Ze szkoły wyskoczyłam jak królik z kapelusza, by jak najszybciej znaleźć się w pobliżu ukochanego.
- Witaj - otworzył mi drzwi, nim zdążyłam zapukać.
- Witaj - po przekroczeniu progu złożyłam na jego ustach słodki pocałunek.
- Gotowa?
- Ale na co?
- Jedziemy.
- Ale gdzie? Myślałam, że zostaniemy tutaj.
- To niespodzianka, więc nie licz, że ci coś powiem.
- W takim razie pozwól mi przypudrować nosek.
- Mamy czas.
Szybko się przebrałam i pomalowałam usta.
- Gotowa.
Na mój widok Roberta wryło w ziemię. Po chwili otrząsnął się, podszedł do mnie, ujął pod brodę i namiętnie pocałował, wplotłam palce w jego włosy i pogłębiłam pocałunek.
- To może jednak zostaniemy - szepnął.
- O nie, panie Blackwell - odsunęłam się od niego teatralnie. - Skoro już wbiłam się w tę kieckę, to zabierz mnie do tej twojej niespodzianki.
- Więc niespodzianka - westchnął.
Gdy chciałam założyć płaszcz powstrzymał mnie.
- Jednak nie jedziemy?
- Jedziemy, ale pozwól, że ci pomogę - przytrzymał mi nakrycie jak prawdziwy dżentelmen.
- Dziękuję - szal na szczęście pozwolił mi ubrać samej.
- Po co przyjechaliśmy do Nowego Yorku? - spytałam, gdy w końcu zaparkowaliśmy.
- Zobaczysz.
- Samanta chciała dziś iść do kina - wyznałam. - Wiesz, jako dwie niezależne kobiety, ale powiedziałam jej, że jadę do Nowego Yorku spotkać się z matką.
- Ciekawy zbieg okoliczności.
- Tak, ale Alex wolałabym nie spotkać.
- Nie ty jedyna - zaśmialiśmy się oboje. - Chciałbym spędzić ten wieczór tak jak w Waszyngtonie. Dlatego wolałbym nie wpaść na nikogo ze szkoły lub na twoją matkę.
- Uwierz mi, "my" to nie jedyny powód dlaczego nie chcę jej widzieć.
- Rose, dlaczego nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi? Obiecaliśmy sobie nie mieć tajemnic.
- Ale to nie dotyczy nas.
- Dotyczy ciebie i ma to ogromne znaczenie, ponieważ jesteś inna - spojrzał na mnie znacząco, gdy pomagał mi wysiąść z samochodu.
- Co masz na myśli mówiąc "inna?"
- Jesteś uśmiechnięta i wydajesz się szczęśliwa, gdy jesteśmy razem, gdy jesteś z Samantą też się taka wydajesz, ale widzę, jak sama, zamyślona chodzisz po korytarzu bije od ciebie smutek. To trwa odkąd cię znam, a od kilku tygodni jest gorzej - wraz z jego wyznaniem w oczach pojawiły mi się łzy, Robert widząc to mocno mnie przytulił. - Przepraszam.
- Nie przepraszaj, nie masz za co - nie wiedziałam, że to po mnie tak widać. - Ale nie rozmawiajmy o tym, nie chcę psuć sobie humoru i obiecuję ci, że pewnego dnia wszystko ci wyjaśnię.
- Kocham cię, Roza.
- Kocham cię, Robercie.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...