43. Testowane na szczurach

2.3K 147 86
                                    

Po powrocie z przerwy świątecznej do Hogwartu, ślizgoni wydawali się być podekscytowani. Podczas pierwszej uczty wieczornej przy ich stole aż wrzało od podnieconych głosów. 

- A im co? - Lily wskazała palcem na stół Slytherinu pytając Marlenę i Huncwotów, obok których usiadła. 

- Był poważny atak na mugoli w Londynie tuż przed świętami. Pierwszy raz ten cały Voldemort wyczarował na niebie jakiś znak - powiedział Peter zajadając się pałeczkami z kurczaka.

- Znak? - Lily uniosła brew. 

- Tak, czaszka opleciona przez węża. Nazywają to mrocznym znakiem, czy jakoś tak - odparł Remus. 

- Ta, śmierciożercy tatuują to sobie na przedramieniu. Mój ojciec ma coś takiego. - Na twarzy Syriusza pojawił się grymas. - Teraz wymyślili to jako znak rozpoznawczy na niebie.

- No, bo "Tu byłem" brzmi mało groźnie - zachichotał James. Lily rzuciła mu karcące spojrzenie. Zrobił minę w stylu "no co?" wzruszając lekko ramionami. 

- Dużo osób zginęło? - spytała rudowłosa.

- Dużo nie, ale Ministerstwo ma ręce pełne roboty, bo musiało wyczyścić pamięć biedakom, a teraz szukają sprawców. Nim dotarli na miejsce śmierciożerców już nie było - odpowiedziała Marlena. - W ogóle muszę Wam coś powiedzieć! Moja mama urodziła! Mam brata! Jest taki śliczny! 

- Suuuper - mruknęli Huncwoci chórem, nie podzielając entuzjazmu dziewczyny. 

- No ej! Dzieci są z natury dobre... - Próbowała się bronić. 

- Ale się długo gotują... - zaśmiał się Syriusz wchodząc jej w zdanie i susząc zęby w szerokim uśmiechu. Lily roześmiała się szczerze.

- Zawsze mówiłam tak o kotach - wytłumaczyła spotykając się ze zdziwionymi spojrzeniami. 

Reszta kolacji upłynęła im na opowiadaniu sobie o świętach. 

Severus Snape siedział w toalecie na pierwszym piętrze, która po ostatnim wybuchu łajnobomby, za który otrzymał szlaban, niesłusznie zresztą, była już naprawiona i w dalszym ciągu opuszczona. Severus obracał w dłoniach swoją różdżkę wpatrując się w klatkę ze szczurem, którą postawił przed sobą. Zwierzak piszczał okrutnie jakby wiedząc, że coś złego niebawem mu się przytrafi. 

- Silencio - mruknął zirytowany Severus. Piski przyprawiały go o ból głowy. Przez święta naprawdę intensywnie myślał nad swoim zaklęciem. W prawdzie próbował je przećwiczyć na Potterze w piątej klasie, ale albo nie miał dobrej celności, albo nie zadziałało. Postanowił jeszcze raz wypróbować je w praktyce. Jego pierwszą ofiarą miało się stać bure zwierzątko z glizdowatym ogonem, które tego dnia przypadkiem złapał pod wejściem do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. 

Snape wyciągnął przerażone zwierzę z klatki. Szczur musiał wyczuwać jego zamiary, ponieważ wił się i próbował go ugryźć. Po szamotaninie i kilku przekleństwach rzuconych przez czarnowłosego chłopaka, szczurowi udało się wyrwać z jego rąk i pobiec w stronę wyjścia. Severus zerwał się z podłogi i jednym celnym ruchem trafił swoją własną inkantacją w zwierzę. Całą łazienkę wypełnił przeraźliwy pisk. Na jego małym ciałku zaczęły pojawiać się cięte rany, z których w szybkim tempie uchodziła krew. Rany były głębokie. Severus uśmiechnął się pod nosem, schował różdżkę do kieszeni i wyszedł z łazienki. 

- Wiecie, gdzie jest Peter? - Syriusz zauważył brak kolegi. Zwykle włóczył się za nimi krok w krok. Aż dziwnym było, że nie siedział z nimi. - Nie widziałem go od dobrej godziny... - zastanowił się.

- Sprawdź - rzucił Lunatyk podając mu mapę. 

- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego - powiedział Syriusz. Na czystym dotychczas pergaminie ukazały się korytarze Hogwartu. Syriusz przewertował wszystkie piętra. Jego uwagę przykuły dwie kropki w opuszczonej toalecie na pierwszym piętrze. 

- Jest w kiblu na pierwszym razem z Wycierusem - poinformował przyjaciół. We trójkę spojrzeli na siebie zdziwieni. 

- Pewien jesteś? - spytał James nie wierząc w słowa Łapy. 

- Ta mapa nie kłamie, Rogaczu - odparł wzburzony Syriusz. 

- Znaczy, nie żebym wątpił w Petera, ale obawiam się, że w pojedynku ze Smarkiem nie ma szans. O ile się pojedynkują - stwierdził Remus. Był szczerze zdziwiony.

- Snape wychodzi. Kropka Petera się nie rusza. - Syriusz poderwał się wybiegając z dormitorium. Huncwoci użyli wszystkich znanych sobie tajnych przejść, żeby znaleźć się przy chłopaku jak najszybciej. 

Peter czatował w postaci szczura pod Pokojem Wspólnym Slytherinu aby zdobyć nowe hasło. Nikt się nie zbliżał, więc stracił czujność i przysnął. Obudził się w jakiejś klatce. Rozejrzał się nerwowo. Był w łazience na pierwszym piętrze, a przed nim z zaciętą miną siedział Severus Snape i bawił się różdżką. Peter nie mógł się ujawnić. Ale nie mógł też nic zrobić aby uciec. Był w potrzasku. Okazja nadarzyła się, gdy Severus wyciągnął go z zamknięcia. Peter szamotał się i próbował go ugryźć. Po kilku próbach udało mu się to. Biegł tak szybko, jak tylko pozwalały mu na to małe łapki. Mimo to, zaklęcie, którym potraktował go Snape trafiło w niego. Poczuł jak jego ciało rozrywa się w kilku miejscach. Poczuł zapach krwi. Nie stracił przytomności. Usłyszał oddalające się kroki Snape'a. Ostatkiem sił pomyślał o swojej ludzkiej formie. Przemienił się. To było ostatnie co pamiętał. Stracił przytomność. 

Huncwoci wpadli do toalety. Podłoga pokryta była krwią, która spływała do odpływu po nierównej posadzce. Peter leżał w największej kałuży pokryty głębokimi, ciętymi ranami karminowej barwy. Był nieprzytomny. Remus rzucił się przyjacielowi na pomoc. James spojrzał się na Syriusza 

- Lecę po dyrektora, ty biegnij po Pomfrey! - rzucił i wybiegł z pomieszczenia. Syriusz ruszył w ślad za nim. Mieli szczęście, skrzydło szpitalne znajdowało się na pierwszym piętrze, gabinet dyrektora zaś przy Wielkiej Sali. 

Peter leżał nieprzytomny w skrzydle szpitalnym przez całą noc. Zaklęcie udało się cofnąć i tym samym uratować chłopakowi życie. Pomimo wszelkich starań Huncwotów nie mieli oni dowodów, że sprawcą był Snape. Nie mogli ujawnić istnienia Mapy Huncwotów. Peter zaś nie pamiętał nic z tego wydarzenia. Nie wiedział, dlaczego i przez kogo został okaleczony. Nie pamiętał nic od momentu, w którym przysnął pod wejściem do Pokoju Wspólnego ślizgonów. Niestety, przesłuchiwany przez nauczycieli Snape również nie przyznawał się do winy, a alibi na domniemany czas ataku na Petera dali mu przyjaciele z własnego domu. Nawet Eleanor Greengrass potwierdziła, że chłopak w tym czasie uczył się razem z nią przy ich ulubionym stoliku. 

Dumbledore wpatrywał się w milczącego Severusa. 

- Dobrze. Skoro nie chcesz mówić, jestem zmuszony sprawdzić, czy to z twojej różdżki rzucono zaklęcie. Prior Incantato. 

Różdżka zadrżała. Widmem ostatniego rzuconego przez nią zaklęcia okazało się być to z zajęć transmutacji. 

- Mówiłem już, że w tym czasie się uczyłem. Nie mam pojęcia, co ten idiota Pettigrew robił zakrwawiony w łazience na pierwszym piętrze. 

I faktycznie, Snape nie miał pojęcia, co ten kretyn tam robił. Sectumsemprę rzucił na szczura, nie na chłopaka. Jeśli jednak ukrywał się on za pomocą zaklęcia kameleona i podglądał, to cieszył się, że nie trafił tylko w zwierzę ale i w niego. Zaklęcie okazało się skuteczne. Mimo to, dla bezpieczeństwa postanowił rzucić ostatnie zaklęcie z zajęć transmutacji. Przezorny zawsze ubezpieczony. Nikt nie mógł się dowiedzieć o jego osiągnięciu. Było zbyt cenne. Poza tym, to nie on a Huncwoci mieli wylecieć ze szkoły. 

Jesteś moją kotwicą (Jily)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz