James Potter niewątpliwie postawił sobie za cel zdobycie Lily Evans. Obraz mokrej dziewczyny nie opuszczał jego głowy i nawet ewoluował w jego wyobrażeniach. Była bardzo chętna do spotkań z nim, towarzyszyła mu w wędrówkach po Hogwarcie i była obecna przy każdym dowcipie i czynności, którą wykonywał. Szkoda, że były to jedynie myśli.
Prawdziwą Lily niezmiernie irytował fakt, że Potter raptem się nią zainteresował. O ile dotychczas mogła spokojnie przeżyć tydzień denerwując się raz czy dwa z powodu dowcipów Huncwotów, tak teraz codziennie musiała znosić zaczepki Jamesa. Doprowadzał ją do szału i nienawidziła go z tego powodu jeszcze bardziej. Próbowała unikać jego osoby, ale pojawiał się wszędzie tam, gdzie ona. Spokój miała tylko wtedy, gdy robił dowcipy z resztą swojej bandy, odpracowywał szlabany lub trenował.
Lily jadła śniadanie w Wielkiej Sali. Dzień zapowiadał się naprawdę przyjemnie, świeciło słońce, pomimo minusowych temperatur, pierwsze w planie były eliksiry, więc dziewczyna rozkoszowała się dobrym porankiem popijając kakao i jedząc jajecznicę.
- Cześć, głosy w mojej głowie powiedziały mi, żebym do ciebie zagadał - James Potter przysiadł się do rudowłosej. Spojrzała na niego jakby był niespełna rozumu.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś psychiczny, Potter, widzę, że w końcu sam to dostrzegłeś - odparła odstawiając pusty kubek. Chwyciła torbę i nie zaszczycając chłopaka spojrzeniem opuściła pomieszczenie. James powłóczył wzrokiem za odchodzącą dziewczyną.
- Robisz to źle - skwitował Black dosiadając się do przyjaciela. - Musisz być pewien, że nie ma lepszej partii od ciebie!
- Ale ja jestem pewien, że nie ma lepszej partii niż ja! - obruszył się zakładając ręce na piersi.
- No to przynajmniej to mamy za sobą. Nie wiem, zaproś ją na randkę, praw komplementy, intensywnie się w nią wpatruj... wiesz, nie wiem co zadziała na Evans, ale trzeba próbować! - odparł z miną znawcy, smarując tosta masłem.
James Potter postanowił zrealizować radę Blacka. Całe eliksiry wpatrywał się w tył Evans, która próbowała się skupić na ważeniu eliksiru. Jego wzrok był jednak tak nieznośny, że dziewczyna kipiała z wściekłości i dwa razy nawet zacięła się w palec podczas krojenia składników. Potter jednak przyjął to jako pozytywną reakcję dziewczyny na jego wzrok. Po skończonych zajęciach, gdy Lily w końcu udało się oddać odpowiednio przygotowany eliksir, podeszła do chłopaka i zakładając ręce na piersiach, trochę po to, żeby nie mógł patrzeć na nią jak podczas nieszczęsnego zmoczenia, a częściowo dlatego, aby swoją postawą pokazać mu, że nie ma ochoty na kontakt z nim, wysyczała:
- Przestań się na mnie gapić, Potter.
- Musi być coś nie tak z moimi oczami, bo nie mogę ich od ciebie oderwać, Evans - odparł dumnie. Lily uniosła brew w wyrazie zdziwienia.
- Nie dość, że chory umysłowo, to jeszcze ślepy. Potter, może ty zamiast na lekcje, powinieneś zgłosić się do Skrzydła Szpitalnego? - spytała uśmiechając się złośliwie
- Mogę się zgłosić na leczenie do ciebie. Usiądziemy sobie w kącie, ty mi dasz... - nie dokończył, bo Lily mu przerwała
- Mogę ci dać młotek.
- Młotek?
- Tak, młotek. Żebyś sobie te głupoty raz na zawsze wybił z głowy - Pokiwała ze zrezygnowaniem głową i zostawiła osłupiałego Jamesa.
- Ale ja chciałem tylko buziaka - zwrócił się do Huncwotów, którzy obserwowali tę scenę z politowaniem wymalowanym na twarzach.
- Stary, mówiąc "intensywnie się w nią wpatruj", miałem na myśli, żebyś usiadł obok niej, złapał kontakt wzrokowy, dotknął dłoni, wiesz, stworzył kontakt. - Syriusz ugryzł wyciągnięte z torby jabłko, które zabrał ze śniadania jako przekąskę pomiędzy zajęciami - I kfoniecznie mufisz ją fapewnić o tym, że jesteś fwiefny! - dodał z pełną buzią opluwając stojącego najbliżej Lupina. Remus wytarł twarz z obrzydzeniem i odsunął się od kolegi
- To się wcale nie skończy dobrze - mruknął postanawiając opuścić salę. - Idziesz, Peter?
- Nie, nie! - odparł żywo chłopak. - Notuję!
Faktycznie, Pettigrew zawzięcie pisał coś na pergaminie.
- Nie mów, że zapisujesz te brednie?! - Lupin nie mógł uwierzyć w to, co widział.
- Żadne brednie Remusie! To najlepsze rady na podryw jakie w życiu słyszałem! Nie przeszkadzaj! - oburzył się Peter gotowy stanąć w obronie Syriusza niczym Pani Norris w obronie Argusa Filch'a.
- Ja się chyba zgadzam z Evans. Powinniście się leczyć i to całą trójką. - Remus udał się samotnie na kolejne zajęcia. Jeśli jego męczyła już ta sytuacja, to co musiała czuć Lily?
- No, to tak jak już ci mówiłem, musi cię zauważyć. Idzie tu, więc dajesz, James! - Black wypchnął Pottera zza posągu, gdzie ukrywali się we trójkę. Lupin darował sobie uczestniczenie w "Misji Evans", jak zaczęli nazywać starania okularnika.
Potter zmaterializował się przed rudowłosą. Ta zatrzymała się gwałtownie, gdy przeszedł jej drogę. Oparł się o ścianę i powiedział:
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia Evans? Bo jeśli nie, to przejdę jeszcze raz!
Lily trzasnęła się otwartą dłonią w czoło.
- To musiałoby nastąpić w pierwszej klasie, Potter, od 1 września 1971 roku widuję cię codziennie i jakoś nie zadziałało to przechodzenie.
Potter z paniką w oczach popatrzył na Syriusza. Ten zaś ruchem warg podpowiedział mu "jesteś świetny!" udając do tego, że napina muskuły.
- No widzisz, Evans, ty jesteś świetna, ale ja jeszcze bardziej, więc chyba mi nie odmówisz randki?
Lily spojrzała na chłopaka z mordem w oczach.
- Jesteś narcystyczną świnią, Potter. Idź się umów z własnym odbiciem. Albo z tymi dwoma kretynami. - Wyminęła go kończąc dyskusję i udała na obiad.
- No i co ja robię nie tak? Przecież zapewniłem ją o tym, jaki jestem świetny! - załkał James, gdy dziewczyna zniknęła z pola widzenia
- Nie przejmuj się, Evans to twarda sztuka, nie będzie łatwo - odparł jego przyjaciel wychodząc z kryjówki - Peter, zanotuj! Musimy Jamesa nauczyć gestów na podryw. Skoro na Evans nie działają słowa, to te będą w sam raz.
Peter pokiwał twierdząco głową i ochoczo zapisał słowa przyjaciela. Chłopcy powędrowali do Wielkiej Sali zatopieni we własnych myślach - James o Lily, Syriusz o tym, jak nauczyć przyjaciela podrywu, a Peter o tym, kiedy sam wykorzysta zdobytą wiedzę.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanficHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...