Poza rodzicami w Cokeworth, Lily Evans nie miała już nikogo. Gdy przekroczyła próg swojego domu, Petunia przywitała ją lodowatym spojrzeniem i po prostu wyszła z domu. Lily usiadła w kuchni opierając głowę na rękach. Mama postawiła przed nią herbatę z melisy.
- Co się dzieje, córciu? - Przysiadła się do niej kładąc dłoń na jej głowie i głaszcząc delikatnie. Lily milczała przez chwilę i zaczęła płakać. Przytuliła się do mamy. Trwały tak chwilę w uścisku, kobieta głaskała ją uspokajająco po plecach.
- Mamo, ja nie pasuję - mruknęła rudowłosa.
- Jak to nie pasujesz? Gdzie nie pasujesz?
- Do Hogwartu! - zawyła. - Nazywają mnie tam szlamą, przez to, że pochodzę z niemagicznego domu. Severus mnie tak nazwał - dodała.
- Severus Snape? Twój Severus? - zdziwiła się Pani Evans.
- Ten sam. - Lily odsunęła się od niej pociągając nosem. - I zdecydowanie nie mój. Nigdy więcej się już do niego nie odezwę. Przez niego jestem pokłócona z połową Gryffindoru. Mamo, ja go zawsze broniłam, a on na oczach Pottera wbił mi nóż w plecy!
- Pottera? Tego Jamesa Pottera, który chodzi za tobą i próbuje się umówić? Tego samego, który pojawia się w każdym twoim liście? - Jej mama uśmiechnęła się pocieszająco.
- Dokładnie tego. Wiesz, Potter pochodzi z rodziny czarodziejów, jest bardzo bogaty i cholernie zdolny, ale przy tym wredny i wiecznie łamie jakieś zasady. I dokucza mi. - Lily poczuła się jak pięcioletnia dziewczynka, którą kolega ciągnął za warkocze, a ona skarżyła się na niego.
- Dokucza ci dla tego, że nie jesteś z rodziny czarodziejów? - Mama złapała ją za podbródek ocierając łzy.
- Nie, on mnie broni przed tymi, którzy mnie tak okropnie nazywają - odpowiedziała i uświadomiła sobie, że James Potter bronił jej przez pięć lat nauki w szkole przed ślizgonami. Nigdy nie pozwolił jej publicznie obrazić.
- A co takiego zrobił James, że tak bardzo jesteś na niego zła? - dopytywała kobieta.
- Miał rację co do Severusa, mamo. - Łzy ciekły po policzkach dziewczyny. - Miał rację, że Severus... on zszedł na złą drogę. A ja nie chcę być tak jak on. W jego świecie nie ma miejsca dla osób, które nie pochodzą z rodzin niemagicznych. Jego świat jest zły. A ja nie jestem zła.
- Nie uważasz, że powinnaś przeprosić Jamesa? - drążyła Pani Evans. Wiedziała, że stąpa po cienkim lodzie. Lily miała dość wybuchowy temperament.
- On jest okropny. - Pokręciła przecząco głową. - Może i miał rację, co do Seva. Ale sam nie jest lepszy. Znęcał się nad nim. Znęca się też nad innymi ślizgonami i w ogóle uczniami. Co chwilę wysadzają coś w szkole razem z Blackiem.
- Lily, kochanie. Macie dopiero po szesnaście lat. Chłopcy w tym wieku nie wiedzą, jak inaczej zwrócić na siebie uwagę. Może mają jakiś powód, dla którego się tak zachowują. Nie powinnaś myśleć tylko o sobie. Rozumiem, że uwielbiasz mieć zasady i trzymać się ich. Ale życie to ciągłe zmiany, kochanie. Ludzie są różni. Sama tego właśnie doświadczasz. Może ty się nie zmieniłaś, ale czy dajesz komukolwiek na to szansę?
- Severus się zmienił - odburknęła.
- Na gorsze. A James?
- On się nigdy nie zmieni, mamo. - Popatrzyła na kobietę z wyrzutem.
- Nigdy nie mów nigdy perełko. Sobie też daj szanse. Nie zamykaj się na innych, proszę cię. To, że zranił cię twój najlepszy przyjaciel, to nie koniec świata. Są inni ludzie na tym świecie, bardziej wartościowi. Powinnaś się na nich otworzyć.
- Nigdy na nikogo się już nie otworzę. Nie chcę, żeby znów ktoś zabawił się moim zaufaniem. - Lily poderwała się z miejsca. Spojrzała na mamę z wściekłością i wyszła do ogrodu ocierając z policzków cieknące łzy.
Lily nie opuszczała domu. Uciekała w świat książek i starała się spędzać z rodzicami jak najwięcej czasu. Opowiadała im o dowcipach Huncwotów, o lekcjach i nauczycielach oraz o magicznych zwierzętach. Wprowadzała ich w swój świat - tym razem nie poprzez listy. Pokazywała rysunki w książkach. Kilka razy udało im się we trójkę pojechać nad morze. Przez całe wakacje wymieniła trzy listy z Marleną McKinnon, unikała miejsc, w których mogłaby spotkać Severusa, a kłótnie z Petunią stały się jej chlebem powszednim, pomimo iż strasznie ich nie chciała.
W połowie sierpnia wybrała się z rodzicami do Londynu aby kupić podręczniki do szkoły. Niestety, tylko Lily mogła zjawić się na ulicy Pokątnej, więc pozostawiła mamę i tatę na Charing Cross i przez przejście w barze "Dziurawy Kocioł" dostała się do magicznego miejsca. Wymieniła mugolską gotówkę w Banku Gringotta i udała się na zakupy rozpoczynając trasę od dopasowania nowych szat i mundurków u Madame Malkin. W sklepie zamieniła kilka słów z Alice, rok starszą Gryfonką, która oznajmiła jej, że jej ukochany, Frank Longbottom, oświadczył się i zaraz po skończeniu siódmej klasy zamierzali się pobrać.
Do jakiego sklepu Lily by nie weszła, ktoś do niej machał, przytulał, pytał o wakacje. Spotykała wiele osób ze szkoły i żadna z nich dotychczas nie nazwała jej szlamą. Lily uśmiechała się od ucha do ucha. Zdała sobie nawet sprawę z tego, że świat, do którego nie pasowała, to ten Severusa, mroczny, niebezpieczny i zimny, w którym nie było miejsca na miłość, przyjaźń i zasady. To był świat szaleńców, a Lily daleko było od bycia szaloną.
Idąc do ostatniego już sklepu, z podręcznikami, wpadła na kogoś.
- Przepraszam! - zawołała pospiesznie podnosząc wzrok aby spojrzeć delikwentowi w oczy. - Syriusz? Co się stało? - Zobaczyła posiniaczoną twarz Blacka i gojącą się bliznę na twarzy.
- Evans! - Puścił pytanie mimo uszu. - Powiem ci, że stęskniłem się za twoimi wrzaskami każdego dnia! - Przytulił ją do siebie, jakby nigdy nic.
- Dzięki, Black. Więc? - Uniosła pytająco brew. Westchnął.
- To dłuższa historia. Kawa? - zaproponował. - Mam trochę czasu nim James wyjdzie z Twilfitt i Tatting, a i tak cholernie się nudzę.
Lily kiwnęła twierdząco głową. Tego dnia potrzebowała wykorzystać kontakt z każdym czarodziejem, którego znała. Musiała się naładować przed powrotem do mugolskiego domu, który, pomimo tego iż kochała z całego serca, był okropnie nudny.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanficHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...