a w Waszyngtonie jeszcze nie byłam, skoro to by oznaczało dwa tygodnie normalnego życia, to zgadzam się.
- W takim razie przyjadę po ciebie w sobotę, przed dziewiątą rano, bądź gotowa.
- Będę.
Pocałowałam go na pożegnanie i wróciłam do domu.
Przekraczając próg nie spodziewałam się spotkać w mieszkaniu kogokolwiek. Jednak to, co zastałam, przekroczyło wszelkie oczekiwania. Od wejścia moich uszu dobiegły dziwne dźwięki i widząc, co się dzieje w salonie, nie miałam zamiaru nijak na to reagować, przeszłam niezauważona na piętro i zamknęłam się w sypialni.
"Jak to jest możliwe?"
Moja matka ma jednak romans i sprowadziła tego faceta do naszego domu - to po prostu obrzydliwe.
Wiedziałam już o tym od bardzo dawna. Właściwie nie wiedziałam, ale domyślałam się. Mimo wszystko to była moja matka i nie spodziewałam się, że jest zdolna do czegoś takiego. Mój rozum wiedział, ale podświadomie temu zaprzeczał.
Nawet już nie miałam ochoty myśleć o tym niesamowitym czasie, który mnie czekał w przyszłym tygodniu.
Słyszałam dźwięk nadchodzącej wiadomości, ale nie miałam siły spojrzeć i odpisać nadawcy. Zaraz potem telefon zaczął dzwonić, nie odebrałam pierwszego, drugiego ani trzeciego razu. Gdy melodyjka zaczęła grać po raz czwarty zmusiłam się do odebrania.
- Dopiero wróciłaś? - po drugiej stronie odezwała się Samanta.
- O co ci chodzi, przecież jestem cały dzień - skłamałam, przecież nie mogłam jej powiedzieć, że spędziłam kolejny upojny weekend z moim nauczycielem angielskiego.
- Byłam dziś u ciebie koło południa i nikogo nie zastałam, więc mi nie ściemniaj.
- Poszłam do sklepu po coś do jedzenia i wstąpiłam do kawiarni - dalej brnęłam w kłamstwo.
- No dobrze, ale czemu było u ciebie tak szybko ciemno i czemu masz taki dziwny głos? - dopytywała.
- Wcześnie się położyłam i właśnie mnie obudziłaś.
- W takim razie przepraszam - czułam w jej głosie skruchę, przez co miałam wyrzuty sumienia. - Powiedz mi jeszcze czemu tak szybko zniknęłaś i czemu pan Blackwell przyszedł po twoją torebkę i płaszcz.
- Od nadmiaru emocji rozbolała mnie głowa i chciałam wezwać taksówkę, ale plan Blackwell zaproponował, że mnie podwiezie, bo sam też już wychodził.
- Cieszę się, że bezpiecznie dotarłaś do domu.
- Tak, wszystko dobrze, do zobaczenia jutro.
- Do jutra.
I rozłączyłam się. Korzystając z faktu, że już wysiliłam się na odebranie, to postanowiłam też sprawdzić wiadomość. To od Roberta.
Robert:
Odliczam minuty do naszego wyjazdu.
Kocham cię.Ja:
Ja sekundy. KC.
Robert:
Co się stało?
Ja:
Nic istotnego.
Robert:
Jakoś ci nie wierzę...
Ja:
To uwierz.
Nic, czym miałbyś zaprzątać sobie głowę.Robert:
Rose!
Roza?
Nie odpisałam, schowałam jedynie suknię Mary Ann do szafy i narzuciłam na siebie stary T-shirt, po czym zasnęłam pod ciepłą kołdrą.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...