100. Sylwester

3K 129 60
                                    

James i Lily od razu teleportowali się z rzeczami do Jamesa, który raptem stracił cały swój entuzjazm. Lily spojrzała na niego podejrzliwie. 

- Syriusz? - spytała. - Bo raczej fakt, że Verni... - wypowiedziała imię szwagra przesadnie słodko - ...właśnie wyklina swój Yorkshire pudding z sosem chrzanowym, bo przecież po wołowinie to na pewno nie mógłby dostać rewolucji żołądkowych, jest mało prawdopodobny. Czy nie? 

James zdawał się nie słyszeć jej wywodu. Gdy Lily w myślach nadal tańczyła kongę na znak dobrej zabawy i wybitnie udanych psikusów, on bał się zapukać do pokoju Syriusza. Potraktował go naprawdę strasznie.

Lily przewróciła oczami i zapukała do drzwi pokoju przyjaciela. 

- Mamo... Jeśli to ty... To nie mogę teraz... Zajęty jestem... - Usłyszeli sapiący głos Syriusza. 

- Dobrze wiesz, że rodzice wybrali się do przyjaciół w Walii i nie będzie ich w Nowy Rok. A ja chciałem pogadać - rzucił James przez drzwi. 

- Serio stary... Nie mogę teraz... - sapał Syriusz. 

- No proszę cię, przecież zaraz umrę z poczucia winy, Łapo! - jęknął James i oparł się czołem o drzwi. 

- Naprawdę... jest.. ci... wybaczone... 

- Co on robi? - zainteresowała się Lily przykładając ucho do drzwi, gdy James nic sobie nie robiąc, po prostu przekręcił gałkę w drzwiach i wszedł do pokoju. Syriusz stał do nich tyłem i wgapiał się w podłogę. 

Tak im się przynajmniej wydawało. 

Marlena wychyliła się mając głowę na wysokości krocza Syriusza i oblizawszy usta przemiłym głosem spytała: 

- Dołączacie się? Bo ja w sumie właśnie skończyłam... - mlasnęła przełykając resztę nasienia, które zostało jej w buzi. 

- Merlinie, nie wierzę - jęknęła Lily zasłaniając oczy. - Jak wy możecie tak publicznie...? 

- Jakie publicznie? - zaśmiał się Łapa zapinając spodnie. - We własnym pokoju. Nie moja wina, że chciałaś się, Księżniczko, nauczyć paru sztuczek od mojej Królowej. - Puścił do niej oko, co Lily mogła zobaczyć przez palce. 

- Już nie mam wyrzutów sumienia, że ci pojechałem - powiedział James śmiejąc się na widok zadowolonej miny przyjaciela. 

- Tak, tak. Ty nie masz wyrzutów sumienia, a potem to ja go ratuje z dołka. Wiesz ile się muszę nagłowić, żeby poprawić mu humor? 

- No właśnie widzieliśmy, całkiem umiejętnie - zaironizowała Lily. 

Marlena machnęła ręką. 

- O, nim Fred powstanie, to najpierw jest smutny tak jak jego pan... 

- Mar, błagam cię... - jęknęła Lily i zatkała uszy. 

- O, patrzcie jaka cnotka niewydymka - zacmokał Łapa, a James za plecami Lily, tak by nie mogła zauważyć, udał, że bierze ją od tyłu i uniósł kciuki w górę robiąc triumfalną minę. Syriusz uśmiechnął się cwano, a Marlena roześmiała w głos. 

- Z czego się śmiejecie? - spytała Lily nie bardzo rozumiejąc o co chodzi i obejrzała się na Jamesa, który wzruszył tylko ramionami i wyszedł z pokoju. 

- Komu drinka? - spytał i nim zdążył sam dojść do barku, Syriusz już kończył nalewać im po szklaneczce Ognistej. 



- ...No i wyobraź sobie, że przez Harry'ego Pottera... - opowiadał Syriusz postukując palcem stare fotografie, gdy siedzieli całą czwórką wokół kominka i czekali na przybycie przyjaciół, aby móc rozpocząć imprezę sylwestrową.

Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz