96. Po balu

4.3K 132 104
                                    

ROZDZIAŁ +18!!!!! 

- Dokąd ty mnie ciągniesz? - pytał James, gdy Lily wyprowadziła go z zabawy. 

Przy drzwiach natknęli się na profesora Slughorna. 

- No właśnie, Lily, dokąd ciągniesz Pottera? - spytał lekko bełkocząc. Prefekci spojrzeli na siebie. 

- Panie profesorze, zabawa zabawą, ale nadal pozostajemy Prefektami Naczelnymi i musimy sprawdzić, czy nikt nie skorzystał z okazji i nie wymknął się na nierząd... - odpowiedziała Lily śmiertelnie poważnie. 

- Jesteście najlepszymi prefektami jakich miała ta szkoła! Najlepszymi Evans, słyszysz? Genialnie! To idźcie! Idźcie i sprawdzajcie komórki na miotły!!! - wykrzykiwał Slughorn. Otarł łzę wzruszenia i lekko chwiejnym krokiem oddalił się w stronę lochów, zapewne żeby dokończyć trunki z innymi nauczycielami. 

- Nierząd mówisz... - James zsunął dłoń z jej talii tuż na pośladek. Lily zarumieniła się lekko. 

- Nie tutaj - syknęła łapiąc go za dłoń i obracając się tak, żeby nie mógł jej dotknąć. Jednocześnie starała się iść w kierunku łazienki prefektów. 

Wstyd się przyznać, ale pomimo tego, że James mógł, to nigdy nie korzystał z łazienki dla prefektów i kapitanów drużyn Quidittch'a. Gdy Lily zatrzasnęła za nimi drzwi i zablokowała je dość skomplikowanym zaklęciem, na które zwykła Alohomora by nie zadziałała, rozejrzał się z zaciekawieniem po pomieszczeniu, o którym tyle słyszał. Wszystko tam wykonane było z marmuru w kolorze kremowym z dodatkami złota. Z sufitu zwisał ogromny kandelabr, najeżony świecami. W jednym końcu znajdowały się zabudowane toalety. Ściana naprzeciwko wejścia ozdobiona była wielkim portretem syreny w złotej ramie, a także posiadała trzy okna z widokiem na jezioro. Na środku tej sali znajdował się pusty, prostokątny basen, wpuszczony w podłogę, i z trampoliną. Ze ścianek basenu wystawało ze sto złotych kranów, każdy z klejnotem o innej barwie osadzonym pośrodku rączki. Lily machnęła różdżką, a z każdego kurka zaczął wypływać inny rodzaj płynu do kąpieli zmieszanego z ciepłą wodą i pianą. Mimo rozmiaru basenu, jego napełnienie trwało wyjątkowo krótko. Nim James się obejrzał, basen był już pełen, a Lily stała obok niego owinięta puszystym szkarłatnym ręcznikiem. 

Rogaczowi odjęło mowę. Wpatrywał się w swoją dziewczynę, jak w Puchar Świata w Quidditchu

- Święta są dopiero w grudniu, a urodziny mam w marcu... - wymruczał, gdy tylko wrócił do siebie po tym, jak Lily ściągnęła z niego koszulę. 

- A ja w styczniu, ale co to ma do rzeczy? - spytała i pocałowała go namiętnie. James już nie odpowiedział. Nie przerywając pocałunków pozbył się swoich spodni i bielizny, niemal potykając się ściągnął skarpetki i zerwał z Lily ręcznik, ale rudowłosa natychmiast oderwała się od niego, wbiegła na trampolinę i wskoczyła do basenu. Nie czekając ani chwili wskoczył za nią. Pluskali się przez chwilę, chlapali wodą, a Lily wyślizgiwała mu się z objęć za każdym razem, gdy próbował ją objąć. 

James podpłynął do krawędzi basenu, gdzie przysiadł na ławeczce. Lily niemal od razu wynurzyła się siadając okrakiem na jego kolanach. James przełknął głośno ślinę, gdy jej skóra dotknęła jego.  Jego penis nabrzmiał niemal od razu aż dotknął jego podbrzusza, a on sam oplótł Lily rękami. Oparła się dłońmi o jego klatkę piersiową i uśmiechnęła zarumieniona. 

- W życiu nie pomyślałabym, że złamię regulamin szkolny. 

- I to w tak nieprzyzwoity sposób... no, no, panienko Evans, nie spodziewałem się - puścił do niej figlarnie oko i po chwili już obcałowywał jej szyję i dekolt. 

Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz