7. Pomysł na wilkołaka

2.7K 159 159
                                    

- Remusie! - krzyknął Potter zatrzaskując za Huncwotami drzwi do dormitorium. - Wilkołaki atakują tylko ludzi, prawda? 

Lupin spojrzał na chłopaka jak na wariata. 

- Z tego, co wiem, to tak. Dla zwierząt są niegroźne - odpowiedział siadając wygodnie na łóżku. Nie dane mu jednak było długo przebywać w swojej strefie komfortu. 

- No właśnie. W związku z tym zostaniemy animagami! 

- James. Ja rozumiem, że hormony ci buzują, że nagi biust Lily Evans zamącił w głowie i przestałeś racjonalnie myśleć, ale na brodę Merlina, to najgłupszy pomysł, na jaki wpadłeś! - Lupin nie ukrywał przerażenia wywołanego tym pomysłem. Nerwowo zaczął skubać róg poduszki, którą złapał w przypływie emocji i teraz dzielnie przytulał do piersi maltretując ją tu i ówdzie. 

- A ja to ujmę inaczej - wtrącił Syriusz. - POMIMO TEGO - zaznaczył - że nagi biust Evans zamącił ci w głowie, to najlepszy pomysł, na jaki ostatnio wpadłeś. I właśnie dlatego moim dzisiejszym celem jest biblioteka! - Black wyprostował się tak, jakby przyjmował rozkaz. Obrócił się i wyszedł szybkim krokiem z dormitorium. Jednak nim drzwi zdążyły się porządnie zamknąć, wrócił do pomieszczenia z miną zbitego psa.

- Mamy iść z tobą, bo nie wiesz, czego w ogóle masz szukać? - Potter spojrzał na przyjaciela podejrzliwie.

- Co więcej, ja nawet nie pamiętam, gdzie jest biblioteka... - Syriusz z zakłopotaniem podrapał się po karku. James i Peter, który dotychczas się nie odzywał, tylko z przerażeniem patrzył na kolegów, poderwali się z miejsc aby pomóc Blackowi. Drzwi zatrzasnęły się za nimi z hukiem pozostawiając trzęsącego się Lupina. Gdy w końcu dotarło do niego, że przyjaciele opuścili dormitorium i zamierzali szukać książek na temat animagii w bibliotece, wiedział, że nie mogło się to skończyć dobrze. Odrzucił w kąt zmiętą poduszkę i pognał na ratunek krzycząc "chłopaki, czekajcie!".

- Co ty robisz, Syriuszu? - Potter spojrzał podejrzliwie na przyjaciela, gdy ten, zamiast do półek z książkami, przysiadł się do całkiem ładnej puchonki. Black machnął ręką w jego kierunku, aby dać mu do zrozumienia, że ma nie przeszkadzać. 

- Co taka piękność jak ty robi sama w bibliotece? - mruknął zakładając dziewczynie kosmyk włosów za ucho. Książka, którą trzymała w dłoniach spadła z hukiem na blat. Spojrzała na Syriusza z niedowierzaniem i fascynacją.

- Ja... eee... - zająknęła się.

- Czy ty...będziesz to czytała? - Syriusz położył dłoń na okładce książki, niby przypadkowo muskając dłoń dziewczyny

- Em.. - jąkała się dalej. - Tak, będę - odchrząknęła. Na jej twarzy pojawił się rumieniec. Black już wiedział, że dziewczyna nawet jeśli należała do fanek Jamesa to już była jego i zapewne właśnie wyobrażała sobie różne sceny z nim w roli głównej pomiędzy regałami. Zamierzał spełnić jej marzenia, pod warunkiem, że ta znajdzie mu odpowiedni wolumin. 

- Jak Ci na imię, kwiatuszku? - czarował dalej delikatnie muskając palcami wierzch jej dłoni. 

- Gdzie on się tego nauczył? - spytał Lupin dobiegając do przyjaciół, stając obok oniemiałych Jamesa i Petera i przypatrując się poczynaniom Blacka.

- Cicho, Remusie! - uciszył go Peter - Uczę się!

- Kate - odpowiedziała dziewczyna przeciągając końcówkę swojego imienia.

- Więc, Kate - uśmiechnął się Syriusz. - Skoro już nie czytasz, to może miałabyś ochotę pokazać mi, gdzie znajdę księgi o animagii? - Jego palce powędrowały do wewnętrznej strony jej dłoni, aby mogła swobodnie ją złapać i pociągnąć go w stronę odpowiedniego działu. Dziewczyna zerwała się z miejsca i faktycznie, wciągnęła Syriusza pomiędzy regały. Gdy znaleźli się w odpowiedniej alejce, a Kate wcisnęła mu do ręki odpowiednią książkę, Black upuścił ją na podłogę, a ręce położył na biodrach dziewczyny i przyciągnął do siebie składając na jej ustach namiętny pocałunek. Dziewczyna oparła się o regał plecami i dała się ponieść chwili. 

Wystawiając głowy z za regału, całej scenie z otwartymi ustami przyglądali się pozostali Huncwoci. 

- On jest niemożliwy - jęknął Remus uderzając się otwartą dłonią w czoło

- Wspaniały - poprawił go Peter.

- Skuteczny - mruknął z aprobatą James, skrzętnie notując wszystko, co pokazał Black w nadziei wypróbowaniatego kiedyś na tej nieznośnej Evans. 

Syriusz oderwał się od dziewczyny, uśmiechnął się nonszalancko, poprawił krawat, który przekręcił się na jej mundurku, podniósł książkę z ziemi i rzucił krótkie "Dziękuję za pomoc". Cmoknął ją jeszcze raz w usta, odchrząknął i nie obracając się za siebie odszedł w stronę Huncwotów pozostawiając Kate w osłupieniu. 

- Misja wykonana - rzucił przechodząc obok oniemiałych przyjaciół. 

Pomimo wszelkich protestów i sprzeciwów Lupina, Potter i Black uparli się by zostać animagami. Peter zaś nie miał wyjścia. Chcąc być Huncwotem też musiał tę umiejętność opanować. Był tym faktem przerażony, bo w najmniejszej mierze nie dorównywał swoim kolegom w sztuce zaklęć i transmutacji. Ciężko mu było zamienić kubek w szczura, a co dopiero siebie w jakieś zwierzę. Chciał. Naprawdę chciał zostać animagiem, ale w głębi duszy wiedział, że to niemożliwe. Nie protestował jednak. Jego istnienie zależało od Huncwotów, a żeby nim pozostać, trzeba było być równie odważnym, co James i Syriusz. 

Do tematu należało podejść z największą dokładnością i ostrożnością. Po pierwsze, trzeba było oddać wypracowanie i otrzymać z niego ocenę Wybitną. Ku uciesze i pewnemu zaskoczeniu McGonagall, cała czwórka takową otrzymała. Po drugie, trzeba było opanować nie jedno, a dwa zaklęcia - te, które zamieniało w zwierzę i te, które przywracało postać ludzką. Aby nie popełnić żadnego błędu, należało odpowiednio wyuczyć się obu zaklęć - z perfekcyjną dokładnością akcentów i odpowiednim wyważeniem energii. Następny był ruch różdżki. Nie mogło to być zwykłe machnięcie. Trajektoria musiała być wymierzona w czasie i w odpowiednich odstępach, a ruch przemyślany i bardzo precyzyjny. Huncwoci godzinami na sucho trenowali ruchy różdżek i wypowiadanie zaklęć. Na szczęście, wbrew powszechnej opinii, potrafili myśleć i mieli świadomość konsekwencji źle rzuconego uroku. Gdyby coś poszło nie tak, Remus by im nie darował. 

Remus patrzył na to wszystko z przerażeniem i powątpiewaniem. Pomimo tego, że otwarcie mówił, że chłopcom nie uda się opanować tej umiejętności, w głębi serca wiedział, że zrobią to prędzej czy później. Gdyby ten moment nastał, Lupin nie wybaczyłby sobie, gdyby coś im się stało. Obwiniałby się do końca życia. Bał się, że zrobi im krzywdę. Nie miał jednak siły przebicia. Był sam przeciwko trzem.


Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz