88. Psa nie ma, jeleń harcuje

3.5K 139 115
                                    

ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY 18+


Zrozpaczona twarz Syriusza wprawdzie zniknęła z lusterka, ale jego aura pozostała w Pokoju Życzeń kompletnie burząc romantyczną atmosferę. 

- Czasem go nienawidzę... - jęknął James. - Jak on ma schadzki z Marleną, to nikt mu nie przeszkadza, a ja z tobą nawet piętnastu minut w spokoju nie mogę mieć.

- Daj spokój, zmarł mu jedyny wuj, który żywił do niego jakiekolwiek uczucia inne niż chęć wyrzeknięcia się. Ma prawo być zdołowany - odparła Lily obracając się na bok i przytulając do Jamesa i jednocześnie kończąc ich miłosne uniesienie. 

- Ale mógłby z tą informacją poczekać aż wrócimy - powiedział prosto w jej włosy próbując włożyć rękę pod jej sukienkę. 

- To Syriusz. Jego charakter pasuje do imienia - skomentowała Lily chichocząc pod nosem i łapiąc Jamesa za nadgarstek. 

- Że najjaśniejsza gwiazda? - upewnił się i roześmiał, gdy rudowłosa potwierdziła. 

- Chodź, potrzebuje nas. - Próbowała się podnieść, ale uścisk Jamesa był na tyle silny, że nie była w stanie wstać. 

- Ma Marlenę, niech spada - zaoponował przyciskając ją do siebie jeszcze bardziej. 

- James... znasz Syriusza - spojrzała na niego stanowczo. James pod wpływem tego spojrzenia ugiął się. Wiedział, że z ich romantycznej chwili już nic nie pozostało. Musiał skapitulować i udzielić wsparcia przyjacielowi. 



Cały kolejny tydzień był wręcz okropny. Łapa o śmierci wuja dowiedział się od samego Albusa Dumbledore'a, który obiecał pojechać na pogrzeb razem z nim i jego bratem jako opiekun, chociaż chłopak był już pełnoletni i sam mógł pełnić tę funkcję względem Regulusa. Mimo to konfrontacja z rodziną po ucieczce z domu wydawała się bardziej przyjazna z dyrektorem u boku niźli w samotności. Syriusz próbował dowiedzieć się czegoś więcej na temat śmierci Alfarda Blacka, ale Regulus, od którego te informacje chciał wyciągnąć, był równie rozmowny co Snape potraktowany zaklęciem "Chłoszczyść" - nabrał wody w usta i przy próbie jakiegokolwiek kontaktu, słowem nie odezwał się do Syriusza a naciskany zaczynał toczyć pianę z ust.

- Gdy uciekałem z domu, Alfarda było mi szkoda najbardziej. On jako jedyny stawał po mojej stronie. Do niego mogłem pójść jako dzieciak i się poskarżyć na starych - mówił Syriusz leżąc plackiem na swoim łóżku. Marlena siedziała na podłodze obok i głaskała go po głowie. Lily zajmowała łóżko Jamesa czekając, aż chłopak wróci z treningu i zmienią się w pocieszaniu Blacka, a ona będzie mogła spokojnie zająć się obowiązkami Prefekta Naczelnego. Albo nauką. Czymkolwiek, byle nie musiała więcej słuchać jęczenia Łapy. Rozumiała jeden, może dwa dni aż takiej żałoby i załamania po stracie wuja, ale tydzień? 

- Syriusz, mam dla ciebie dobrą wiadomość! - James wpadł do dormitorium z uśmiechem na ustach. Wszyscy wpatrywali się w niego z nadzieją, że przerwie roztaczający się wszędzie marazm. - Ślizgoni mieli trening zaraz po nas. Regulus nie zdążył wejść na miotłę. Dostał tłuczkiem i to od swojego własnego pałkarza i ma ostro stłuczony kręgosłup i połamane żebra! Spędzi w Skrzydle dobre dwa tygodnie. 

- Nie gadaj! - Ucieszył się Łapa zapominając o jęczeniu i rozsiewaniu ponurej aury. - Matka go zabije!

- Do usług - James wyszczerzył zęby jeszcze bardziej, kłaniając się nisko. 

- Dlaczego mam wrażenie, że twoja różdżka maczała w tym palce? - Lily uniosła wysoko brew i jadowitym spojrzeniem wpatrywała się w Rogacza. 

Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz