- Mam tego dość. - Lily opadła obok Huncwotów i Marleny na śniadaniu. - Dziś Slughorn spytał mnie czy dałam temu tutaj - wskazała palcem na Jamesa - się pocałować w walentynki.
- Co mu odpowiedziałaś? - wyszczerzył się James.
- Nie interesuj się - zbyła go. - Sęk w tym, że już przed balem powiedział mi, że nauczyciele robią zakłady o mnie i Pottera.
Syriusz wypluł ze śmiechu mleko prosto na Remusa.
- Nie pierdol! - zawył zanosząc się śmiechem. Remus wyczyścił się za pomocą zaklęcia.
- To by tłumaczyło dlaczego McGonagall krzyczała gdy chciałem cię pocałować - zauważył Rogacz. Lily przytaknęła.
- Podobno największy zakład ma McGonagall z Dumbledorem - westchnęła rudowłosa.
- Dumbledore?! Tego bym się po nim nie spodziewała. - Marlena spojrzała na stół nauczycieli. Wszyscy jak na komendę przestali ich obserwować i zajęli się jedzeniem i konwersacjami między sobą.
- Łapo, weź zajmij czymś Dumbledore'a, oczaruj go swoim urokiem osobistym, czy coś. Mam plan! - James nachylił się nad stołem żeby Syriusz mógł go dokładnie usłyszeć.
- Co ty znowu wymyśliłeś, imbecylu? Zaraz wlepię ci szlaban i się skończy rumakowanie. - Lily spojrzała na niego groźnie. James w odpowiedzi wyszczerzył się do niej tylko.
- Zluzuj gacie najdroższa! Jeszcze mi podziękujesz. Jeśli myślą, że mogą sobie z nas tak po prostu żartować... - zaczął.
- To chyba nie zdążyli jeszcze poznać Huncwotów - skończył Remus.
- Znowu tu patrzą - zaalarmował Peter.
- Syriusz, wchodzisz - szepnął James wyciągając różdżkę z kieszeni i ukradkiem kierując ją w stronę Dumbledore'a.
Syriusz natomiast odrzucił zalotnie włosy za ramię, zakręcił kosmyk na palec dokładnie tak, jak robiły to jego fanki i puścił oczko do dyrektora Hogwartu posyłając mu przy okazji przesłodki uśmiech i buziaczka. Dumbledore uśmiechnął się i w odpowiedzi puścił oczko do Syriusza. Ta chwila nieuwagi wystarczyła. Kapelusz tkwiący na głowie Albusa Dumbledore'a zaczął wykrzykiwać na całą Wielką Salę "Roszpunko, Roszpunko spuść brodę swoją!" a sama broda zaczęła rosnąć mu w zatrważająco szybkim tempie. Cała sala ryknęła śmiechem, w tym Lily i sam poszkodowany.
- No dobra, przyznaję, to było piękne - zaśmiała się Lily patrząc na Rogacza. Dowcip nie robił nikomu krzywdy i naprawdę był zabawny. Dumbledore, gdy przeszedł mu pierwszy szok i napad śmiechu, szybko uporał się z dość prostym zaklęciem.
- Mówiłem! To co, teraz weźmy się za resztę! - Zatarł ręce.
- Wiesz jak mnie podniecić, Rogaczu! - rozentuzjazmował się Syriusz.
- Już wystarczy mi, że widzę, co robicie wieczorami w dormitorium, nie musicie tego wynosić poza jego ściany - mruknął Remus.
- Oh nie chciałam tego słyszeć! NIE CHCIAŁAM! - Marlena zatkała uszy dłońmi.
- Kochanie, czyżbyś uruchomiła swoją wyobraźnię? - Syriusz poruszał szybko brwiami łapiąc Marlenę za kolano.
- ZOSTAW MNIE ZBOCZEŃCU! - krzyknęła zrywając się z miejsca - MIAŁEŚ NIKOGO POZA MNĄ NIE DOTYKAĆ! - awanturowała się. Lily była przekonana, że Marlena droczy się z Syriuszem. Na to zresztą wskazywała jej mina.
- Ale to tylko Rogaś! - jęknął przeciągle. - Mam z nim dłuższy staż niż z tobą!
- Syriusz kiedyś wszedł w środku nocy do kuchni napić się mleka i zastał tam nagiego Jamesa wyjadającego ciastka - opowiedział Peter widząc zdziwioną minę Lily.
CZYTASZ
Jesteś moją kotwicą (Jily)
FanfictionHuncwoci, Lily Evans, Severus Snape. Historia, która mogła mieć miejsce, oparta na książkach i tekstach pobocznych Rowling, sprawdzana z Pottermore. "- Bawi was czyjeś nieszczęście? - Fuknęła mrużąc oczy z wściekłości - Dla niektórych nieszczęście...