- To zaczynając od początku... - usiadł tuż obok mnie, odstawił kubek i splótł nasze dłonie - ...już tydzień temu chciałem z tobą porozmawiać i wyjaśnić moje zachowanie po pocałunku - westchnął. - Musiałem sobie wszystko poukładać w głowie i gdy byłem już gotowy, zobaczyłem, jak twój ojciec wysiada z auta, a później cały tydzień mnie unikałaś.
- Nie chciałam czuć się dłużej odtrącana.
- Domyślam się. I to wszystko moja wina.
- Nie do końca.
Gdy tak siedzieliśmy, rozmawiając, wydarzenia minionych tygodni straciły na znaczeniu. Czułam się jakbym odzyskała ukochanego mężczyznę. Mimo że Robert nie był mój, w tym właśnie momencie czułam, że jest lub wkrótce się nim stanie.
"Ależ ja jestem głupia, znów robiąc sobie nadzieję."
- Zaczynając od samego początku - przymrużył oczy, co nadało jego twarzy nieco wdzięku. - Gdy leżałaś w strudze światła przed moim samochodem, krople deszczu tak pięknie spływały po twoich ciemnych, brązowych włosach, byłaś cała przemoknięta, a mimo to byłaś najcudowniejszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem. Szczerze mówiąc nie pomyślałem wtedy, że możesz być tak młoda. Chciałem do ciebie przyjść na początku tygodnia, ale poniedziałkowe spotkanie nieco pokrzyżowało mi plany - odwrócił głowę, by na mnie nie patrzeć, widziałam, że jest to dla niego równie trudne jak dla mnie. - Wtedy postanowiłem, że muszę się od ciebie trzymać z daleka, jednak było to wręcz niemożliwe i nie dałem rady.
- Nie ułatwialiśmy sobie specjalnie zadania - przyznałam. - Ja za każdym razem jak cię widziałam powtarzałam sobie, by myśleć trzeźwo i racjonalnie. No cóż, jesteś moim nauczycielem i nic tego nie zmieni.
- Polegliśmy w naszych postanowieniach.
- Najwyraźniej.
Oboje się zaśmialiśmy, a napięcie rozładowało się na dobre.
- To co teraz? - spytałam.
- Nie mam zielonego pojęcia - przysunął się bliżej. - Najbardziej na świecie pragnę by być z tobą, ale nie możemy się ujawniać, póki nie skończysz szkoły.
- A co jeśli będę chciała się z tobą spotkać?
- Będziemy musieli być bardzo ostrożni.
"Ding-dong."
Zadzwonił dzwonek do drzwi, a my zerwaliśmy się z kanapy.
- Zostań tu, ja zobaczę kto przyszedł.
- Dobrze, Rose - niechętnie puścił mą dłoń, której palcami bawił się jeszcze przed chwilą.
Podeszłam do drzwi i niepewnie nacisnęłam klamkę. W progu stała para około czterdziestki, dokładnie ta sama, której ekipa od przeprowadzek zbudziła mnie kilka dni wcześniej.
- Dzień dobry. Jestem Adam Brave, a to moja żona Sabrina - mężczyzna przedstawił się.
- Dzień dobry, Rose Black. W czym mogę państwu pomóc?
- Wprowadziliśmy się tydzień temu - zaczęła kobieta - i chciałam zapytać, czy to państwu nie przeszkadzało, bo zauważyłam, że wcześnie zapaliły się światła w pani domu.
- Nie, nie było wcale tak głośno. Miło państwa poznać.
- Mogę mieć do pani pytanie? - spytała Sabrina, gdy jej mąż już chciał odejść.
- Tak?
- Nasza córka od poniedziałku zaczyna naukę w tutejszym liceum i zastanawiam się, czy nie mogłaby nam pani wskazać drogi.
- Jeśli państwa córka przyjdzie przed wpół do ósmej może iść ze mną.
- Dziękujemy bardzo, do zobaczenia.
Zamknęłam za nimi drzwi i odetchnęłam z ulgą.
- I kto to był?
- Nowi sąsiedzi.
Gdy do niego podeszłam mocno mnie przytulił, a ja oplotłam ramiona wokół jego pasa. Upajałam się zapachem jego skóry, czując się bezpiecznie w jego objęciach.
Znów staliśmy tak przez kilkanaście minut. Niestety, niedługo później musiał już iść. Przy drzwiach jednak ostatni raz złapał mnie za szyję i musnął me usta. Przymknęłam powieki, by lepiej rozkoszować się chwilą.
- Będę tęsknić - wyznałam, gdy wychodził.
- Ja też, ale póki co nigdzie się nie wybieram.
- Do zobaczenia w poniedziałek.
- Do zobaczenia.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...