▪ one hundred seventeen ▪

1K 83 57
                                    

Gdy w końcu pożegnałam się z Chatem, zdecydowałam się pójść jeszcze do Luki. Szczerze go teraz potrzebowałam. Nadal nie wiem, czy dobrze zrobiłam mówiąc Kotu prawdę.

Przemieniłam się w niewidocznym dla nieporządanych osób miejscu i skierowałam się na statek. Zapukałam do drzwi, które już po chwili otworzyła mi Juleka.

- Hej. Mogę wejść? - ledwo co wypowiedziałam te słowa, a drzwi zostały zamknięte dosłownie przed moim nosem.

Em, okej?

- Juleka, kto to był? - usłyszałam lekko zdenerwowany głos Luki, który raczej nie otrzymał odpowiedzi, gdyż po chwili sam mi je otworzył. - Marinette?

- Hej - powiedziałam nie siląc się już nawet na uśmiech.

- Hej, wchodź, jest zimno - złapał mnie za dłoń i wciągnął do środka. - Wszystko w porządku? - spytał zmartwiony, jednocześnie zdejmując ze mnie kurtkę i czapkę.

- Chyba tak - odpowiedziałam mu po dłuższej chwili milczenia. - Po prostu... Potrzebuję twojego towarzystwa - przyznałam, na co chłopak lekko się uśmiechnął.

- Chodźkaj - znowu złapał mnie za dłoń, aby tym razem zaciągnąć mnie do swojego pokoju. - I jak tam? Powiedziałaś mu? - spytał od razu po zamknięciu za nami drzwi.

- Coś się stało Julece? - zignorowałam jego pytanie, gdyż teraz tylko to mnie zastanawiało. Byłam pewna, że jesteśmy w przyjacielskiej relacji, gdzie nie jesteśmy pokłócone.

- Pierwszy spytałem - po odczekaniu jakiegoś czasu na odpowiedź, której i tak się nie doczekał, westchnął. - Domyśla się czegoś. Zanim wyszedłem ciebie szukać to przyszła tutaj, żeby ze mną porozmawiać i...

- I?

- Nie umiem jej okłamywać. To moja siostra...

- Powiedziałeś jej?! - przerażona stanełam naprzeciwko niego.

- Nie! Nic z tych rzeczy. Ale mimo to i tak mam wrażenie, że wie, że coś jest na rzeczy.

- Uhh - westchnęłam zrezygnowana i przytuliłam się do niego. - Mam już tego wszystkiego dość. Jestem już tym wszystkim totalnie wykończona - przyznałam na głos, gdy Luka gładził moją perukę swoją dłonią.

- Może chcesz zostać? - spytał, na co uniosłam wzrok i spojrzałam mu prosto w oczy.

- Tylko czekałam, aż mi to zaproponujesz - posłałam mu zadziorny uśmieszek, aby po chwili rzucić się na jego łóżko.

- Osz ty, łobuzie - z uśmiechem na twarzy położył się obok mnie, a ja od razu się w niego wtuliłam. - To co, porobimy coś ciekawego?

- Mhm, tak, tak - powiedziałam od niechcenia, chowając twarz w zagłębieniu jego szyji. - Z chęcią z tobą pośpię.

Po chwili ciszy, w trakcie której on gładził mnie po plecach, a ja wsłuchiwałam sie w rytm bicia jego serca, zaczęłam powoli zasypiać, gdy nagle on się odezwał.

- Powiedziałaś mu? - spytał już drugi raz, jednak nie chcąc rozmawiać z nim o tym właśnie w tej chwili, udałam, że już odpłynełam do krainy Morfeusza. - Ach, moja mała Mari... - westchnął i ucałował mnie w głowę, po czym już naprawdę zasnęłam.

~~~

Nie wiem, ile czasu minęło, zanim się przebudziłam. Chciałam przytulić chłopaka, jednak nie znalałam go już obok siebie.

- Luka? - spytałam zachrypniętym głosem, jednak nie uzyskałam odpowiedzi.

Usiadłam i przyciągnęłam się, żeby następnie chwycić telefon do ręki.

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz