- Ale jak to nie idziesz na bal? - Sami krzyknęła niemal na cały korytarz.
- Nie idę.
- Ale dlaczego?
- Nie mam ochoty tańczyć i mam parę rzeczy do zrobienia w domu.
- Rose...
- Nie i koniec!
Zakończyłam nieco zbyt gwałtownie tę rozmowę, przez co Samanta nie odzywała się do mnie przez całą drogę do domu.
A pomyśleć, że nie byłoby tej całej bezsensownej kłótni, gdyby nie moje pytanie - "Jaką sukienkę wybrałaś na jutro?"
Nim przeszła na drugą stronę ulicy podjęła ostatnią próbę.
- A może jednak?
- Nie!
- Ale z kim ja się tam będę bawić?
- Znajdą się chętni. Pa Sami.
- Pa - wyczułam w jej głosie nutkę urazy.
Cały wieczór poświęciłam na sprzątanie domu i o ile moja matka nie złoży mi niespodziewanej wizyty, a co nie zdarzyło się jej już od trzech dni, to resztę weekendu powinnam mieć wolną.
Robert:
I jak czyściochu, wszystko już błyszczy i lśni?
Ja:
Tak, jestem wolna.
Szkoda, że już drugi tydzień z rzędu nie będzie nam dane spędzić z sobą czasu.
Gdyby nie powrót ojca w zeszłą niedzielę wszystko byłoby dobrze. Choć zaczynam się zastanawiać po co wraca, skoro widzieliśmy się zaledwie trzy godziny, a w poniedziałek wyjechał jeszcze przed śniadaniem, nawet się nie żegnając. Wypił jedynie kubek kawy i wyszedł, do złudzenia zaczyna przypominać Alex.
Robert:
Ale przynajmniej się zobaczymy.
Ja:
Kiedy?
Robert:
Na balu.
Zapomniałaś?
Przecież to już jutro i wszyscy o tym trąbią.
Wiem, bo nie ma takiego miejsca w szkole, gdzie nie powtarzają w kółko BAL TO, BAL TAMTO... nawet w pokoju nauczycielskim.Ja:
Domyślam się.
Pan Ring żyje takimi wydarzeniami.Robert:
To jaką włożysz sukienkę?
Pytam, bo chciałbym się odpowiednio przygotować.Ja:
Żadną.
Robert:
W takim razie zrobisz furorę...
Ale teraz tak na poważnie.
Jaką?Ja:
Żadną.
Nie wybieram się na bal.Robert:
Jak to?!
"O nie, kolejny!"
Ja:
Po prostu.
Nie umiem tańczyć i nie mam na to ochoty.
Poza tym źle bym się czuła wiedząc, że jesteś obok i że nie mogę z tobą być.Robert:
Rose, proszę.
Nie wytrzymam dwóch dni nie widząc cię.
Zwłaszcza, że nie mamy już prób i nie będziemy mieli.Niestety, głupie zasady ustanowione przez zarząd szkoły w porozumieniu z radą rodzicielską zabraniały czwartoklasistom w drugim semestrze na uczestniczenie w jakichkolwiek zajęciach pozalekcyjnych, nie mających powiązania z konkretnymi przedmiotami, mimo iż egzaminy mieliśmy już za sobą i większość uczniów miała już odpowiedź z uczelni odnośnie przyjęcia, albo wkrótce miała je dostać, bądź szykować się do poprawek.
Natomiast drugi semestr zaczyna się początkiem lutego zaraz po zimowej przerwie, teraz został jeszcze tydzień szkoły, ale po spektaklu nie ma już prób, po których moglibyśmy się spotykać.
Ja:
Przepraszam.
W dodatku...
Nieważne.
Przepraszam.Robert:
Co w dodatku?
O co chodzi?Ja:
O nic, naprawdę.
Robert:
Dobrze, nie będę cię zmuszać do czegoś czego nie chcesz.
Ja:
Dziękuję.
Kocham cię Robercie.
Za wszystko.Robert:
Ja również cię kocham Roza.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...