67. Ogłoszenie

2.4K 137 122
                                    

W związku z niedawnymi wydarzeniami, Remus w niedługim czasie został wezwany do gabinetu dyrektora. Rano przy śniadaniu zaczepił go jakiś zestresowany pierwszoroczny i przekazał karteczkę z zaproszeniem na wieczorną rozmowę. Co prawda, gdy Remus spojrzał przez całą Wielką Salę na Dumbledore'a, ten puścił mu oczko, ale i tak z duszą na ramieniu stanął przed drzwiami o ustalonej porze i zapukał w nie delikatnie. Usłyszał, jak marmurowy goblin stojący na straży wejścia na klatkę schodową przesuwa się, zamykając je. Bogato zdobione drzwi uchyliły się, wpuszczając zestresowanego chłopaka do pomieszczenia. 

- Dzień dobry profesorze - przywitał się i zajął miejsce na wskazanym mu krześle stojącym naprzeciwko biurka. W gabinecie dyrektora był już wiele razy i zawsze robił na nim ogromne wrażenie, szczególnie mnogość książek, które naprawdę chciał przeczytać. Dumbledore był posiadaczem wielu białych kruków na temat magii. Z dawnych czasów pozostała mu potężna kolekcja kilkuset bezcennych ksiąg, którą w spokojniejszych chwilach chętnie się chwalił. W tym momencie na szybko Lupin przypomniał sobie, że kiedyś wspominał o Picatrix pióra al-Majritiego, Centuries Astrologiques autorstwa Nostradamusa oraz De Lapide Philosphorum  niezrównanego Michała Sędziwoja, ale z pewnością było tam jeszcze coś ciekawszego.

- Panie Lupin! Mam nadzieję, że dobrze pan się już czuje.

Remus przytaknął. W prawdzie był już silniejszy, ale ciągle miał wyrzuty sumienia. 

- Przyjaciele przekazali panu, że sprawa została rozwiązana? 

- Spakowałem już kufer - Remus zacisnął zęby, ale i tak do oczu napłynęły mu łzy. Odwrócił wzrok od dyrektora. Nienawidził się za swoją wrażliwość. 

Dumbledore spojrzał na ucznia i uśmiechnął się pod nosem. 

- Nadrobi pan zaległy materiał, wróci na zajęcia i przekaże prefektom ogłoszenie o kursie teleportacji. Jedną taką informację zawiesi pan na tablicy ogłoszeń w Pokoju Wspólnym w swoim domu - odparł, jak gdyby nigdy nic i przesunął po blacie biurka stosik kilku pergaminów z pieczęciami Hogwartu i Ministerstwa Magii w jego kierunku.

- Ale przecież... - zająknął się Remus. - ...Snape wie, że jestem... potworem. Już niedługo rozpocznie się panika i będzie pan zmuszony mnie wyrzucić.

- Mogę zapewnić, że pan Snape nie piśnie ani słówka. - Dumbledore zachichotał pod nosem. - Naprawdę Remusie, musisz mi zaufać. Nie będzie żadnego listu, żadnej paniki. Nikt się nie dowie. 

- A Śmierciożercy? Wie pan przecież, że są wśród nas... - zaczął Remus, ale dyrektor bardzo szybko mu przerwał. 

- Kontroluję sytuację w szkole, wiem jak to wszystko wygląda i proszę, abyś ty i reszta Huncwotów się w to nie wtrącali. Jesteście w szkole, gdzie macie się uczyć i niech tak pozostanie. 

Remus chciał coś dodać, ale widząc twarde i bezdyskusyjne spojrzenie Dumbledora kiwnął tylko głową, zgarnął papiery z biurka i wyszedł z pomieszczenia aby wykonać powierzone mu zadania. 

- Pan Filch pokazywał mi pergamin, który stworzyliście. Robi wrażenie – powiedział Dumbledore, ale zbyt cicho, by Remus mógł go jeszcze usłyszeć.


Lily stała przed tablicą ogłoszeń i obserwowała, jak Remus zawiesza na niej ogłoszenie. 

- Kurs teleportacji? Kiedy? - spytała będąc naprawdę podekscytowaną. 

- Za dwa tygodnie - odparł podając jej jedną z kartek. Lily szybko przesunęła po niej wzrokiem. 

- Zapisujesz się? - spytała Remusa. Spojrzał na nią jakby było to najoczywistsze na świecie. Zrozumiała aluzję i zaśmiała się. - Przepraszam, to było głupie pytanie. To ja biegnę nas zgłosić do McGonagall! No i oczywiście nie zapomnę o Blacku i Potterze.

Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz