▪ ten ▪

1.9K 150 53
                                    

~ Marinette's pov ~

Czwartek.

Mówiąc weekend miał na myśli piątek, czy dopiero sobotę? A może niedzielę? Liczę, że piątek, bo już naprawdę nie mogę się doczekać. Z drugiej strony, gdyby...

- Marinette!

- Yy tak? - spojrzałam nieobecnym wzrokiem na nauczycielkę od matematyki.

- Czekam na odpowiedź - kobieta przyglądała mi się zniecierpliwiona.

Że też musiałam trafić akurat na Celinowską, ygh.

- Przepraszam, ale nie wiem - przyznałam wprost, bo nie miałam pojęcia, co się aktualnie dzieje na zajęciach.

- Wiesz, tylko jesteś nieobecna i nie słuchasz mnie od samego początku lekcji.

Nie myliła się. Byłam strasznie zmęczona, a gdy tylko przymykałam oczy, automatycznie odpływam myślami do niebieskookiego. To niepojęte, że nawet nie mając tych oczu przed sobą, one i tak mnie hipnotyzowały.

- Do tablicy - tylko nie to...

Wstałam niechętnie, wzięłam kredę i podeszłam do tablicy. Nauczycielka zadała mi parę pytań, na które na szczęście znałam odpowiedzi. Jednak główka jeszcze pracuje.

- Dobrze, siadaj. Tym razem bez jedynki, ale mam cię na oku - pogroziła mi palcem.

- Dobrze. Jeszcze raz przepraszam - odezwałam się skruszona i usiadłam na swoim miejscu, starając się nie zwracać uwagi na spojrzenia całej klasy kierowane w moją stronę.

Nienawidzę tego uczucia.

Do końca lekcji starałam się, jak tylko mogłam, aby nie zasnąć. Nie wiem, skąd u mnie to przemęczenie, ale zdecydowanie mi się ono nie podobało. 

W końcu zadzwonił dzwonek, który trochę mnie rozbudził.

- Co dziś z tobą? - spytała mnie Alya, gdy szłyśmy w stronę stołówki.

- Nic, a co?

- Marinette - powiedziała, gdy usiadłyśmy przy wolnym stoliku. - Przecież widzę.

- Nie wiem, o czym mówisz - i jak na złość, zarumieniłam się.

- Tjaa właśnie widzę - zrobiła tą swoją minę znaczącą tyle co "czekam na mega historię".

- Tjaa właśnie widzę - zrobiła tą swoją minę znaczącą tyle co "czekam na mega historię"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- No bo... - już chciałam jej ulec, jednak zauważyłam z daleka, jak podchodzą do nas Adrien z Kagami, trzymając się za ręce.

Kiwnęłam w ich stronę głową, aby uświadomić Alyę, że nie jesteśmy same. Na twarzy dziewczyny mogłam zobaczyć szok.

- A oni nadal są razem? - spytała mnie szeptem, nachylając się do mojego ucha. - Myślałam, że to twoje zachowanie jest spowodowane właśnie Adrienem. No wiesz, że zerwali czy coś, i dlatego się cieszysz - kontynuowała.

Zaprzeczyłam ruchem głowy. Nie chciałam dalej ciągnąć tej rozmowy, bo właśnie przystanęli przy naszym stoliku.

- Cześć, dziewczyny - przywitał się przyjaźnie Adrien.

- Hej - odpowiedziała mu Alya, a ja pomachałam, nie do końca mogąc wydobyć z swoich ust jakikolwiek dźwięk.

- Marinette, słuchaj. Nie było wcześniej okazji, ale...

- Umiem mówić, Adrien - Kagami przewróciła oczami na swojego chłopaka. - Sorry za to na przyjęciu. Po prostu wkurzyłam się, jak zobaczyłam was razem, a wiem, że coś do niego...

- Spoko, nic się nie stało! - przerwałam jej szybko, nie chcąc, żeby powiedziała o kilka słów za wiele.

Jak widać, tylko Adrien był taki ślepy, że tego nie zauważył. Chyba, że po prostu nie chciał. Taka opcja też istnieje. No, ale to już przeszłość! Teraz mam już kogoś innego na jego miejscu. I co w tym najlepsze, on czuje to samo, co ja...

Po moich słowach zapanowała cisza. Niezręczna cisza.

- Może dosiądziecie się do nas? - zaproponowała Alya.

- Nie - błyskawicznie odmowiła jej Kagami, a Adrien spojrzał na nią zdziwiony. - Znaczy się, dziękujemy, ale musimy coś jeszcze załatwić. Cześć - powiedziała i pociągnęła go za sobą.

- To było... dziwne. Mniejsza. Teraz możesz opowiadać - przyjaciółka spojrzała na mnie.

- Słyszysz? Dzwonek! Czas iść na lekcje - i w ekspresowym tempie wybiegłam z pomieszczenia.

Sama jeszcze nie do końca wiem, na czym stoję, więc nie chcę o tym opowiadać. Musisz sobie poczekać, kumpelo.

Dokładnie tak samo, jak ja... Do piątku, albo soboty albo niedzieli...

~~~

Po czterech kolejnych zajęciach, w końcu zadzwonił ostatni dzwonek. Ten dzień dłużył mi się niemiłosiernie. Przez cały czas starałam się unikać Alyi, bo kto jak kto, ale ona nigdy nie odpuszczała i gdybym tylko na nią wpadła, to nie dałaby mi spokoju. A tak to udawałam, że skupiam się na zadaniach, uciekałam do łazienki lub robiłam wszystko, byleby nie musieć się z nią konfrontować. Kiedy w pośpiechu opuszczałam budynek szkoły, żeby nie wpadła na pomysł odprowadzania mnie do domu, przez przypadek na kogoś wpadłam.

- Przepra... - kierowałam wzrok coraz wyżej, gdyż osoba ta była sporo wyższa. - ...szam? - spojrzałam oniemiała na twarz poszkodowanego.

Ooo...

>>>> ▪ <<<<

726 słów

Znowu krócej, bo tak 😅

Idealnie pasowało mi tu zakończenie 🤷🏽‍♀️
Popopopolszaaat

Do następnego 🦊

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz