Chciałam na chwilę wyjść, przewietrzyć się, ale jakimś cudem poszłam do teatru, czułam się jakby nieokreślona siła ciągnęła mnie w to miejsce.
Zapaliłam reflektor nad sceną i ruszyłam w jej kierunku. Dekoracje ze spektaklu zostały już niemal całkowicie rozebrane, zostało już tylko łóżko, podeszłam do niego i usiadłam.
To miejsce wiąże ze sobą wiele miłych wspomnień, wyjątkowych, ale i niestety bolesnych.
W mojej głowie pojawił się obraz naszego pierwszego pocałunku, gdy zza kurtyny wyszła tajemnicza postać, ale wystarczył mi zarys sylwetki bym wiedziała, że to miłość mojego życia.
- Nie powinien pan być na balu? - spytałam wstając i robiąc krok w jego stronę.
- Właśnie o to samo chciałem się zapytać - zatrzymał się kilkanaście centymetrów ode mnie, ale był jakiś dziwny, ręce trzymał z tyłu i nieco się garbił, niezbyt w tym wszystkim przypominał siebie.
- Coś się stało? - byłam coraz bardziej zmartwiona.
- Właśnie skończył się taniec króla balu - oznajmił.
- Cecil było ładnie w koronie?
- Nie została królową - nieco się rozpromienił. - Ani ona, ani Amanda. Dyrektor oznajmił, że dziewięćdziesiąt procent uczniów dopisało własną kandydatkę.
Rozluźnił się odrobinę i wyciągnął zza pleców srebrny diadem. Przypominał ten ze spektaklu.
- Księżniczka stała się królową - ukłonił się, na tyle, na ile przestrzeń między nami na to pozwalała. - Mogę?
- To żart! Prawda?
- Nie - stwierdził stanowczo. - Gdy nie pojawiłaś się na scenie i Adam zatańczył już z Cecylią, dyrektor poprosił, bym cię odszukał i wręczył koronę. Więc jak?
W odpowiedzi jedynie pokiwałam twierdząco głową. Delikatne dłonie Roberta musnęły moje czoło i wsunęły we włosy grzebyki diademu.
- Pięknie wyglądasz - szepnął.
- Normalnie, nic wielkiego.
- Roza, jak zobaczyłem cię na scenie, w tym jasnym świetle, taką delikatną, a zarazem niezwykle kobiecą, z trudem powstrzymałem się od pocałunku, gdy w końcu znalazłaś się w mych ramionach.
- Też tego pragnęłam - wyznałam.
- Zróbmy to jak należy - stwierdził nagle. - To ja pierwszy powinienem cię zaprosić do tańca, a nie ty mnie.
Oparłam dłonie na jego ramionach i podciągnęłam się nieco, szepcząc do ucha:
- Więc na co czekasz?
Uśmiechnął się szerzej i zrobił krok w tył.
- Czy będę godzien prosić panią do tańca? - spytał, kłaniając się w pas.
- Z największą przyjemnością - podałam mu dłoń. - Jeśli jednak zgodzi się pan zostać mym królem.
- Dla ciebie wszystko.
Nie tańczyliśmy już walca ani żadnego innego tańca, byliśmy po prostu parą wtulonych w siebie ludzi, kręcących się powoli w kółko. Robert nucił piękną i nieznaną mi melodię pod nosem, sprawiając tym samym, że moja dusza sięgała niebios.
- Wiesz o czym myślałam, gdy się zjawiłeś?
Spojrzał na mnie, później na otaczający nas teatr i odparł.
- O naszym pierwszym pocałunku?
- Tak.
- Ja też.
Nie musiałam już nic więcej mówić, usta Roberta zbliżały się powoli do moich, zacisnął uścisk na moich plecach, przyciągając mnie bliżej, aż przywarliśmy do siebie w długim namiętnym pocałunku. Mimo, że było to dla mnie już zupełnie naturalne, delikatność ust ukochanego wciąż mnie zaskakiwała. Po chwili poczułam jak jedna jego dłoń wędruje na moją szyję i kciukiem gładził mój policzek, potęgując tym doznania i ich intensywność.
Z chwili zapomnienia wyrwało mnie trzaśnięcie.
- Co to było? - spojrzałam w kierunku drzwi.
- Nic, zapewne wiatr - oznajmił spokojnie.
- Pewnie masz rację, ale lepiej już wracajmy.
- Tak, dyrektor już pewnie czeka - stwierdził.
Nim jednak opuściliśmy teatr, ponownie złożył na mych ustach czuły pocałunek.
- Masz przepiękną suknię - wyznał..
- Dziękuję, to suknia ślubna babci - przyznałam.
- Miała gust.
- Tak, choć na niej wyglądała nieco inaczej, Mary Ann była młodsza i zgrabniejsza w dniu ślubu.
- A wygląda jak uszyta specjalnie dla ciebie - cmoknął mnie po raz ostatni w policzek, wiedząc, że później już tego nie zrobi.
- Muszę jeszcze przyznać, że idealnie dobrałeś chusteczkę do butonierki.
- Miałem przeczucie, by wybrać srebrną, a miałem zamiar wziąć czerwoną.
- Ten wybór jest idealny.
- Nie mogę się nie zgodzić - stwierdził mierząc mnie wzrokiem.
- Co masz na myśli, bo chyba nie chusteczkę? - dopytywałam, bo ewidentnie nie chodziło mu o poszetkę.
- W jednym zdaniu. O ciebie - uśmiechnął się.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...