- Nie, nie pojmę tego - jęknęła Lily patrząc na swoją agrafkę, która miała dorodny ogon, cztery łapy i kolce, ale w niczym innym nie przypominała iguany. James roześmiał się szczerze, gdy pół zwierzę - pół agrafka przebiegła się po jednej z ławek w nieużywanej klasie, w której siedzieli. Lily szybko zatrzymała nowy gatunek zwierzątka za pomocą zaklęcia i uderzyła głową w blat.
- Zmieniłaś tablicę w płaszczkę, a masz problem z agrafką i iguaną? Błagam cię, nie załamuj mnie - zadrwił z niej i przewrócił oczami. Jego ręka powędrowała do włosów, które potargał. Lily miała wrażenie, że skończy mu się cierpliwość i wyrwie sobie część czupryny.
- Bo tablica jeszcze jakoś płaszczkę przypomina, a agrafka iguany już nie! - zawyła.
- Oh, daj spokój, zobacz, to banalnie proste! - James odczarował przedmiot i chwycił rudowłosą za nadgarstek.
Poczuła jak przez jej ciało przeszedł dreszcz, gdy palce Jamesa zatrzymały się na jej przegubie. Przestała oddychać. Jamesa również zmroziło. Była nazbyt blisko, tak blisko, że mógł policzyć piegi na jej nosie, mógł dostrzec każdą plamkę w jej oczach i mógł też przysunąć się o kilka centymetrów i po prostu ją pocałować. Mimo to trwał w osłupieniu wpatrując się w jej szeroko otwarte oczy. Była przerażona?
- Emm.. - mruknęła przerywając chwilę. Na jej twarz wstąpiła czerwień.
- Tak - odparł skupiając wzrok na jej dłoni. Mimo to, dziwne napięcie pomiędzy nimi nie opadło. - Musisz zrobić taki ruch nadgarstka. - Poprowadził jej rękę. - Rozluźnij dłoń.
- Nie mogę - wyszeptała. Spojrzał na nią. Różdżka, którą trzymała w dłoni potoczyła się po ławce i z trzaskiem wylądowała na podłodze. W tym samym momencie Lily złapała Jamesa za szyję przyciągając do siebie i pocałowała go.
James Potter był najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Jego rudowłosa piękność sama z siebie, niewymuszenie, pocałowała go. Niemal rzuciła się na niego. Oczywiście, on nie był jej dłużny. Łapczywie łapał oddech, gdy całował jej miękkie wargi. Ich języki splotły się w dziwnym tańcu. Smakowała tak dobrze. Dłońmi trzymała go za szyję, on zaś położył ręce na jej talii. Siedzieli na oddzielnych krzesłach, co cholernie mu w tym momencie przeszkadzało, więc z łatwością, nie przerywając pocałunku, wstał, podniósł ją z krzesełka i usadził na blacie sam stając przed nią. Zdziwił się, bo oplotła go nogami w pasie i wręcz z pasją oddawała każdy jego pocałunek dysząc ciężko.
Oderwał się od niej łapiąc oddech. Zetknęli się czołami. Lily otworzyła oczy. Wzrok miała zamglony. Uśmiechnął się do niej.
Spojrzała na niego przerażona, jakby dotarło do niej, co przed chwilą zaszło.
- Przepraszam! - powiedziała szybko odsuwając się na tyle, na ile pozwalało ułożenie, w jakim się znajdowali. James zamarł.
- Za co? - spytał głupio. Uśmiech zszedł mu z twarzy. Patrzył na nią nie rozumiejąc, co się stało.
- Nie powinnam, przepraszam. Ja... Merlinie, jaka jestem głupia. Przepraszam - powtarzała. James odsunął się od niej na odległość dwóch kroków.
- Powtórzę pytanie. Za co? - Założył ręce na piersi. Lily chciała wstać i uciec, ale sama jego postawa jej na to nie pozwalała. Zmieszała się. Opuściła głowę, westchnęła i postanowiła zmierzyć się z wyzwaniem w postaci swoich uczuć. Spojrzała mu w oczy. James widział jej niepewność.
- James... - Głos Lily załamał się, gdy wypowiadała jego imię. - ...to nie tak. Ja... ja po prostu...
- Nie wmawiaj mi, Lily, że tego nie czujesz. - Prawie krzyczał. - Za każdym razem, gdy zbliżam się do ciebie przechodzi mnie prąd i dobrze wiem, że ciebie też. - Widząc, że otwiera usta, żeby coś powiedzieć, dodał pospiesznie - Nie zaprzeczaj!
- Merlinie, James. - westchnęła. - Tak, mnie też. Tak, poddaję się, coś cholernie silnego nie pozwala mi myśleć logicznie i nie panuję nad sobą.
- To w czym problem? - spytał.
- Jakaś część mnie dalej ci nie ufa. Nie potrafię. Przepraszam. - Miała łzy w oczach, gdy w końcu przyznała, co leżało jej na sercu. James poczuł się tak, jakby testowała na nim zaklęcie niewybaczalne.
- Dlaczego?
- Bo przez te wszystkie lata dałeś mi do tego powód! Bo cały czas czułam się od ciebie gorsza, bo dalej mam w głowie obraz człowieka, który znęcał się nad moim najlepszym przyjacielem! Bo nie potrafię zapomnieć ani jednego momentu, w którym musiałam bronić przed tobą Snape'a! - Jej głos był coraz donośniejszy, a ostatnie zdanie niemal wykrzyczała. Po jej twarzy toczyły się łzy, usta zaczerwieniły naokoło, a na dekolcie pojawiły się czerwone plamy. Lily Evans wpadła w histerię. James pozwolił jej krzyczeć dalej, opuścił jednak ręce wzdłuż ciała i bardzo ostrożnie podchodził do niej zmniejszając odległość, która ich dzieliła. Chciał ją przytulić, ale bał się, że ucieknie. Nie wiedział, że sprawa Snape'a dalej tak mocno tkwiła w jej sercu. - Bolą mnie wszystkie lata, w których to ja robiłam ci krzywdę, wyzywając i obrażając cię! Nie potrafię sobie wybaczyć i nie potrafię ci zaufać!
James objął ją ramionami. Oparła czoło o zagłębienie jego szyi.
- Przepraszam - wyszeptała. - Musisz mi dać czas sobie zaufać, jak przyjacielowi.
James nie chciał się odezwać. Ucałował ją tylko w czubek głowy i pozwolił w pełni wypłakać się w jego ramię. Gładził ją po włosach.
- Przepraszam - powtórzyła próbując wymusić na nim reakcję. James wziął głęboki oddech.
- Postaram się, Lily. Zrobię dla ciebie wszystko, wiesz o tym przecież. - Stali przez chwilę w ciasnym uścisku. Lily uspokajała oddech. - I też cię przepraszam za to, że byłem takim gówniarzem i draniem.
- Przeprosiny przyjęte - mruknęła. Te wszystkie lata czekała, aż w końcu James Potter przestanie błaznować i przeprosi tak, jak człowiek powinien przepraszać innego. Nie przez transparenty, kwiaty, krzyczące kartki i zaklęcia. Marzyła o tym, żeby stanął przed nią i powiedział to jedno słowo.
Odsunął ją od siebie i złapał za żuchwę zmuszając, by na niego spojrzała. Kciukami wytarł łzy z jej policzków. Miał straszną ochotę ją pocałować, ale mimo to, spytał:
- Przyjaciele?
Lily uśmiechnęła się lekko i kiwnęła głową na tyle, na ile pozwalały jej dłonie Jamesa.
- Jesteś w stanie wrócić do transmutacji, czy masz mnie dość? - spytała.
- Nie poddajesz się, co? - roześmiał się.
- Spójrz w lustro i zadaj to samo pytanie - odparła i wystawiła mu język, czym tylko doprowadziła go do jeszcze większego wybuchu śmiechu.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...