- Spierdalaj - dziewczyna zamknęła oczy, aby po chwili kontur maski naszego antagonisty znikł z jej zapłakanej twarzy. - Dziękuję - wyszeptała.
Może ona i wygrała tę walkę, ale Lucas za to nie. Po chwili zerwał całkowicie swój szal z szyji Marinette, aby owinąć nim siebie i przemienić się w czarną postać otoczoną mgłą. Czym prędzej złapałem Mari i odskoczyłem w bezpieczne miejsce. Zaraz po nas, w tym samym miejscu zjawił się Chat.
- Wszystko w porządku Marinette? Wziąłem twoją siatkę, którą tam upuści- spojrzał na jej zawartość. -..łaś... - zwrócił wzrok ku dziewczynie z szeroko otwartymi oczami, jednak ona nic mu nie odpowiedziała. Sam również, gdy dostrzegłem test ciążowy, a tym bardziej prezerwatywy, zdziwiłem się. - Wow - tylko tak to skomentował. - Dobra, nie moja sprawa. Masz jakiś pomysł, co z nim zrobić przed przybyciem Biedry? - teraz zwrócił się do mnie.
Biedry, która właśnie się we mnie wtula i wygląda conajmniej źle? Nie, nie mam.
- Mam pustkę w głowie. Może wpierw odniosę ją do domu albo w jakieś bezpieczniejsze miejsce? - spojrzałem na ciemnowłosą.
- Nie ma na to czasu, trzeba działać - stwierdził Kot, gdy ujrzał kolejnych więdnących ludzi.
- Dam sobie radę. Idźcie, a ja się gdzieś schowam - powiedziała cicho.
Przerażało mnie jej zachowanie. Pomimo, że sprzeciwiła się tak ogromnej mocy, to cały czas była rozstrzęsiona i nie wydaje mi się, aby trzeźwo myślała.
- Nie wyglądasz dobrze - spojrzałem jej w oczy, usilnie starając się, aby jej nie dotknąć w jakiś inny, podejrzany dla naszego towarzysza sposób.
Marinette jest z Luką, Viperion z Biedronką, więc każdy nieprzemyślany ruch mógłby nas zdradzić.
Chat bacznie nam się przyglądał, zatem ostatecznie pozwoliłem dziewczynie, aby sama się schowała. Marinette rozejrzała się i ruszyła przed siebie, aby chwilę potem zniknąć w podziemiach metra.
- Do czasu Biedronki musimy chronić mieszkańców - stwierdził mój partner.
- I dowiedzieć się, gdzie jest akuma.
- W szaliku. Gdy nie zdążyłem jej zniszczyć, widziałem jak w niego wnika. To nim była tak jakby połączona ta dwójka.
Coś ukłuło mnie w serce. Nie zwróciłem na to wcześniej uwagi, ale... Ostatnio nie widywałem Lucasa zbyt często, o ile w ogóle, a i słyszałem że coś nie fajnego wydarzyło się między nim, a moją dziewczyną. A teraz, gdy miał się nią opiekować Chris, albo chociaż gdy miała siedzieć w domu, ona była w parku. Z Lucasem. Z testem ciążowym, nie wiadomo po co, skoro ostatnio wyznała, że ma okres. I co jeszcze gorsze, z prezerwatywami?
- Kurwa, słuchasz mnie? - Kot uderzyl mnie w ramię. Otrząsłem się i spojrzałem na niego wściekle. - Mój czas się kończy, muszę nakarmić kwami. Dasz sobie radę? - przytaknąłem i ruszyłem ratować ludzi przed zabójczym dotykiem Vanitasa.
Mam nadzieję, że Mari da sobie radę...
~ Marinette's pov ~
- Nie dam rady, nie dam rady, nie dam rady - powtarzałam w kółko.
- Marinette, uspokój się. Musisz panować nad swoimi uczuciami, to staje się niebezpieczne - mówiła niezadowolona Tikki.
- Przepraszam - schowałam twarz w dłoniach. - Ja naprawdę przepraszam - spojrzałam na nią przez łzy.
- Nie masz mnie przepraszać. Jeżeli zdecydowałaś się z tym tak walczyć, to musisz mieć kontrolę nad swoimi uczuciami. Nie może tak być, Marinette. Jeżeli tak to będzie wyglądać to.. - wzięła głęboki wdech, jakby nie chciała wypowiadać tych słów na głos. - ...to będziesz musiała oddać mnie Mistrzowi.
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanfictionTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...