Rozdział 46

527 18 0
                                    

"Tak bardzo nie mam ochoty wychodzić."

- Nie możesz jeszcze zostać? - spytał.

- Chciałabym - stwierdziłam zakładając buty. - Jest już późno, a jutro muszę wstać do szkoły.

- Nie możesz zostać na jeszcze jedną noc? - spytał, łapiąc mnie za biodra. Pociągnął mnie tak, że wylądowałam prosto na jego kolanach okrakiem.

- Nie mam nic na zmianę - stwierdziłam, wplątując palce w jego włosy.

- To chociaż zostań jeszcze trochę - jego dłoń wędrowała po moim odkrytym udzie, a kciuki delikatnie gładziły koronkę pończoch.

- A po co miałabym zostać?

- Och, panno Rose, coś wymyślę - zaczął mnie całować i ponownie rozbierać.

Mężczyzna obróciła nas tak, że ponownie leżałam pod nim, a jego pocałunki powoli odbierały mi świadomość.

- Co ty ze mną wyprawiasz? - wychrypiał kreśląc powoli ścieżkę od mostka w stronę podbrzusza.

- Ja?

- Tak. Ty - wyznał zsuwając moją bieliznę.

Jednak, gdy zostałam już pozbawiona ostatniego skrawka materiału, nie powrócił go mnie, za to uklęknął przy brzegu łóżka, złapał mnie za biodra i przysunął do siebie, a jego głowa momentalnie znalazła się między mymi udami.

Ciepły oddech otulił mą kobiecość i wysłał ją w długa drogę do innej galaktyki. Uniosłam się gwałtownie, nie spodziewając się iż doznanie to będzie tak intensywne. Jedną dłonią oparłam się o łóżko, by ponownie na nie, nie upaść, a drugą wplotłam w brązowe włosy, ciągnąc delikatnie za końce, gdy znalazłam się na skraju ekstazy.

- Robert! - krzyknęłam osiągając spełnienie.

- Tak kochanie? - spytał z ogromnym uśmiechem na twarzy.

- Wejdź we mnie - poprosiłam.

Ukochany sięgnął po kolejne zabezpieczenie i wciąż nie wracając na łóżko, przysunął mnie jeszcze bliżej, gwałtownie mnie przeszywając.

- Och! - wydarło się z mych ust głośne westchnienie na to niezwykłe uczucie.

- W porządku? - spytał przejęty.

- Tak - odparłam zarzucając mu ręce na szyję i namiętnie atakując jego usta.

Ponownie zaczął się poruszać, a jego biodra rozpędzone do szaleńczej prędkości, nie musiały robić zbyt dużo, by zapewnić mi kolejny orgazm. Szczytowałam, a odczucia były nieziemskie. W pierwszej chwili poczułam, że to zbyt wiele, ale gdy tylko me ciało nieco się uspokoiło, ponownie zaczęłam wzbijać się na szczyt, skąd w otchłań przyjemności oddałam się z Robertem.

Cały dzień spędziliśmy w łóżku tuląc się do siebie. Te kilkanaście godzin spędzonych wspólnie były beztroskie, zapomniałam o wszystkim co mnie trapiło, a delikatne i zarazem silne ramiona były kołem ratunkowym, oazą, spokojem.

- Jak tak na ciebie patrzę, to nie mogę się doczekać, aż skończysz szkołę.

- Ja również.

Spojrzałam na naładowany już telefon i nieco się przeraziłam, jedenasta trzydzieści, miałam wyjść ponad trzy godziny temu.

- Muszę iść - oznajmiłam na nowo się ubierając.

- Odwiozę cię, jest późno.

- Dziękuję.

Siedząc w samochodzie pod domem, znów chciałam zostać z nim, a nie wracać do szarej rzeczywistości.

- Dziękuję za odwiezienie i...

Nachyliłam się i delikatnie go pocałowałam, później odsunęłam się na tyle, że nasze nosy ocierały się.

- ...i za wieczór, i za dzisiaj, i za śniadanie, i za obiad, i za to, że jesteś.

- Kocham cię, Roza - ujął mnie pod brodę i namiętnie pocałował.

- A ja kocham ciebie, Robercie.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz