W całej szkole nie mówiono o niczym innym, jak tylko o samobójstwie czternastoletniej krukonki. Z Ministerstwa Magii przysłano nawet dwóch aurorów, którzy zajęli się sprawą dziewczyny. Przez cały tydzień przesłuchiwano uczniów, w tym Lily i Remusa. Dowiedzieli się, że czternastolatka nazywała się Alice Hoppe i faktycznie pochodziła z mugolskiej rodziny. Nikomu jednak nie postawiono zarzutów morderstwa, ponieważ na łóżku w jej dormitorium znaleziono list pożegnalny, który, jak ustalili śledczy, napisany był właśnie przez dziewczynę i tłumaczył dlaczego skoczyła z okna. Ciało dziewczyny oddano jej rodzicom, aby mogli pochować ją w domu. Po całej sprawie zaś Dumbledore ogłosił kolację upamiętniającą dziewczynę. Wielką Salę przystrojono na czarno, a chór odśpiewał smutny utwór ku pamięci Alice.
- Jakoś dalej mi się nie chce w to wierzyć - mruknęła Lily podczas kolacji dwa dni później.
- W co? - spytała Marlena pochłaniając naleśniki z twarogiem.
- Że to było samobójstwo. Ona leżała taka wykrzywiona, jakby ktoś ją wypchnął z okna, a nie skoczyła sama...
- Lily, a ty dalej o tym? - spytał Remus. - Daj już spokój tej biednej dziewczynie. Przesłuchiwano nas, a wczoraj rozmawialiśmy na ten temat.
- Wiem, Remusie, ale ciągle wydaje mi się to podejrzane - westchnęła. Nie wiedziała dlaczego, ale w głowie miała wizję Severusa, Mulcibera i Averego zmuszających dziewczynę do napisania listu i znęcających się nad nią zaklęciami w sowiarni. Nie mogła się pozbyć tego wyobrażenia. Odsunęła od siebie talerz. Zrobiło jej się niedobrze. Zamyśliła się.
- Od tego czasu mam koszmary z twoim dupskiem w roli głównej! - Podniesiony głos Syriusza wyrwał ją z letargu.
Lily przestała wpatrywać się w punkt na ścianie naprzeciwko siebie i skierowała głowę w stronę Huncwotów. Po ramieniu Pottera wesoło biegał jelonek, którego dała mu na urodziny. Zeskoczył z niego w tym samym momencie, w którym okularnik wzruszył ramionami.
- A to ciekawe. A sprawdzałeś w senniku? - odpowiedział Syriuszowi.
- Nie, ale Remus jest dobrym terapeutą - wyszczerzył się.
- Nie chcę wiedzieć, na czym polegają te wasze terapie. Głaszcze cię po główce? - Marlena najpierw pokręciła głową, a potem posłała mu wredny uśmiech zatrzymując wzrok na jego kroczu.
- Oh Marleno! - rozmarzył się Łapa podchwytując jej aluzję. - Nawet nie masz pojęcia!
Lupin zakrył twarz dłońmi.
- Tyle lat, a ja dalej nie mogę dojść... - zaczął Lunatyk, ale Syriusz skutecznie wszedł mu w zdanie.
- Luniaczku, to mnie stawia w złym świetle!
- ...do tego czy ty mnie podrywasz czy sobie jaja robisz - zakończył Lupin nie przejmując się wypowiedzią przyjaciela.
Zaśmiali się. Lily pomyślała, że potrafili skutecznie odwrócić jej uwagę od zawracających jej głowę myśli.
- Dawno nie zrobiliśmy żadnego dowcipu - jęknął Peter, gdy kilka dni później siedzieli w Pokoju Wspólnym grając w gargulki, ucząc się i, w przypadku Syriusza, przeglądając mugolskie czasopisma o motocyklach.
- Glizdogonie, ty nasza maskotko drużynowa! - ożywił się Black rzucając gazetą w Remusa, by ta odbiła się od niego i z huknięciem opadła na podłogę. Chłopak nawet nie zwrócił na to uwagi.
- Może by tak dorobić wąsy wszystkim rzeźbom w zamku? - podrzucił Peter.
- Nieee, to za słabe, to mogą zrobić pierwszoklasiści - stwierdził James wykonując swój ruch w gargulkach.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...