Z dedykacją dla @_Arvana_
- Like a river flows surely to the sea, Darling so it goes, some things are meant to be ... - śpiewały Lily i Marlena udając Elvisa Presleya i jego wibrato.
- Take my hand, take my whole life too, for I can't help falling in love with you* - przyłączył się James wyciągając dłoń do Lily aby móc ją porwać do tańca. Dziewczyna uśmiechnęła się słysząc głos chłopaka i niewiele myśląc złapała go za rękę i odtańczyła przytulany taniec na środku pubu do kolejnej części piosenki śpiewanej przez Syriusza i Marlenę, do których przyłączyło się kilka osób z okolicznych stolików. W pubie rozległy się brawa.
- Cudownych walentynek, Lily - mruknął James do ucha rudowłosej.
- Wzajemnie - odpowiedziała uśmiechając się słodko.
- Uważaj Rogaczu, Lily jest już dobrze wstawiona - zaśmiała się Marlena.
- Poczułem - odparł szczerząc zęby w uśmiechu i siadając przy stoliku.
- Ej! Zejdźcie ze mnie! W przeciwieństwie do niektórych - wskazała palcem na Jamesa i Marlenę. - Ja już MOGĘ - podkreśliła chwytając za kolejnego drinka i upijając z niego łyk. Zaśmiali się.
- No panowie, to gdzie zniknęliście na praktycznie cały tydzień? - spytała Marlena opierając się wygodnie na blacie. Jej biust w tej pozycji był naprawdę dobrze wyeksponowany i Syriusz przez chwilę nie mógł skupić się na niczym innym jak wgapianiu się w jej dekolt. Oderwał jednak wzrok, uśmiechnął się lubieżnie i wzruszył ramionami.
- Taka przerwa, szwendaliśmy się to tu, to tam, spaliśmy, wiesz jak jest. Małe wakacje.
- Remus wyjechał do mamy, to mogliśmy sobie odespać - dodał James. Nie wyglądał jednak na człowieka wyspanego. Miał podkrążone oczy, w których wesoło odbijało się światło ze świeczki stojącej na ich stoliku.
- No dobrze robaczki, ja porywam Marlenę na romantyczne zakończenie wieczoru, a wy się bawcie. Rogacz, odstaw bezpiecznie to rude, małe i pijane do dormitorium - powiedział Syriusz patrząc wymownie na Marlenę i wskazując palcem na Lily. Po chwili oboje wstali od stolika.
- Masz jak w banku, tylko najpierw upiję ją jeszcze bardziej, zaciągnę ją w jakąś alejkę, zgwałcę i dopiero odstawię do dormitorium - odpowiedział James obserwując jak Lily chowającą twarz w dłoniach.
- Nie zostawiajcie mnie z nim samej! On ma złe zamiary! Poza tym to zły dzień na zostawanie samej z Potterem! Jeszcze sobie pomyśli, że jestem jego walentynką, czy coś! - jęknęła żałośnie.
- A nie jesteś? - spytał niby zaskoczony.
- Nie!
- Evans, ale ile ja ci będę powtarzał, że bujać to my, ale nie nas? - Zostali sami. Oczy Jamesa dalej błyszczały wesoło.
- Idź do diabła, Potter.
- No przecież z nim siedzę - odparł ani przez chwilę nie biorąc do siebie słów dziewczyny.
- Cham i prostak - rzuciła patrząc na niego wyzywająco.
- Mieszaniec, miło mi! - wyszczerzył się. Lily nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
- Jeden zero dla ciebie. Nie mam riposty. - Pokręciła głową. - Ej, James... - mruknęła. Spojrzał na nią zaciekawiony. - Widzisz, bo ja bardzo cierpiałam przez ten tydzień.
- Tęskniłaś za mną tak okrutnie jak ja za tobą? - spytał nachylając się nad stolikiem, żeby być bliżej niej.
- Nie. Tak. Nie o to chodzi - zaplątała się. - Wiesz, bo ja przez te sześć lat przyzwyczaiłam się już... i tak mi się jakoś pusto zrobiło. - Zarumieniła się. Jednak nie potrafiła przestać mówić. Alkohol skutecznie rozplątał jej język. James jakby czytając jej w myślach cały ucieszony odparł:
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...