▪ one hundred fourty five ▪

865 53 111
                                    

~ Marinette's pov ~

- To na czym tak właściwie polega wasz problem? - zapytała nas Alya, gdy właśnie jedliśmy drugie śniadanie przy jednym ze stolików na stołówce.

- Problem? Między nami? Nie wiem, o czym mówisz - zrobiłam niewinną minę, mając cichą nadzieję, że zakończy ten temat.

Bo to, co aktualnie jest między mną a Luką, jest poniekąd chore. Serio.

Gdy wypisali mnie ze szpitala, odprowadził mnie do domu. Zaniósł moje rzeczy do pokoju, a następnie został na kolacji, na którą zaprosili go moi rodzice. Potem niespodziewanie stwierdził, że musi się zbierać i tak po prostu wyszedł.

Co ciekawe, w nocy i tak przyszedł jako Viperion. Zastukał do okienka nad moim łóżkiem, a gdy tylko go wpuściłam, to zdjął przemianę i położył się obok, przy okazji obejmując mnie swoją silną ręką.

Kiedy spytałam go, co on tutaj robi, odpowiedział mi coś w stylu: to że z tobą nie gadam, to nie oznacza, że nie chce z tobą spać. Coś w ten deseń. Więc no, ciekawie.

Rano oczywiście zmył się do domu, żeby się ogarnąć i wziąć torbę z książkami, ale potem i tak czekał na mnie pod drzwiami do domu. Gdy spacerowaliśmy do szkoły, szliśmy blisko siebie, jednak nie trzymając się za ręce.

- Mogę być z tobą szczera? - zatrzymałam się w połowie drogi i spojrzałam na niego dosyć zirytowana.

- Cały czas na to czekam.

- Czy możemy w końcu przestać się tak zachowywać?

- To znaczy jak?

- Właśnie tak? Boże, Luka, to idiotyczne. Jesteśmy niby parą, a wygląda to tak, jakbyśmy siebie nienawidzili.

- Nie wiem, o czym mówisz. Ja tutaj nikogo nie nienawidzę.

- To dlaczego tak się zachowujesz?

- Bo oczekuję odpowiedzi na moje pytanie.

- A ty dalej swoje... - prychnęłam.

- To jak?

- To ja nadal czekam, aż powiesz mi, co takiego wydarzyło się między tobą a Chrisem.

- Między nami wszystko w porządku. Nie wiem, o co ci chodzi.

- Ygh, taa, jasne - zrezygnowałam z dalszej rozmowy i ruszyłam przed siebie. - Myślałam, że się nie okłamujemy - powiedziałam, gdy już zrównał ze mną krok.

- To tak samo jak ja myślałem, że jesteśmy ze sobą całkowicie szczerzy.

- Ale ja mam ciebie już dość.

- I vice versa.

Tak to mniej więcej wyglądało, jakby każdy z nas miał kurwa okres.

Przez kolejne kilka godzin raczej nie szukaliśmy siebie nawzajem, więc spotkaliśmy się dopiero na posiłku.

- Nie wiesz, o czym mówię? - Alya spojrzała na mnie powątpiewająco, a ja wzięłam kolejny gryz kanapki.

- Em, cześć wszystkim i smacznego - ni stąd, ni zowąd przy naszym stoliku pojawił się Chris. - Luka, mogę prosić cię na chwilę? - zapytał dosyć oficjalnie.

Spojrzałam na niego zaskoczona, totalnie gubiąc się we wszystkim.

Czyli Luka mówił prawdę? Że wszystko między nimi okej?

~ Luka's pov ~

Spoglądałem zdziwiony na Blanca, który wyglądał na dosyć zdesperowanego. Musiało chodzić o coś naprawdę istotnego, skoro tu przyszedł.

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz