▪ seventeen ▪

1.8K 148 54
                                    

~ Marinette's pov ~

- Marinette? Jak się czujesz? - usłyszałam głos Tikki z samego rana.

Cały poprzedni dzień, odkąd wróciłam z badań, spędziłam w pokoju. Adrenalina, która towarzyszyła mi wtedy z rana, zeszła ze mnie kompletnie i zaczęłam źle się czuć. Myślę, że samo omdlenie u pielęgniarki też się do tego przyczyniło. Z tego powodu stwierdziłam, że należy mi się dzień odpoczynku od wszystkiego, więc odłączyłam się od świata, przesiedziałam większość czasu w łóżku.

- Nie wiem - otworzyłam oczy i starałam się usiąść. - Chyba nie najlepiej.

Obraz przed moimi oczami dosłownie wirował, więc z powrotem opadłam na poduszkę.

- Czuję się beznadziejnie - przyznałam ostatecznie, nie do końca rozumiejąc, skąd aż tak złe samopoczucie u mnie.

- Chyba masz gorączkę - stwierdziło kwami po przełożeniu rączki do mojego czoła.

- Proszę, dobij mnie. Zaraz nie wytrzymam - schowałam się pod kołdrę z nadzieją, że zaraz to przejdzie.

- Marinette? Wstałaś już?

Nie miałam nawet siły odpowiedzieć na pytanie mamy.

- Marinette? - usłyszałam, jak weszła do mojego pokoju. - Coś się stało?

- Źle się czuję. Bardzo źle.

Ona również przyłożyła dłoń do mojego czoła i stwierdziła to samo, co Tikki wcześniej.

- Nie wychodź dziś z łóżka. Zaraz przyniosę ci coś na przeziębienie.

- Dobrze - okryła mnie szczelniej kołdrą i wyszła.

- Teraz pozostało wierzyć w to, że Władca Ciem dzisiaj nie zaatakuje.

- Oby - odpowiedziałam jej cicho i oddałam się w objęcia Morfeusza.

Sen zawsze pomaga. Pozostało mi wierzyć, że jak się obudzę, to będę mogła normalnie funkcjonować.


~ Tikki's pov ~

Zaczynam się niepokoić. Najpierw to ciągłe zmęczenie, potem co chwilę krwotoki z nosa. Wczoraj to omdlenie, a dziś gorączka. Może Mistrz Fu coś na to poradzi.

Wyleciałam przez okno i skierowałam się w stronę jego domu. Po paru minutach byłam już na miejscu. Przenikłam przez drzwi i napotkałam go, gdy medytował.

- Coś się stało, Tikki? - zapytał od razu.

- Boję się o Marinette, mistrzu...

I opowiedziałam mu wszystko z nadzieją, że coś mi doradzi.


~ Marinette's pov ~

Nadzieja matką głupich.

Po obudzeniu się, wcale nie poczułam się lepiej. Nadal nie miałam siły wstać, a do tego zaczęło boleć mnie gardło. Spojrzałam na biurko, na którym stał kubek z parującym jeszcze napojem. Zebrałam wszystkie siły, wstałam  z łóżka i usiadłam na fotelu, biorąc uprzednio naczynie. Mama przygotowała mi wodę z cytryną i miodem. Uwielbiałam to połączenie, które potrafiło niekiedy zdziałać cuda. Obok niego leżała tabletka, którą również zażyłam. Popijając napój, odblokowałam telefon, chcąc sprawdzić wiadomość, którą właśnie dostałam.

Od: Luka

Cześć Mariś, może masz ochotę gdzieś dzisiaj wyskoczyć? Jest świetna pogoda, więc moglibyśmy porobić coś ciekawego na dworzu 😏

Jak strasznie było mi smutno, że musiałam mu odmówić.

Do: Luka

Hej. Niestety źle sie czuję. Chyba złapałam jakiegoś wirusa czy coś. Przepraszam :(

Nie minęła minuta, a już dostałam kolejną wiadomość.

Od: Luka

Nie masz za co przepraszać. Co się dzieje? Niczego nie potrzebujesz? Może mam przyjść?

Kochany.

Do: Luka

Nie mam pojęcia. Mam wszystko, czego potrzebuję, także nie przychodź, jeszcze się czasem zarazisz.

Z drugiej strony... chciałabym mieć go teraz przy sobie.

Od: Luka

Mniejsza o to, jeśli chcesz to mogę przyjść. Nic mi nie będzie, jestem odporny chłopak 😚

Jak się rozchoruje to będę miała wyrzuty sumienia, ale Tikki i tak nie ma, a nie chcę siedzieć tutaj sama.

Do: Luka

Ale ostrzegam, mogę być dzisiaj słabym towarzyszem do rozmów. Naprawdę czuję się nie najlepiej 😖

Miło byłoby wtulić się w jego klatkę piersiową i po prostu czuć jego obecność. Czekałam jeszcze jakiś czas na odpowiedź, ale nie doczekałam się jej. Może jednak zrezygnował...

Po 20 minutach oczekiwania poddałam się, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Wstałam z wiarą, że może, może to on. Jednak gdy ujrzałam mamę, straciłam resztki nadziei.

Szkoda...

- Jak się czujesz, słoneczko? - spytała.

- Powiedzmy, że minimalnie lepiej, ale to niewielka poprawa - przyznałam szczerze.

- Rozumiem. Pytam, bo przyszedł ktoś do ciebie i nie wiem, czy powinnam go wpuszczać - powiedziała, posyłając mi sugerujący coś uśmiech.

- Kto? - będzie mi smutno, jeżeli nie on.

- Twój przyjaciel, jak mniemam.

- Adrien? - spytałam zdziwiona.

>>>> ▪ <<<<

688 słów

Dobra, wybaczcie za tą małą przerwę, ale nie miałam napisane nic na zapas, a czasu też mi brakło. Pakowanko, zawody i te sprawy 🤷🏽‍♀️ Ale już po stresie, chwila wolna jest, więc taki na szybko 😁

Po-po-polszaaat

╰( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆*:・゚

Dobrej nocki tym, co jeszcze nie śpią 😘

Do następnego 🦊

Marinette? Are you okay?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz