~ Marinette's pov ~
- Ruchy, ruchy! Powinniśmy już wychodzić. Luka, ruszaj dupę! - byłam dosłownie w centrum jednego wielkiego rozgardiaszu.
Każdy szukał swoich strojów, sprawdzał jeszcze instrumenty, kończył się czesać, i ogólnie: każdy, jak zwykle na ostatnią chwilę, starał się jak najlepiej przygotować na koncert, który miał być już za dwie godziny.
- Mariiiii... - usłyszałem swoje imię z pokoju Couffaine'a.
Wzięłam kolejną chusteczkę i wysmarkałam nos, który już niezwykle mnie irytował. Był już cały czerwony i całkowicie zapchany.
- Czego ty znowu chcesz? - spytałam rozdrażniona, stając w drzwiach.
- A mi się chyba nie chce tam iść - powiedział.
- Żartujesz sobie, tak? - uniosłam brew w niedowierzaniu.
- No raczej! Nie mogę się doczekać aż spotkam Juggeda. Achh to jak spełnienie marzeń - rozmarzony rzucił się na łóżko, a ja lekko zirytowana, ale i rozbawiona, podeszłam i stanęłam, spoglądając na niego z góry.
- Kochany mój dwudziestolatku. Zostały nam zaledwie dwie godziny, a ty nie jesteś jeszcze wyszykowany. Trzeba pojechać tam wcześniej i ustawić instrumenty, sprawdzić czy wszystko jest okej i tak dalej. A ty właśnie, niczym nieprzejmujące się czymkolwiek dziecko, leżysz sobie na łóżeczku marząc o Jugeddzie, którego nie spotkasz, jeżeli w tej chwili nie ruszysz łaskawie swoich czterech liter - wygłosiłam mu monolog, ciągle spoglądając na jego twarz.
Miałam wrażenie, że jakoś dziwnie mi się przygląda. Wyraźnie zastanawiał się nad moimi słowami, ale mimo to, i tak nie doczekałam się żadnej reakcji z jego strony.
W końcu uniósł się z łożka i stanął naprzeciwko mnie. Dalej przyglądał mi się w milczeniu. Jego rozmarzanie nad idolem sprzed chwili zupełnie wyparowało. Teraz tylko stał i patrzył się na moja osobę.
- Luka? Wszystko w porządku? - przyłożyłam dłoń do jego policzka, a on po chwili zakrył ją swoją. - Luka - klepnęłam go lekko w twarz, a on nagle się ocknął, potrząsajac jednocześnie głową.
- Em, co?
- Co z tobą? - posłałam mu zmartwione spojrzenie.
- A nie, nic. Wiesz, że to nasz pierwszy wspólny sylwester? - powiedział z udawanym podekscytowaniem.
- Wiem kiedy ściemniasz, więc proszę cię, nie rób tego.
~ Luka's pov ~
Nasz pierwszy sylwester, a ja, tak spoglądając na ciebie, boję się, że ostatni.
Nikt nie zwracał na to chyba większej uwagi, ale Marinette naprawdę nie wyglądała ostatnio dobrze. Niby czuła się wyśmienicie, ale jej postać nie odzwierciedlała tego swoim wyglądem.
Nie chciałem mówić jej o moich spostrzeżeniach. Nie chciałem jej jeszcze bardziej przygnębiać, bo kto wie, co aktualnie siedzi w jej główce. Tak po prostu sam w sobie zamartwiałem się nad nią, ale mimo wszystko starałem się tego nie okazywać, co jednak nie było takie łatwe.
- Znowu się zawieszasz. Luka no, co z tobą? Zaraz macie koncert, a ja mam wrażenie, że jesteś w innym świecie - mówiła do mnie, patrząc prosto w oczy.
- Chcę, żebyś nie przychodziła na koncert - powiedziałem, lekko wahając się nad wypowiadanymi słowami.
- Że co? - spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Chcę, żebyś została w domu - powiedziałem już trochę stanowczej.
- No chyba jaja sobie teraz ze mnie robisz - prychnęła i usiadła na łóżku.
![](https://img.wattpad.com/cover/191740295-288-k637622.jpg)
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
Fiksi PenggemarTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...