Wrzucam Wam jeszcze jeden rozdział i znowu znikam :) do zobaczenia niedługo!
UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI +18
- We własnej osobie! - James ukłonił się w odpowiedzi. - Groszku, dwa puddingi toffie z polewą toffie oraz lodami waniliowymi poprosimy. I do tego koniecznie gorąca czekolada z piankami!
- Och - jęknęła Lily słysząc treść zamówienia. Na samą myśl zemdliło ją od ilości słodyczy. Mimo to, brzmiało to tak pysznie, że nie mogła sobie odmówić. Znała oba rarytasy z Gryfońskiego stołu i były one naprawdę przepyszne.
- Robi się! Prosimy usiąść! Mały stolik, czy któryś z głównych? A może nauczycieli? - dopytywał inny Skrzat, gdy Groszek po przyjęciu zamówienia zniknął.
- A może panienka Lily ma ochotę na kawałek truskawkowego sernika? - spytał kolejny.
- Albo tiramisu! - Padła propozycja.
- Albo jabłecznik z sosem custard? - krzyczał czwarty Skrzat.
- Mamy też ciasto red velvet!
Lily i James usiedli obok siebie przy stole Gryfonów. Przed nimi pojawiały się wymieniane desery. Przestali panować nad Skrzatami i ich gościnnością.
- No i wino! - Groszek postawił przed nimi świeżo otwartą butelkę i dwa kieliszki, do których nalał trunku. Gdy postawiono przed parą zamówione gorące puddingi, z rozpływającymi się po nich lodami, Skrzaty zniknęły.
Lily była oszołomiona.
- Cóż. One tak zawsze. Dziwię się, że nie jesteśmy grubi - skomentował James uśmiechając się do niej z otuchą i chwytając kieliszek. - Za miły wieczór.
Lily potrząsnęła głową nie dowierzając zaistniałej sytuacji i wzniosła toast razem z chłopakiem. Czerwone wino idealnie pasowało smakiem do ciężkiego i słodkiego puddingu toffie.
- Czytałam, że każda rodzina czystej krwi ma swojego Skrzata - zaczęła Lily przerywając ciszę. James przytaknął.
- Podobno tak, nie wiem do końca jak to jest, bo sam nie mam. Niby pochodzę z pradawnego rodu i nawet jestem spokrewniony z Peverellami, ale niekoniecznie trzymamy się tradycji.
Lily zdziwiła się lekko i spojrzała na chłopaka z zainteresowaniem.
- Moi rodzice traktują wszystkie stworzenia na równi i mama nie wyobraża sobie, żeby Skrzaty jej usługiwały. Zawsze powtarzała, że dopóki ma ręce i może chodzić, to nie zamierza wykorzystywać Skrzatów - odpowiedział.
- Rozumiem - Lily uśmiechnęła się do niego.
- Za to rodzina Blacków ma Skrzata. Nazywa się Stworek i wybitnie nie lubi naszego Łapy.
- Jak chyba wszyscy - odparła Lily wciskając kolejną łyżkę deseru do buzi. - A to nazwisko, które wymieniłeś? Peverell? Gdzieś się z nim spotkałam.
- Na pewno w książce z Baśniami Barda Beedla - zaśmiał się James. - Wszyscy rodzice czytają to dzieciom do snu.
- W rodzinach mugoli czyta się raczej Baśnie Braci Grimm. Ale masz rację, czytałam Baśnie Barda Beedla. Ach! Już wiem! Historia trzech braci! - Ucieszyła się Lily.
- Dokładnie - przytaknął James. - Nie wiem na ile jest to prawdziwe, ale ojciec mówił mi, że Ignotus Peverell jest moim przodkiem.
- To tłumaczy skąd masz pelerynę niewidkę - Lily połączyła fakty.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...