▪ one hundred four ▪

1.1K 105 42
                                    

Wzięłam głeboki wdech, aby nie zacząć czasem panikować. Nie chciało mi się wierzyć, że opanowała go akuma. To nie mogła być prawda.

- Cześć Kropeczko - obok mnie wylądował Chat. - Jak tam wygląda sytuacja?

- Ja.. Sama nie wiem. Powiedz mi, że to nie Viperion - spojrzałam na niego z nadzieją.

- No nie, to nie on - odpowiedział po chwili przyglądania się naszemu przeciwnikowi.

Zmarszczyłam na niego brwi.

- Twój Viperion jest tam - obrócił moją głowę delikatnie w bok i dostrzegłam, jak mój chłopak w szybkim tempie odsuwa ludzi od zagrożenia. - To Lila, złotko.

Odetchnęłam z ulgą. Nigdy więcej takiego stresu. Moje serce biło naprawdę szybko, gdy starałam się je uspokoić.

- Dobra, do roboty - już przymierzałam się do skoku, gdy drogę zatarasował mi Viperion. Ten prawdziwy.

Z zaciśniętymi zębami patrzył mi prosto w oczy i nie ciężko było wyczuć, że coś go trapi.

- Zostań z tyłu - wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana, ale ostatecznie powoli przytaknęłam na jego słowa.

~ Luka's pov ~

- Dobrze - odpowiedziała szeptem, a ja skinąłem głową na Chata i ruszyliśmy w stronę zagrożenia.

Anty-Viperion praktycznie nie atakował ludzi, gdyż był tylko iluzją, jednak staraliśmy sie rozgerać to tak, aby Lila miała nas za idiotów, którzy niczego się nie domyślają.

- W porządku?

- Co? - nie rozumiałem, skąd to zainteresowanie Kota mą osobą.

- Wyglądasz na roztargnionego i jakby... zranionego? - wytłumaczył mi, gdy ocenialiśmy sytuację z jeszcze bezpiecznego miejsca.

- To nie czas na takie rozmowy - spojrzałem na niego wymownie i westchnąłem. - Miałem nieciekawą konfrontację z jej ojcem. Rozumiesz, że stwierdził, że nie powinienem jej kochać? Zasugerował, że mogłem ją skrzywdzić, do czegoś zmusić, a ja... Kurwa no, kocham ją nad życie, a on oskarża mnie o takie rzeczy.

- Jak do tego doszło?

- Zostałem u niej na noc, a rano wrócili jej rodzice. Źle się wcześniej czuła, więc prosiłem, żeby jej nie budzili. Nie sądziłem, że jej tata może mieć o mnie takie zdanie. To w cholerę niesprawiedliwe - wyznałem.

Dostrzegłem, że chłopakowi raczej nieprzyjemnie się o tym słucha, jednak i tak starał się mi pomóc.

- Postaw się w jego sytuacji, Viperionie. Jesteś jej ojcem, rano wracasz do domu, a tu nagle jakiś typ z nią śpi. Co robisz?

Zastanowiłem się.

- Okej. Może masz rację...

- Nie dziwię się, że tak to w ciebie uderzyło, ale miej na uwadze, że to jednak jej rodzic. Jeszcze pewnie jest jedynaczką, hm? - przytaknąłem, nie zważając na możliwe tego konsekwencje. - A więc tym bardziej. Musisz się pokazać ze swojej jak najlepszej strony i będzie dobrze. Pokazać, że na nią zasługujesz. Tam jest - zmienił nagle temat i wskazał na dach budynku naprzeciwko. - Kryje się za kominem. Uruchom Second Chance, a ja się nią zajmę.

- Okej - włączyłem moc. - Chat?

- No? - odwrócił się jeszcze przed skokiem.

- Dzięki - powiedziałem szczerze.

- Spoko. Tylko pamiętaj. Jeżeli podejrzenia jej ojca są słuszne to nie żyjesz.

- Jasne.

~ Marinette's pov ~

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz