▪ fourty ▪

1.4K 113 53
                                    

~ Marinette's pov ~

Ubrałam się tak, jak zwykle na co dzień. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nie mając już sił podnosić rąk, aby je spiąć jakoś schludnie. Na śniadanie chwyciłam tylko croissanta z piekarni i ruszyłam powoli w stronę Wolności. Byłam okropnie zmęczona, ale czego nie robi się dla przyjaciół.

Do celu miałam dosłownie parę kroków, kiedy ni z tego, ni z owego, poczułam, jak ktoś łapie mnie za dłoń i obraca dookoła. Na końcu obrotu wylądowałam w czyichś ramionach, przy okazji otrzymując całusa prosto w usta.

- Cześć - jego głos to dosłownie miód dla moich uszu.

- Czym sobie zasłużyłam na takie miłe powitanie?

- Tym, że jesteś moją przepiękną dziewczyną i cieszę się, że już oficjalnie mogę cię tak nazywać - powiedział z uśmiechem.

Z rumieńcami na policzkach, dałam mu buziaka w policzek. 

- Skąd wracasz? - nasze dłonie mimowolnie się spotkały i utknęły w uścisku, kiedy ruszyliśmy na pokład.

- To tu, to tam. Miałem parę spraw do ogarnięcia przed próbą - zdążył mi jeszcze odpowiedzieć, zanim pojawiliśmy się w polu widzenia pozostałych członków zespołu.

- Cześć wszystkim - pomachałam każdemu wolną ręką.

- Hej! Wielkie dzięki, że wpadłaś - podeszła do mnie Rose i przytuliła się.

- Jeszcze raz przepraszam, że dopiero teraz. Miałam ostatnio dużo na głowie i naprawdę zupełnie o tym zapomniałam.

- Nic się nie stało - rzekł Ivan. - Wiadomo, są rzeczy ważne i ważniejsze. Swoją drogą to gratuluję - uśmiechnął się przyjacielsko.

- Hm? Czego? - wyraźnie poruszył głową wskazując na nasze splecione ze sobą dłonie.

- Dziękujemy - odpowiedział za mnie chłopak, kiedy ja dopiero co zdążyłam połączyć fakty.

- Cooo?! Jesteście razem, a ja nic nie wiem? - blondwłosa podbiegła do nas. - Moje gratulacje! - przytuliła tym razem naszą dwójkę na raz.

- Dzięki - zaśmiałam się niezręcznie, gdyż zobaczyłam nietypowy wzrok Juleki.

Co prawda, jest małomówna, ale zazwyczaj przyjaźnie nastawiona do każdego. Tym bardziej do przyjaciół, a wydaje mi się, że nimi jesteśmy. Jednak w jej wzroku widziałam dosłownie nienawiść. Podobną do tej u Luki, którą miałam okazję oglądać jeszcze tak niedawno.

- To bierzemy się do pracy, hm? - wyrwał mnie z zamyślenia chłopak.

- Tak, tak, jasne - odpowiedziałam mimochodem.

Oni zabrali się za strojenie instrumentów, a ja usiadłam na skrzyni. Dzisiejsze spotkanie polegało na przećwiczeniu przez nich piosenek oraz na stworzeniu przeze mnie scenografii. Na końcu mieliśmy wszystko przedyskutować, co nam jeszcze nie pasuje, a co jest już w porządku.

Gdy oni zaczęli grać już kolejny utwór, ja nadal nie miałam nic naszkicowane. Cały czas starałam się rozgryźć zachowanie Juleki.

Po jakiejś godzinie, postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę. To, że nic w tym czasie nie zrobiłam, nie oznacza, że mi się nie należała.

Nie, Marinette, nie należała ci się...

Widząc, że ciemnowłosa schodzi pod pokład, ruszyłam za nią. Koniecznie musiałam wiedzieć, co się dzieje. Przecież w przyszłości może być moją szwagierką. A co oczywiste, z szwagierką kontakt musi być niczym niezmącony!

- Juleka? - posłała mi pytające, a zarazem niezbyt przyjazne spojrzenie. - Możesz mi powiedzieć, co się dzieje?

Odwróciła się do mnie plecami i zaczęła przygotowywać poczęstunek dla reszty.

- Proszę cię nooo. O co ci chodzi? Jestem twoją przyjaciółką i do tego dziewczyną twojego brata i...

- No właśnie... - powiedziała cicho.

- No właśnie co? - zastanowiłam się. - O to ci chodzi? Że umawiam się z Luką? - w końcu z powrotem odwróciła się w moją stronę. - Nie podoba ci się to, że spotykam się z Luką? - spytałam prosto z mostu.

- Nie podoba mi się to, że ostatnio tak przez ciebie cierpiał. Nie wiem, co się wówczas wydarzyło między wami, ale serce mi pękało na jego widok - spuściłam wzrok na ziemię, czując wyrzuty sumienia. - Jeżeli tak ma wyglądać wasza relacja, to wydaje mi się, że nie masz co liczyć na przychylność z mojej strony. A tym bardziej na przyjaźń. Nie zamierzam patrzeć na to, jak cierpi. Tym bardziej, jak cierpi przez moją przyjaciółkę.

No to już zabolało.

- Wiem, że wtedy schrzaniłam, ale wszystko już sobie wytłumaczyliśmy. To było głupie nieporozumienie. Teraz wiemy, że zanim będziemy się na siebie wściekać, to wpierw musimy porozmawiać - kończąc swój wywód, podeszłam do niej. - Bardzo mi zależy na twoim bracie, a także na przyjaźni między nami dwiema, więc liczę, że zaakceptujesz to, że jesteśmy razem.

Widziałam jak się zastanawia, aż końcu westchnęła i powiedziała:

>>>> ▪ <<<<

726 słów

Jea skończyłam go.

A polsaty dalej lubię robić

Więc

Polsat!

Siema 🦊

PS Już jutro do domku! I nie wiem, czy się cieszyć czy płakać. Uwielbiam tych ludzi ❤

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz