~ Marinette's pov ~
- Zamarzniesz tutaj.
- To ty.
- No kto by inny. Mu raczej za szybko nie przejdzie - usiadł obok mnie.
- Widziałeś go?
- Tjaa - spojrzałam na niego i przeraziłam się.
- Boże, Chat, co ci się stało? - złapałam go delikatnie za twarz i przekrzywiłam policzek w stronę światła odbijanego od księżyca, aby lepiej widzieć mocne zaczerwienienie. I nie tylko.
- Nie wiem, co mu powiedziałaś, ani jak to zrobiłaś, ale chyba wyszło, że to moja wina.
- Nie, proszę, powiedz, że to nie on.
- Mogę skłamać, jeśli chcesz - zaśmiał się i zdjął moje dłonie z jego twarzy.
- Przepraszam - powiedziałam załamana tym, ile zła narobiłam takim głupim posunięciem.
- Hej, to nie twoja wina. Chociaż nie... To jest twoja wina - znowu się zaśmiał.
Jak on potrafił mieć tak dobry humor nawet w takiej sytuacji?
- Daj na luz. Należało mi się.
- Wcale nie - zamilkliśmy, aż w końcu spytałam zaniepokojona. - A jeżeli zawładnie nim akuma?
~ Chat's pov ~
(Wróćmy sobie do czasu, gdy wyruszył na patrol. Pewnie jesteście ciekawi, co tam się wydarzyło.)Skakałem po kolejnych budynkach, słysząc zdenerwowany głos Viperiona. Oddaliłem się na tyle, aby nie rozumieć poszczególnych słów. Nie chciałem ich podsłuchiwać. Byłoby to całkowicie nie na miejscu.
Chociaż, swoją drogą... Jestem niezwykle ciekawy, jak to się skończy. Na razie słychać tylko jego krzyki i domyślam się, że Biedra jest załamana, ale co ja na to mogę. To jej wina.
Taaa, tłumaczę się sam sobie. To złe. Racja, nie przeszkadzał mi ten pocałunek. Niby jestem z Kagami, ale moje uczucia do Biedronki nigdy nie wygasły, a możliwość całowania się z nią, była czymś pięknym.
I nie, nie żałuję.
I tak, zachowuję się nieco jak palant. Przynajmniej w stosunku do Kagami.
W końcu dźwięki ich głośnej wymiany zdań ucichły. Po chwili usłyszałem, że ktoś zbliża się w moim kierunku.
Biedra czy Viperion, hm?
- Czarny Kocie - usłyszałem wściekły, a zarazem smutny głos.
On.
- No? - podszedłem do niego.
Gdy staneliśmy naprzeciwko siebie, wymierzył mi pięścią w policzek. Złapałem się za niego, bo bolało w cholerę.
- No raczej nie należało mi się - stwierdziłem zły, jednak mimo to nie zamierzałem mu oddać.
- Jej w życiu bym nie uderzył, więc padło na ciebie.
- Mhm, no ta, jasne.
- Chciałeś tego, prawda? Wcale ci nie przeszkadzało, że cię pocałowała.
- Będę z tobą szczery. To, że tego chciałem, to nic złego. Nie zrobiłbym tego. Ale skoro sama go zainicjowała, to wybacz, ale ciężko było się oderwać. Kocham ją, tak po prostu.
I znowu oberwałem. I to w to samo miejsce. Tylko, że tak z dwa razy mocniej. Przyłożyłem dłoń do wargi, gdyż poczułem metaliczny smak krwi w buzi.
CZYTASZ
Marinette? Are you okay?
FanfictionTak wiele przede mną, a tak mało mam czasu. Czy wszystko okej? Tak - tak Ci odpowiem. Ale prawda jest zupełnie inna. Chcę mojego starego życia... ~~~~ ▪ ~~~~ Wydarzenia mają miejsce, kiedy to Marinette skończyła już 17 lat. Pierwsze opowiadanie, w...