Syriusz opadł rozanielony na kanapę przed kominkiem tuż obok swojej dziewczyny, która w związku z kursem miała wolny od zajęć dzień i spędzała go na czytaniu książki i wylegiwaniu się.
- Jak kurs? - spytała wkładając zakładkę w odpowiednie miejsce i zamykając książkę. Syriusz nie odpowiedział. Założył ręce za głowę, przymknął oczy i zamruczał pogrążając się w marzeniach. - Ej! Pytałam o coś! - Marlena uderzyła go otwartą dłonią w udo.
- Ała! - ocknął się i spojrzał na nią oburzony. Właśnie wyobrażał sobie Amandę Boyle w lateksowym stroju króliczka, bardzo wysokich obcasach i ze szpicrutą w dłoniach.
Marlena wycelowała oskarżycielsko wskazujący palec w kierunku swojego chłopaka.
- Masz brudne myśli, Black!
- Oj mam - uśmiechnął się lubieżnie nachylając się nad Marleną. Przytrzymała go jednak dłonią.
- Nie o mnie. - Spojrzała mu głęboko w oczy.
- Czy to ważne? - jęknął próbując naprzeć na nią swoim ciałem. Marlena zareagowała szybko i odsunęła się od niego.
- Jak cholera. Kim ona jest? Przyznaj się Black, dopóki nie wydrapałam ci oczu.
- Och, to tylko instruktorka z Ministerstwa, Amanda. - Machnął ręką jakby to była mało istotna informacja. - Gorąca szprycha w skórzanych spodniach. - Wytłumaczył, widząc twarde spojrzenie swojej dziewczyny. - Czy ty możesz sobie wyobrazić, jak jej dupeczka pięknie by wyglądała na moim motorze? - Wyszczerzył zęby.
- Mi jakoś nie powiedziałeś, że moja dupeczka pięknie by wyglądała na twoim motorze, chamie! - odparła Marlena oburzona i spojrzała na niego spod byka. - Może czas zmienić tę dupeczkę, co?
- Chciałem ci zaproponować trójkąt... - Zrobił minę zbitego psa.
Marlena prychnęła i poderwała się z miejsca.
- Już ja ci dam dupeczkę, chuju, jeszcze się zdziwisz... - zniknęła na schodach do żeńskiego dormitorium pozostawiając zdziwionego Blacka wpatrującego się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą siedziała. Odcisk jej tyłeczka w tym miejscu też był niczego sobie.
Marlena wpadła do dormitorium Huncwotów, którzy zajmowali się liczeniem łajnobomb i Merlin jeden wie, jakich gadżetów ze sklepu Zonka jeszcze. Peter zapisywał na pergaminie coś, co dyktował mu Remus, a James szperał w komodzie wyciągając coraz to nowsze przedmioty.
- Panowie, proszę was bardzo o opuszczenie tego pomieszczenia. Mam do pogadania z tym tutaj. - Wskazała palcem na Syriusza i założyła ręce na piersi. Wyglądała na kobietę naprawdę zdenerwowaną. - I jeśli możecie, to znajdźcie sobie zajęcie na dłuższą chwilę.
Syriusz przełknął głośno ślinę.
- Ale Marlenko, skarbie... - jęknął rozglądając się nerwowo po przyjaciołach szukając u nich ratunku. James podszedł do niego, poklepał pocieszająco po ramieniu.
- Wybacz Łapciu, ale nie będziemy się wtrącać w wasze sprawy - powiedział. Uśmiechnął się do Marleny, która nawet nie raczyła na niego spojrzeć. Wbijała wściekłe spojrzenie w Syriusza.
- Wydaje mi się, że masz przesrane - skomentował Peter jako pierwszy opuszczając dormitorium.
- Mówiłem, to mnie nie słuchałeś. Teraz masz. - Remus pokręcił głową z dezaprobatą. - Chodź, James. Zagramy sobie partyjkę w Eksplodującego Durnia. A naszego durnia zostawimy na pastwę Marleny.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...