▪ twenty two ▪

1.6K 138 87
                                    

~ Marinette's pov ~

- No?

- A ty masz chłopaka?

- Serio Chat? - a on na to poruszył zabawnie brwiami. - Jesteś niemożliwy - odpowiedziałam wymijająco.

- No weź, jestem ciekaw - oparł głowę na swoich rękach i nieustępliwie się we mnie wpatrywał.

- No i masz pecha - rzuciłam w niego poduszką.

- Tak chcesz się bawić? - już brał moją poduszkę do ręki, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk mojej mamy.

- Marinette! Przyszedł Luka!

Momentalnie spojrzałam na bohatera, który tylko się zaśmiał.

- A więc masz, ha! - zaczął się zbierać do wyjścia.

- Nie mam - spojrzał na mnie powątpiewająco. - Na razie... - dopowiedziałam odpowiednio cicho, aby nie usłyszał.

Już miał zeskakiwać z mojego balkonu, gdy jeszcze cofnął się i powiedział:

- Chyba zapomniałaś, że jestem po części kotem - szczerzył się głupio.

- I?

- I mam świetny słuch - cmoknął w moją stronę  i zniknął.

Przybiłam sobie piątkę z czołem.

Brawo Marinette, jaka ty tępa.

- Cześć piękna - ten głos...

- Hej - uśmiechnęłam się szczerze, chyba przy okazji się rumieniąc.

- Jak tam? - zapytał.

~~~

Luka był u mnie jakieś dwie godziny, po czym musiał już iść, żeby przygotować się na jutro do szkoły. W tym czasie nie robiliśmy niczego nadzwyczajnego, ale ten wspólnie spędzony czas był świetny. Słuchaliśmy razem piosenek, pokazywałam mu moje nowe projekty, a on prezentował swoje nowe teksty, a nawet mnie uczesał. I rozmawialiśmy. Dużo rozmawialiśmy, poznając siebie nawzajem przy tym.

Takie zwykłe, przyziemne rzeczy, a sprawiały nam tyle radości.

Gdy poszedł, zasiadłam do biurka i w końcu zajęłam się lekcjami.

- Mari? - spojrzałam na Tikki. - Znowu ci leci krew z nosa.

- Cholera - wielka kropla krwi spadła na mój zeszyt od matematyki.

W ekspresowym tempie pobiegłam do łazienki, aby zatamować krwotok papierem toaletowym, nachylając się nad umywalką.

- Myślałam, że już mi przeszło - przyznałam, trzymając papier przy nosie.

- Oby to nie zwiastowało niczego niedobrego.

- Oby - spojrzałam z niepokojem na materiał, który był już mocno przesiąknięty krwią.

Nie wygląda to dobrze...

~~~

- Nie stresuj się, Mari. Wszystko będzie dobrze - pocieszała mnie po cichu Tikki.

Siedziałam właśnie w szpitalnej poczekalni. Mama była w toalecie, a ja czekałam, aż lekarz mnie wezwie. Było dosyć wcześnie, bo 9 rano, więc ludzi było stosunkowo mało.

- Nie stresuję się. Chyba. Wszyscy tak mi mówili, że to nie jest normalne, że aż sama zaczęłam im wierzyć...

- Mari, bo ja ci muszę coś powiedzieć... - spojrzałam na jej smutną minkę.

- Co takiego? - już miała mówić, gdy nagle lekarz wyszedł z gabinetu.

- Dupain-Cheng, zapraszam.

- Już idę - skierowałam się do pomieszczenia. - Potem mi powiesz, okej? - stworzonko nie odpowiedziało mi.

Co jej?

- Jest pani pełnoletnia? - usiadłam za biurkiem.

- Nie, ale moja mama zaraz przyjdzie. Jest w toalecie - wytłumaczyłam, ściskając rękawy kurtki w dłoniach.

- Dobrze, rozumiem. No ale, możemy zaczynać - wyjął na wierzch wyniki badań. - Przeanalizowałem twoje wyniki kilka razy i to bardzo dogłębnie... - serce zaczynało mi bić coraz szybciej.

- I? - niecierpliwiłam się.

- I niestety nie mam dobrych wieści - moje serce dosłownie się zatrzymało.

W tej chwili mama weszła do pomieszczenia.

- Dzień dobry. Przepraszam, była kolejka w łazience - wytłumaczyła się i spojrzała na mnie. - Marinette? Wszystko okej? Jesteś jakaś blada.

Widziałam zmartwienie na twarzy kobiety, jednak zignorowałam jej słowa.

- Co ma pan na myśli? - zapytałam drżącym głosem.

- To nie jest jeszcze nic pewnego... - przeciągał. - Musimy jeszcze zrobić sporo badań, aby być pewnym, czy to na pewno to. Jeżeli nie, to bardzo dobrze i pewnie było to zwykłe osłabienie. Jeżeli tak, to czeka nas bardzo dużo pracy i walki, ale wierzę, że damy sobie radę.

O czym on do cholery pieprzy?! Naprawdę zaraz nie wytrzymam i się rozpłaczę.

- O czym pan do cholery mówi? - spytałam prosto z mostu.

- Marinette! - mama mnie skarciła, jednak nic sobie z tego nie robiłam.

- Nic się nie stało. Całkowicie rozumiem...

No kuźwa, człowieku, powiedz to w końcu!

- Otóż możesz mieć...

>>>> ▪  <<<<

681 słów

Może mieć wszystko, więc zostawię te 3 kropki. Tak o, dla zabawy 😌

Do jutra! 🦊

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz