WALENTYNKOWO SPÓŹNIONE 18+ :D
Syriusz obudził się z potężnym bólem głowy, na wielkim łóżku, na pewno nie w swoim dormitorium. Z trudem rozejrzał się po zacienionym pomieszczeniu. Pokój nie miał okien i oświetlało go jedynie ciepłe światło z kinkietów oraz ogień trzaskający w kominku. Syriusz uwielbiał wpatrywać się w płomienie, tymczasem jednak wydawało mu się, że dźwięki pękającego drewna torturują jego pulsującą głowę. Mógł przysiąc, że kurz osiadał zbyt głośno.
Na kanapie przed kominkiem coś się poruszyło. Sryriusz nie miał nawet siły poszukać różdżki w ramach samoobrony. Leżał nagi z ogromną dziurą w pamięci.
- Kurwa - jęknął i zaraz sam skarcił się w myślach za zbyt głośne przeklnięcie.
- Kurwy się pozbyłam, możesz być spokojny - usłyszał znajomy głos przepełniony jadem.
- Marlena? - spytał nie rozumiejąc sytuacji.
- Nie. Twój najgorszy koszmar, Black. - Przysiadła na łóżku z fiolką eliksiru na kaca w ręce. Z trudem wyciągnął rękę po buteleczkę i wypił do dna. Opadł na poduszki i chwilę jeszcze czekał na działanie eliksiru, a także usilnie próbował przypomnieć sobie zdarzenia z poprzedniego dnia. Czuł się źle, bolało go serce. Marlena. Zdradziła go. Z Regulusem. Poderwał się i mało nie stracił równowagi, gdy wyskoczył z łóżka. Dziewczyna z wściekłą miną także wstała z miejsca i stanęła przed nim. Adrenalina zawrzała w obojgu.
- Długo się z nim spotykasz? - spytał ją z wściekłością.
- Z tobą? Już trochę będzie.
- Nie udawaj głupiej! - wybuchnął. - Widziałem jak się z nim obściskiwałaś na korytarzu!
- Z nikim się nie obściskiwałam!
- Nie, nie obściskiwałaś! Tak mi się tylko wydawało, że gzisz się z Regulusem na środku korytarza!
Marlena wyglądała jakby uderzył w nią czymś ciężkim.
- Czy ciebie do reszty popierdoliło, Black?! Czy ja wyglądam na tanią kurwę, którą ty postanowiłeś przelizać po pijaku w knajpie?!
- Na tanią na pewno nie! - wrzasnął.
- Jaja ci zaraz urwę, przysięgam! - Marlena wrzała z wściekłości. - MYŚLISZ, ŻE PRZEZ CAŁY TEN CZAS INTERESOWAŁY MNIE TWOJE PIENIĄDZE?
Syriusz zwątpił. Był biedny jak mysz kościelna.
- W DUPIE MAM TWOJE POCHODZENIE I STAN MAJĄTKOWY, JEŚLI JESZCZE TEGO NIE ZAUWAŻYŁEŚ!
- To wytłumacz mi łaskawie, czemu przytulałaś mojego brata na korytarzu i po chuj w ogóle do niego poszłaś?! - Nadal wrzał z wściekłości, ale stracił trochę rezonu.
- POTKNĘŁAM SIĘ IDIOTO! Ty naprawdę myślisz, że ja jestem taka durna, żeby spotykać się z twoim bratem? Masz mnie za głupią idiotkę, która próbuje zaliczyć całe drzewo genealogiczne Blacków? - Wokół Marleny zaczęły pojawiać się rzeczy, którymi zaczęła rzucać w chłopaka. Syriusz uchylił się przed lecącym w jego kierunku wazonem, który rozbił się na ścianie. - I KTO CI POZWOLIŁ PRZELIZAĆ SIĘ Z JAKĄŚ DZIWKĄ W PUBIE?!
- Co? - Syriusz złapał w locie ramkę z ruchomym zdjęciem jego i Marleny. Zorientował się, że byli w pokoju życzeń, który stworzyła ona i to musiał być jej pokój z rezydencji McKinnonów.
- NIKT MNIE TAK NIGDY NIE UPOKORZYŁ! NIKT!!! - Marlena złapała szklaną kulę z półki i cisnęła nią w niego. - Wynoś się, rozumiesz? Wynoś!
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...