37. Wątpliwości

2.5K 159 109
                                    

Remus siedział na korytarzu na pierwszym piętrze obserwując uczniów. Był prefektem, więc podczas przerwy pilnował porządku. Ta robota niekoniecznie była spełnieniem jego marzeń, ale skoro już się przytrafiła, musiał sprawiać pozory, że wypełniał ją sumiennie. Z opuszczonej łazienki doszły go dźwięki rozmów i jakichś trzasków. O żadnym nowym dowcipie Huncwotów nie wiedział. Poza tym, Rogacz był na treningu a Syriusz zabawiał się gdzieś z Marleną. Lupin rozejrzał się po korytarzu i niepostrzeżenie wślizgnął do łazienki, chowając w przedsionku. Chciał lepiej słyszeć przyciszone rozmowy. Karcił się w duchu za ciekawość, która zwyciężała nad zachowaniem prywatności innych. Ukrywanie się miał opanowane do perfekcji, mimo wszystko adrenalina spowodowała szybsze bicie serca. 

- Ojciec mówi, że już niedługo! - Usłyszał czyjś głos. - Przejdę inicjację i zostanę śmierciożercą, jak on. 

- Zazdroszczę ci, Avery. Mój jeszcze o tym nie wspomina, a ja palę się do zniszczenia kilku mugolaków! - Remus usłyszał klaśnięcie w dłonie. Nawet nie zauważył, że zacisnął palce na różdżce. 

- Bella już przeszła inicjację - powiedział trzeci, nowy głos. Lupin dałby sobie rękę uciąć, że należał on do Regulusa Blacka, młodszego brata Syriusza. 

- Mówiła ci, co Czarny Pan kazał jej zrobić żeby otrzymać Mroczny Znak? - Ten zimny głos z pewnością należał do Snape'a. 

- Musiała torturować jakąś rodzinę, gdzie dzieciak okazał się być magiczny, a starzy to mugole. Bella jest... no wiecie... zasadnicza. Ona się nie pierdoli w tańcu. Dzieciak trafił do Munga, a ta dwójka zdechła, zresztą słusznie. Nie wytrzymali ciśnienia. - Zaśmiał się Black. 

- Ciekawe jakie zadania my dostaniemy! - W głosie Averego dało się słyszeć ekscytację. 

- I pewnie najwcześniej podczas przerwy świątecznej. Słyszałem, że szykuje się coś grubego, jakaś większa akcja. 

- Wiesz coś więcej? - spytał Snape. Remus przysłuchiwał się jeszcze uważniej. 

- Ojciec nie zdradza szczegółów. Mówi, że dowiemy się w swoim czasie. 

Remus wycofał się z łazienki. Robiło się nieprzyjemnie. Dobrze wiedział o zamiłowaniach ślizgonów do czarnej magii, ale nie brał pod uwagę, że mogą być na tyle pojebani, by próbowalć przyłączyć się do Voldemorta. Nie zdawał sobie też sprawy, że wydarzenia, które ostatnio męczyły Ministerstwo Magii, zaczęły przyjmować tak poważny obrót. Pogrążony w zamyśleniu Lupin powrócił do pilnowania porządku na korytarzu mając nadzieję, że jak najszybciej uda mu się porozmawiać o podsłuchanej rozmowie z dyrektorem. 

- LUUUUNIOOOOOO - Usłyszał na korytarzu. James wracał właśnie z treningu. - Rozmawiałem właśnie z Syriuszem, planujemy skończyć dowcip z zamienieniem posadzki w ruchome piaski przed wejściem do dormitorium ślizgonów! 

- James, to chyba nie jest dobry pomysł... - zaczął Remus.

- Wiedziałem, że będziesz stał na czatach! - odparł James z entuzjazmem udając, że nie słyszał wypowiedzi przyjaciela. Remus pokręcił głową i uśmiechnął się. 

- Dobra, odwrócę uwagę wszystkich. Łajnobomba w toalecie wystarczy? 

- I to się nazywa plan, Luniaczku! - James poklepał go po plecach i pobiegł w kierunku lochów. Remus rozejrzał się po korytarzu, zakradł do toalety, w której nadal stali ślizgoni. Przelewitował do jednej z kabin łajnobombę i za pomocą zaklęcia uruchomił ją. Niepostrzeżenie wybiegł z toalety na drugi koniec korytarza i odwrócił się tak, jakby dopiero co stamtąd szedł. Używając ukrytych zdolności aktorskich, które wyrobił sobie przez sześć lat, zrobił przerażoną minę, gdy tylko zauważył idącą w kierunku wybuchu profesor McGonagall. 

Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz