UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI 18+!!!!
Severus Snape stał się bohaterem ślizgonów. Pomimo ich ogromnej ciekawości, nie zgodził się na ujawnienie swojego zaklęcia twierdząc, że nie ma jeszcze o nim wszystkich informacji i chce je najpierw odpowiednio przećwiczyć i udoskonalić. Mimo to, był z siebie dumny. Poczuł się ważny, lepszy i zdecydowanie silniejszy niż wiecznie najlepszy James Potter. Czuł się dzięki temu niczym bóg. Dokonał rzeczy, która dla szesnastolatka była praktycznie niemożliwa. Stworzył czar - odpowiedni do tego, aby móc się zemścić za wszystkie wyrządzone mu przez Huncwotów krzywdy. Mógł też dzięki niemu bez przeszkód pozbyć się ojca alkoholika i uwolnić swoją matkę od cierpienia, które jej zadawał każdego dnia.
- Nie daruję tego gnojowi... - Syriusz był wściekły. Snape przesadził i trzeba było się na nim zemścić. Zażartować z niego okrutnie i boleśnie, ale w taki sposób, aby żadne podejrzenie nie padło na Huncwotów. Nie mógł tylko wymyślić, w jaki sposób mógłby to zrobić. - Zabiję skurwiela - stwierdził po chwili.
- Daj spokój, Łapo. - James nie pochwalał planów Syriusza. Owszem, Smarkerus zasługiwał na cierpienie, ale nie mógł zrobić mu nic złego ze względu na Lily. Ona nadal wierzyła, że Snape nie byłby skłonny do takiego okrucieństwa. Wprawdzie nie wybaczyła mu obrazy, ale miała nadzieję, że chłopak się zmieni. I pomimo tłumaczenia jej, co zrobił Peterowi, bez dowodów nie chciała uwierzyć w jego winę. Cała ta sytuacja sprawiła, że Lily znowu chodziła wściekła na Huncwotów i pilnowała ich na każdym kroku, aby nie zrobili krzywdy Wycierusowi. James nie chciał psuć relacji, którą udało mu się jakimś cudem stworzyć z rudowłosą. Za długo starał się o to, aby dziewczyna zaczęła mu ufać. I pomimo tego, że go nie kochała i w dalszym ciągu odmawiała umówienia się z nim, to chciał pokazać, że się zmienił i że jest warty jej uczucia.
- Jakie daj spokój? Słyszysz co mówisz? Peter mógł zginąć! - zaperzył się Syriusz.
- Masz rację, Syriuszu! Masz! - wrzasnął James stając przed przyjacielem patrząc mu twardo w oczy. - Ale nie pozwolę, żeby mój brat stał się taki sam, jak jego rodzina. Nie pozwolę ci zostać katem i mordercą!
Słowa Jamesa podziałały na Syriusza jak kubeł lodowatej wody. Stał jak spetryfikowany, oczy miał przerażone.
- Rogacz ma rację. Łapo, dziękuję, że tak się za mną wstawiasz, jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego mogłem mieć, ale... ja naprawdę nic nie pamiętam. Wierzę, że na mapie zobaczyłeś Smarkerusa, ale... to chyba byłoby zbyt okrutne, wiesz. Zranić go... - Peter poklepał Blacka po ramieniu. Posłał mu wdzięczny uśmiech. Syriusz zacisnął pięści z wściekłością.
- Syriusz, chłopaki mają rację - wtrącił Lunatyk. - Wiesz jak to mówią? Nie ruszaj gówna, bo śmierdzi. A Wycierus to nic więcej jak sraczka, którą masz przy zatruciu.
- I tak mu nie daruję. Zrobię mu taki dowcip, że popamięta mnie do końca życia - warknął Syriusz i wyszedł z dormitorium trzaskając drzwiami.
W pierwszej chwili Black chciał znaleźć Snape'a i rozbić jego łeb o ścianę. W Pokoju Wspólnym wpadł jednak na Marlenę McKinnon.
- Uważaj jak... - zaczął wściekle. Gdy jednak zorientował się, że wpadł na brązowowłosą, od razu zszedł z tonu.
- Ktoś tu jest nie w sosie - bardziej stwierdziła niż spytała. Delikatnie włożyła mu palce za pasek w spodniach nie spuszczając z niego wzroku. Syriusz nabrał powietrza wciągając odruchowo brzuch. Poczuła jak spinają mu się mięśnie. Złapał ją za podbródek.
- Zamierzasz poprawić mi humor? Bo jeśli nie, to zejdź mi z drogi - chciał być groźny, ale pomimo zaciśniętej szczęki, oczy miał wesołe. Marlena już samą swoją obecnością pozytywnie wpływała na jego nastrój. Uśmiechnęła się do niego zachęcająco. Musiała sama przed sobą przyznać, że stęskniła się za jego zapachem i dotykiem.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...