95. Bal Duchów

2.6K 127 192
                                    

- TAK SIĘ BOJĘ! - jęczała Lily, gdy Marlena kręciła jej włosy znalezionym w Czarownicy zaklęciem. 

- Oj daj spokój, Lily! To TYLKO taniec! - warknęła w odpowiedzi już lekko podirytowana przypadkiem ciągnąc Lily za kosmyk. 

- AŁ! - zawyła Lily i niemal ze łzami w oczach dodała: - AŻ taniec! PRZED CAŁĄ SZKOŁĄ! 

- I przed Ministerstwem! - nieudolnie pocieszyła ją przyjaciółka, kończąc zaplatać warkoczyki z tyłu jej głowy. Zrobiła dwa idące od skroni i złączyła w jeden w okolicach potylicy. Cała reszta włosów pozostała rozpuszczona i skręcona w duże fale opadała na łopatki Lily, która na samo wspomnienie o specjalnych gościach przypadkiem dziabnęła się kredką w oko i potokiem łez rozmazała dotychczas zrobiony makijaż. 

Marleny nie trzeba było długo przekonywać. Złapała za rękę Evans, ubraną w bieliznę i szlafrok, bosą, wyciągnęła z dormitorium i poprowadziła do Huncwotów. Lily zorientowała się, co się stało, gdy Marlena siłą wepchnęła ją wprost w ramiona Jamesa. 

- Potter jeśli nie zrobisz czegoś ze swoją dziewczyną, to przysięgam, zabiję ją. Weź ją przeleć, może jej ciśnienie zejdzie - warknęła rozwścieczona. 

- MAR?! - zawołał Syriusz z łazienki. - CHODŹ TU!

- NIE BĘDZIECIE SIĘ PIEPRZYĆ TERAZ W ŁAZIENCE, ŁAPO! - odkrzyknął mu Lunatyk. - I DO CHOLERY JASNEJ WYJDŹ STAMTĄD! TEŻ BYM CHCIAŁ SIĘ WYKĄPAĆ! 

- Potrafisz zepsuć całą zabawę, Luńku. - Połowicznie ubrany Syriusz pojawił się w pokoju. - Cóż, twojego napięcia niestety, jak widzisz, nie rozładuję - zwrócił się do Marleny.

- Dobra, później, mam gorszy problem - odburknęła machając nerwowo ręką, jakby chciała odgonić natrętną muchę i wskazując podbródkiem na Lily, która zagubiona i przerażona stała w szlafroku na samym środku pokoju, przytulana przez przepasanego samym ręcznikiem Rogacza. 

- Co się stało? - spytał Syriusz swoją dziewczynę, gdy Remus wyminął go i wpadł jak burza do łazienki. Huncwoci szykowali się na bal dokładniej i dłużej niż jej koleżanki z dormitorium i ona sama, zważając na fakt, że nadal chodziła w dresie, nieumalowana i jedynym, co wskazywało na jakiekolwiek oznaki przygotowań, były jej włosy - nakręcone i ozdobione diamentową opaską. 

- Panikuje przed tym całym tańcem - odparła. - Lepiej ci? - spytała obserwując uważnie rudowłosą. 

- Ten moment robi się bardzo... nie na miejscu, więc myślę, że powinnyśmy już iść, Marleno - odparła czerwona na twarzy niemal odskakując od Rogacza, któremu ręcznik zaczął niebezpiecznie odstawać i dźgać ją w brzuch. Marlena i Syriusz zaśmiali się w głos i tym razem to Lily pociągnęła przyjaciółkę wypychając ją z dormitorium Huncwotów.


Syriusza wcale nie zdziwiło, że Marlena wystąpiła w plisowanej spódnicy do łydki i dość opiętej, prostej górze z dużym dekoltem i odkrytymi plecami, na cienkich ramiączkach, ale bogato zdobionej złotymi cekinami. W końcu to on wybierał jej kreację. We włosach miała diamentową opaskę, a oczy pomalowane zielonym cieniem, wzmocnione czarną kredką. 

- Wyglądasz jak milion dolarów, ale i tak zdecydowanie wolę cię nagą - wyszeptał jej do ucha i polizał jego płatek. Marlena dostała gęsiej skórki. 

- Ty też niczego sobie - odparła poprawiając jego idealnie zapiętą złotą muchę. Wszyscy Huncwoci ubrani byli identycznie. Białe spodnie od garnituru w kant, biała, włożona w spodnie, jak nigdy, koszula oraz czarna marynarka i muchy w kolorach stroju ich partnerek, w przypadku Jamesa i Syriusza, a czarne u Petera i Remusa, którzy nie znali kolorystyki kreacji swoich towarzyszek.

Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz