▪ sixty five ▪

1.2K 109 61
                                    

~ Luka's pov ~

- Co z nią? - usłyszałem głos Cesaire nad głową.

- Pisze, że źle się czuje. Chyba jelitówka, bo całą noc wymiotowała.

- Niedobrze - stwierdził Nino, obejmując Alyę ramieniem.

- A jak tam wasz projekt? - zagadnąłem dziewczynę. - On był na dzisiaj, co nie? Ogarniesz to bez Mari?

- Cooo? - spytał przerażony Nino. - Jaki projekt? Znowu zapomniałem? Cholera - zestresował się, a potem zamilkł na sekundę i zaczął się zastanawiać. - Ej no, nie było żadnego projektu, prawda? Żartujesz sobie ze mnie? - panikował, na co Alya trąciła go ramieniem.

- Nie przeżywaj, jak mrówka okres - była lekko zirytowana, ale i poddenerwowana? - Wybacz Luka, musimy już lecieć. Trzymaj się i jak co, to daj znać, jak tam z Marinette - przytuliła mnie na pożegnanie i odeszła z chłopakiem.

Widziałem jeszcze, jak nerwowo gestykuluje i tłumaczy coś Nino.

I nie wiem czemu, ale mam dziwne wrażenie, jakby żaden projekt z matematyki nie był do zrobienia i że ktoś tu ściemniał. Nie wiem tylko, dlaczego...

Czas do 14 zleciał mi w miarę szybko. W stu procentach skupiłem się na lekcjach, bo przez bycie Viperionem miałem mniej czasu na naukę w domu. Wtem z zewnątrz usłyszałem czyjś krzyk.

- Cholera. Akuma.

Czym prędzej pobiegłem w ustronne miejsce, aby się przemienić w bohatera.

Jest chora, więc powinienem ogarnąć to sam, żeby ona mogła tylko oczyścić akumę. Mogę jeszcze liczyć na cud i może zjawi się Chat.

Może...

Złoczyńca może nie należał do najgroźniejszych, ale mimo wszystko stosunkowo krótko jestem właścicielem miraculum, więc każdy jeden jest dla mnie wyzwaniem. Antagonistą, jak mi się wydawało, była fryzjerka z pobliskiego zakładu.

- Nie miałaś prawa mnie wyrzucić! Ten babsztyl się nie zna! Moje umiejętności fryzjerskie sprawiły, że w końcu wygląda jak prawdziwa kobieta! - krzyczała czerwona ze złości brunetka, przy czym wymachiwała grzebieniem i suszarką, która była tak ogromna, że aż zdmuchiwała ludzi z ulic.

- Biedronko! Czarny Kocie! Czas odwiedzić fryzjera! Wasze fryzury są totalnie pase. Mogę zrobić wam na głowach cuda, a w zamian oddacie mi swoje miracula - typowa gadka szmatka. - O, Viperion, miło cię widzieć. Zapraszam na fotel. Zajmę się tym twoim nieładem na głowie.

Ruszyłem do ataku, unikając podmuchu wydobywającego się z suszarki. Starałem się ją obezwładnić, ale nie miałem pojęcia, jak to zrobić. Nagle dostrzegłem szybko zbliżający się w moją stronę pojazd, przed którym zostałem uchroniony dzięki magicznemu jojo.

- Nie ma za co. Co tym razem? - spytała mnie dziewczyna.

- Powinnaś leżeć w łóżku. Przecież jesteś chora - spojrzała na mnie przerażona, a ja kompletnie nie rozumiałem jej reakcji.

- Co? - zamrugała parę razy oczami, ale zanim jej odpowiedziałem, zostaliśmy rozdzieleni kolejnym zwianym autem.

- Mówiłaś, że wymiotowałaś całą noc - powiedziałem, gdy w końcu znaleźliśmy się obok siebie. - Pewnie masz jelitówkę, moje biedactwo - pocałowałem ją w czółko.

- Ach, no tak - widocznie odetchnęła z ulgą. - Ale przeszło mi już. W miarę... - dopowiedziała już ciszej. - Dobra, koniec gadania. Załatwmy ją szybko - i ruszyła do walki.

Przyglądałem się jej i nie trudno było zobaczyć, że nie działa tak sprawnie, jak zawsze. Nie była tak szybka, jak zwykle. Jej ruchy były zdecydowanie wolniejsze i jakby niezaplanowane, niepewne.

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz