Po kilkunastu minutach staliśmy już na hotelowym parkingu, ja poszłam się wymeldować, a on schował walizkę do samochodu.
- Co zrobimy z autem? - spytałam podchodząc do niego.
- Jakim autem?
- Moim - wskazałam gestem czarne BMW stojące naprzeciwko. - Chyba nie myślałeś, że mam tylko tę jedną małą torbę.
- Chwila! To twój samochód?
- Tak - wiedziałam, o co mu chodzi. - Gdy się poznaliśmy, był chwilowo pod pieczą mojej matki, ale go odzyskałam.
- To może poczekaj w kawiarni, ja odwiozę mojego Forda i tu jakoś wrócę.
- To potrwa zbyt długo, pojadę za tobą i zostawimy jedno auto po drodze.
- Masz rację, to jest jakieś rozwiązanie - objął mnie delikatnie. - Tylko ostrzegam. Mój, a raczej nasz dom, nie jest zbyt urodziwy i nie miałem czasu go urządzić - westchnął. - Nie miałem nastroju.
- Nieważne gdzie, nieważne jak, byle razem - cmoknęłam go w policzek. - Jedziemy?
- Tak, to po drugiej stronie miasta, więc lepiej jeśli się już zbierzemy.
Po około trzydziestu minutach przedzierania się przez ulice w centrum Bridges, a po nich kilku osiedli domków, dojechaliśmy na miejsce.
- To tutaj - Robert otworzył mi drzwi.
Gdy wyszłam z auta, moim oczom ukazał się śliczny dwupiętrowy domek, z białego drewna, zielonymi drzwiami i okiennicami w tym samym kolorze, a jedną z bocznych ścian i dach ganku zajmował bluszcz.
- Jaki piękny - wyszeptałam.
Ukochany ponownie objął mnie i delikatnie przytulił. Bardzo pragnęłam wejść do środka, niestety nie mogłam, ponieważ do Roberta ktoś zadzwonił.
- Tak, za pięć minut będę - odpowiedział rozmówcy i zwrócił się do mnie. - Musimy już jechać, mama się niecierpliwi.
Wsiadłam do Forda w milczeniu, tak też przebyliśmy następne kilka alejek. Gdy się zatrzymaliśmy i ukochany chciał wysiąść, powstrzymałam go.
- A co, jeśli mnie nie polubią? - spytałam.
- Kochanie, ciebie nie da się nie lubić, ciebie się kocha.
- Ale już się przeze mnie spóźniłeś - stwierdziłam.
- Rose, nie przesadzasz ty czasem? - ujął mnie pod brodę i musnął me wargi. - Polubią cię na pewno.
Wysiedliśmy, a ja naciągnęłam na siebie sweter.
- Zimno ci? - spytał.
- Nie. Nie będzie to dla nich szokiem? - dotknęłam brzuszka.
- Może trochę, ale przyzwyczają się - moja panika wyraźnie go śmieszyła.
- Nie śmiej się ze mnie - klepnęłam go lekko wierzchem dłoni w pierś. - To nie jest zabawne, pierwszy raz idę na obiad do rodziny mojego chłopaka.
- Naprawdę? Nigdy bym nie pomyślał.
- Przestań, ty nie byłeś w takiej sytuacji, przynajmniej nic o tym nie wiem - stwierdziłam. - A, i jeszcze jedno - dodałam nim weszliśmy na ganek - nie mówmy im na razie, może się nie zorientują, a na pewno nie zaraz na początku.
- Jak sobie życzysz Rose - posłał mi ciepłyuśmiech i delikatnie pocałował, po raz kolejny.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...